sobota, 24 stycznia 2015

Rozdział X "Narkotyk"

NOTKA POD ROZDZIAŁEM DO PRZECZYTANIA !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wstałam z kanapy i rozejrzałam się dookoła. Wszędzie walały się balony serpentyny i kto wie co jeszcze… Poczułam jak jeden z balonów uderzył mnie w głowę. Odwróciłam wzrok. Wojtek stał w drzwiach, unosząc trzymane w ręce siatki. Jego wysłać do sklepu z tekstem „Idź kup coś na imprezę” jest niebezpieczne. Już się boję co tam jest…
- Nie wydaje Ci się, że już wystarczy tych balonów ? – spytałam
 - Chyba tak. Zacznę je wieszać. - odpowiedział - Rozpakujesz te zakupy ?
- Yhym – mruknęłam i zabrałam siatki – Tak na marginesie to, co  piszemy na tym transparencie ? Alexis ma po prostu cudowne pomysł..
- Zwykłe „Happy New Year” Będzie najlepsze.
Nic nie mówiąc weszłam do kuchni i postawiłam siatki na stole po kolei wyjmowałam rzeczy. Piwo, piwo, sok, chipsy, piwo, chipsy, chipsy, cola… Głównie tak wyglądały kupione przez bramkarza produkty. Wszelkie napoje i alkohol schowałam do lodówki, a resztę zostawiłam na wierzchu.  Zmierzałam do salonu gdzie właśnie rozległ się huk. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Szatyn leżał na ziemi z częścią balona na głowie, a jego nogi spoczywały na oparciu kanapy.
- To ty tak huknąłeś czy balon ? – spytałam przez śmiech
- To ja, ale balon wzmocnił dźwięk – odpowiedział wstając
 - Na czym mam zrobić ten transparent ? – spytałam
- Tam leży jakiś papier, co przypomina materiał.  – wskazał palcem – Aaron zapowiedział, że pomoże. Zaraz powinien być.. – w tym momencie rozległ się dzwonek  - Otwarte !
Drzwi się otworzyły, żeby po chwili trząsnąć z ogromnym hałasem. Pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha Walijczyk.
- Projekt X ? – spytał zacierając ręce
***
Impreza się zbliżała. Podczas gdy Wojtek siedział w łazience, ja usiłowałam wymyśleć jakiś dobry makijaż. Postanowiłam na mocny, i ciemny. Dziś chciałam, żeby poznali tą „drugą mnie”.  Wybrałam także czarną, połyskująca sukienkę przed kolano. Naprawdę ją uwielbiałam. Była jedną z moich ulubionych, mimo to, że sukienek nie posiadam wielu. Włosy zostawiam rozpuszczone i skręcam końcówki. Teraz trzeba zrealizować plan. Najpierw zajęłam się włosami.  Potem ociągnęłam rzęsy tuszem, które teraz rzucały delikatny cień na moje policzki. Dodałam resztę makijażu i korzystając z okazji, że Wojtek jest w łazience szybko przebrałam się w sukienkę. Podeszłam do lustra i stwierdziłam, że jest dobrze. Nawet bardzo dobrze. Strzeliłam sobie fotkę i wstawiłam na FB. Odłożyłam telefon a do pokoju wszedł Szczęsny.
- Co tak długo ? – spytałam – Gorzej niż ja…
- Oj nie narzekaj. – odparł – Ale żeś się odstawiła…
- A co ? Źle ? – spytałam okręcając się wokół własnej osi.
- Nie. Jest… wręcz idealnie – mruknął prosto w moją szyję, na co podskoczyłam.
Nie zdawałam sobie sprawy, z tego jak blisko mnie stoi. Czułam jego ręce na mojej talii. Ta bliskość rzadko miała miejsce… i była inna, wyjątkowa. Moje serce za każdym razem przyśpieszało trzykrotnie i chciało się wyrwać z piersi. Nogi robiły się jak z waty lub jak z ołowiu. To uczucie było.. po prostu cudowne. Może i Wojtek jest tylko moim przyjacielem, ale dla mnie jego bliskość pomału staje się jak narkotyk…  Chcę jej coraz więcej, a gdy jej nie ma, wariuję. Mimo to, że wiem iż może się ona okazać nie bezpieczna. Delikatnie odsunęłam się od chłopaka i przyjrzałam mu się. Lubię go w eleganckiej wersji. Tym razem w kompletnym garniturze, prezentował się cholernie przystojnie… „Cholernie” to i tak za słabe określenie. Posłużę się jakże oryginalnym określeniem ze „Zmierzchu – „Mój własny grecki Bóg”. Myślę, że to jest idealnie pasujące określenie.  
- Idziemy przygotować wszystko do reszty ? – spytał wyrywając mnie z zamyślenia.
Pokiwałam głową. Zeszliśmy na dół. Chłopak zabrał się za rozstawianie jedzenia i różnych przekąsek. Ja postawiłam kieliszki i szampana na przygotowanym stoliku. Wojtek wyjął jeszcze kilkunasto letnie wino, którego niby nie miał otwierać, bo miało być na specjalne okazje, ale zmienił zdanie. Gdy skończyliśmy rozejrzałam się po salonie. Na ścianach i nie tylko zagościły balony z serpentynami, a przy wejściu transparent stworzony przeze mnie i Ramseya. Jako, że zostało nam jeszcze trochę czasu, bramkarz postanowił zużyć go na robienie zdjęć. On tymi zdjęciami to mi chyba samoocenę podniesie…  „No bo nie mam co wstawić na facebooka” jest jego usprawiedliwieniem. Zgodzić się musiałam, bo nie miałam wyjścia. Zrobiliśmy z dziesięć zdjęć, a tylko dwa Szczęsny udostępnił. Na nic więcej czasu nie, było bo goście zaczęli się schodzić, a impreza powoli rozkręcać. Dzięki ci Boże, że podpowiedziałeś mi żeby ubrać baleriny a nie szpilki.  Dowiedziałam się także, że Szczęsny oprócz piłki nożnej… gustuje w tańcu. Siłą trzeba ściągać go z parkietu. Wątpię, żeby odpowiadał za to wypity alkohol, bo on należy do osób, które na chwilę obecną wypiły go najmniej. Nie majaczy, trzyma się na nogach, jeszcze nie jedzie mu z gęby, gdzie Alexis ledwo już chodzi. Ja sobie także się dziwie, bo pobiłam swój rekord jeśli chodzi o tańczenie bez przerwy. Większość piosenek na razie przetańczyłam z „moim” (czy to nie brzmi fajnie ?) bramkarzem, lecz często byłam mu „odbijana”, na co nie reagował zbyt wesoło. Cztery zera na zegarze ukażą się już za pół godziny.  Na chwilę, udało mi się uciec bramkarzowi który w końcu na chwilę przystopował i poszedł ze mną chwilę odsapnąć. Pogadaliśmy trochę z innymi, trochę wypiliśmy. W głośnikach rozległa się piosenka „Marry You” Bruno Marsa.
- Teraz, to ci nie odpuszczę – powiedział Szczęsny z niecnym uśmiechem. Pociągnął mnie za rękę i wyciągnął na parkiet.
***
Trzej najbardziej przytomni faceci w tym towarzystwie, czyli Wojtek, Theo i Jack Wilshere zajęli się rozstawianiem fajerwerków, który było od zarąbania. Reszta była albo zbyt pijana, albo zbyt leniwa. Gdy Ci robili swoje, ja rozmawiałam z resztą obecnych tu dziewczyn, i wydaje mi się, że byłam tu najmłodsza… Ale to taki szczegół. Minuty mijały, a w końcu do północy zostało pięć minut. Większa połowa osób zgromadzonych na imprezie wyszło na dwór, w tym ja siłą zaciągnięta przez Wojtka.  Sanchez uparł się, że on będzie otwierał szampana. Będą ofiary śmiercionośnego korka… Ja go używałam do tłuczenia choinkowych bombek.
- Ozil ! – wrzasnął Alexis – Zgłośnij muzykę !
- A ty się ścisz – zaśmiał się Walcott
- Obje się zamknijcie – uciszył obu Szczęsny – ODLICZAMY !
Każdy głośno wykrzykiwał cyfry od dziesięciu do zera. Aż w końcu nadeszła ta chwila. Rozległy się liczne huki, wrzaski i nie tylko. Ofiarą szampana, prawie został Ramsey, któremu korek śmignął komu ucha. Wszyscy zaczęli się przytulać i składać sobie życzenia, a ja w tym tłumie aż zgubiłam Wojtka. Gdy po chwili go odnalazłam, ten przywitał mnie szczerym uśmiechem
- Szczęśliwego Nowego Roku  - powiedział i pocałował mnie w policzek – Ja ten rok, chciałbym zacząc od pewnego pytania… Zostaniesz moją dziewczyną ?
W tym momencie wszystko się zatrzymało. Wszystko ucichło. Było tylko spojrzenie dwójki tych niebieskich oczu. Nawet nie robiło mi to różnicy, że mówił do mnie po angielsku. W głowie przewijały mi się wszystkie przeżyte z bramkarzem momenty, a z ust wydobyć mogłam tylko jedno słowo.
- Tak – powiedziałam pewna siebie
- Czy mnie uszy nie mylą ?! – krzyknął Ramsey – Oni są razem ! Oni są razem !
- Pierdzielisz ? – doskoczył do Walijczyka Alexis – Serio ?
- Nie, dla jaj. – burknął Aaron– Serio !
- No to za najnowszą parę ! – Chilijczyk uniósł do połowy wypełniony kieliszek z szampanem, a razem z nim zrobiło to jeszcze kilka osób. – No to, jak jesteście razem… Szczęsny bądź facetem i ją pocałuj. Ale porządnie !

Wojtek spojrzał na mnie z błyskiem w oku, na który ja odpowiedziałam uśmiechem. Zbliżył się do mnie, i połączył nasze usta, w pierwszym prawdziwym pocałunku. Był namiętny i czuły. Starałam się go odwzajemniać, na tyle ile byłam w stanie. Gdy bramkarz się ode mnie odsunął, wokół rozległy się brawa i szalone piski.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

BUM BUM BUM :D Niespodzianka :) Mam nadzieję, że się podoba. 
 
Proszę, nie pytajcie w kom kiedy next. Rozdział pojawia się na blogu, dwa - trzy dni po tym jak pod rozdziałem zagości wymagana ilośc komentrzy

Mam też prośbę. Anonimki, podpisujcie się :)

Wrócmy do rozdziału. Pierwotnie miał wyglądac inaczej, ale chyba tak też jest dobrze, c'nie ?

Mam nadzieje, że się wam podoba. Komentujcie, obserwujcie, polecjacie i do następnego !

DZIĘKUJĘ ZA PONAD 2300 wyświetleń !

7 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :P

9 komentarzy:

  1. No na takiego sylwestra to ja się piszę, hehe :D A końcówka taka słodka. <3 "Szczęsny bądź facetem i ją pocałuj. Ale porządnie !" Haha, Chile, mój geniusz <3 Czekam na kolejny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. O jacieee! Jakie cudeńkooo! :D wspaniały rozdział! Czekam na kolejny ;) ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam ! To musiało się w końcu stać :D
    Aww *u* też chce taki sylwester ooo ^o^
    nie mogę się doczekać jak zacznie się ich nowy rok i wgl *o*
    czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak słodko. I to w Sylwestra! O.o super rozdział :P

    http://dante-books.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny, genialny :) Brakuje mi słów, żeby opisać zajebistość tego rozdziału :D Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty *-* xd chce next *-* :D <3 /Natalia;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Suuuuper!!! /V.

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny rozdział ! Zapraszamy do siebie ; http://graozyciee.blogspot.com/ Pozdrawiamy Niki oraz Cat <3

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie informacje o nowych rozdziałach czy waszych blogach proszę kierowac do zakładki SPAM. Zaś o nominacjach proszę informowac mnie w zakładce "Nominacje itp.".