NOTKA POD ROZDZIAŁEM DO PRZECZYTANIA !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wstałam z kanapy i rozejrzałam
się dookoła. Wszędzie walały się balony serpentyny i kto wie co jeszcze…
Poczułam jak jeden z balonów uderzył mnie w głowę. Odwróciłam wzrok. Wojtek
stał w drzwiach, unosząc trzymane w ręce siatki. Jego wysłać do sklepu z
tekstem „Idź kup coś na imprezę” jest niebezpieczne. Już się boję co tam jest…
- Nie wydaje Ci się, że już
wystarczy tych balonów ? – spytałam
- Chyba tak. Zacznę je wieszać. - odpowiedział
- Rozpakujesz te zakupy ?
- Yhym – mruknęłam i zabrałam
siatki – Tak na marginesie to, co
piszemy na tym transparencie ? Alexis ma po prostu cudowne pomysł..
- Zwykłe „Happy New Year” Będzie
najlepsze.
Nic nie mówiąc weszłam do kuchni
i postawiłam siatki na stole po kolei wyjmowałam rzeczy. Piwo, piwo, sok,
chipsy, piwo, chipsy, chipsy, cola… Głównie tak wyglądały kupione przez
bramkarza produkty. Wszelkie napoje i alkohol schowałam do lodówki, a resztę
zostawiłam na wierzchu. Zmierzałam do
salonu gdzie właśnie rozległ się huk. Nie mogłam powstrzymać śmiechu. Szatyn
leżał na ziemi z częścią balona na głowie, a jego nogi spoczywały na oparciu
kanapy.
- To ty tak huknąłeś czy balon ?
– spytałam przez śmiech
- To ja, ale balon wzmocnił dźwięk
– odpowiedział wstając
- Na czym mam zrobić ten transparent ? –
spytałam
- Tam leży jakiś papier, co
przypomina materiał. – wskazał palcem – Aaron
zapowiedział, że pomoże. Zaraz powinien być.. – w tym momencie rozległ się
dzwonek - Otwarte !
Drzwi się otworzyły, żeby po
chwili trząsnąć z ogromnym hałasem. Pojawił się uśmiechnięty od ucha do ucha
Walijczyk.
- Projekt X ? – spytał zacierając
ręce
***
Impreza się zbliżała. Podczas gdy
Wojtek siedział w łazience, ja usiłowałam wymyśleć jakiś dobry makijaż.
Postanowiłam na mocny, i ciemny. Dziś chciałam, żeby poznali tą „drugą
mnie”. Wybrałam także czarną,
połyskująca sukienkę przed kolano. Naprawdę ją uwielbiałam. Była jedną z moich
ulubionych, mimo to, że sukienek nie posiadam wielu. Włosy zostawiam
rozpuszczone i skręcam końcówki. Teraz trzeba zrealizować plan. Najpierw
zajęłam się włosami. Potem ociągnęłam
rzęsy tuszem, które teraz rzucały delikatny cień na moje policzki. Dodałam
resztę makijażu i korzystając z okazji, że Wojtek jest w łazience szybko
przebrałam się w sukienkę. Podeszłam do lustra i stwierdziłam, że jest dobrze.
Nawet bardzo dobrze. Strzeliłam sobie fotkę i wstawiłam na FB. Odłożyłam telefon
a do pokoju wszedł Szczęsny.
- Co tak długo ? – spytałam –
Gorzej niż ja…
- Oj nie narzekaj. – odparł – Ale
żeś się odstawiła…
- A co ? Źle ? – spytałam okręcając
się wokół własnej osi.
- Nie. Jest… wręcz idealnie –
mruknął prosto w moją szyję, na co podskoczyłam.
Nie zdawałam sobie sprawy, z tego
jak blisko mnie stoi. Czułam jego ręce na mojej talii. Ta bliskość rzadko miała
miejsce… i była inna, wyjątkowa. Moje serce za każdym razem przyśpieszało trzykrotnie
i chciało się wyrwać z piersi. Nogi robiły się jak z waty lub jak z ołowiu. To
uczucie było.. po prostu cudowne. Może i Wojtek jest tylko moim przyjacielem,
ale dla mnie jego bliskość pomału staje się jak narkotyk… Chcę jej coraz więcej, a gdy jej nie ma,
wariuję. Mimo to, że wiem iż może się ona okazać nie bezpieczna. Delikatnie odsunęłam
się od chłopaka i przyjrzałam mu się. Lubię go w eleganckiej wersji. Tym razem
w kompletnym garniturze, prezentował się cholernie przystojnie… „Cholernie” to
i tak za słabe określenie. Posłużę się jakże oryginalnym określeniem ze „Zmierzchu
– „Mój własny grecki Bóg”. Myślę, że to jest idealnie pasujące określenie.
- Idziemy przygotować wszystko do
reszty ? – spytał wyrywając mnie z zamyślenia.
Pokiwałam głową. Zeszliśmy na
dół. Chłopak zabrał się za rozstawianie jedzenia i różnych przekąsek. Ja
postawiłam kieliszki i szampana na przygotowanym stoliku. Wojtek wyjął jeszcze
kilkunasto letnie wino, którego niby nie miał otwierać, bo miało być na
specjalne okazje, ale zmienił zdanie. Gdy skończyliśmy rozejrzałam się po
salonie. Na ścianach i nie tylko zagościły balony z serpentynami, a przy wejściu
transparent stworzony przeze mnie i Ramseya. Jako, że zostało nam jeszcze trochę
czasu, bramkarz postanowił zużyć go na robienie zdjęć. On tymi zdjęciami to mi chyba
samoocenę podniesie… „No bo nie mam co wstawić
na facebooka” jest jego usprawiedliwieniem. Zgodzić się musiałam, bo nie miałam
wyjścia. Zrobiliśmy z dziesięć zdjęć, a tylko dwa Szczęsny udostępnił. Na nic
więcej czasu nie, było bo goście zaczęli się schodzić, a impreza powoli rozkręcać.
Dzięki ci Boże, że podpowiedziałeś mi żeby ubrać baleriny a nie szpilki. Dowiedziałam się także, że Szczęsny oprócz
piłki nożnej… gustuje w tańcu. Siłą trzeba ściągać go z parkietu. Wątpię, żeby
odpowiadał za to wypity alkohol, bo on należy do osób, które na chwilę obecną
wypiły go najmniej. Nie majaczy, trzyma się na nogach, jeszcze nie jedzie mu z
gęby, gdzie Alexis ledwo już chodzi. Ja sobie także się dziwie, bo pobiłam swój
rekord jeśli chodzi o tańczenie bez przerwy. Większość piosenek na razie przetańczyłam
z „moim” (czy to nie brzmi fajnie ?) bramkarzem, lecz często byłam mu „odbijana”,
na co nie reagował zbyt wesoło. Cztery zera na zegarze ukażą się już za pół
godziny. Na chwilę, udało mi się uciec
bramkarzowi który w końcu na chwilę przystopował i poszedł ze mną chwilę odsapnąć.
Pogadaliśmy trochę z innymi, trochę wypiliśmy. W głośnikach rozległa się piosenka
„Marry You” Bruno Marsa.
- Teraz, to ci nie odpuszczę –
powiedział Szczęsny z niecnym uśmiechem. Pociągnął mnie za rękę i wyciągnął na
parkiet.
***
Trzej najbardziej przytomni
faceci w tym towarzystwie, czyli Wojtek, Theo i Jack Wilshere zajęli się
rozstawianiem fajerwerków, który było od zarąbania. Reszta była albo zbyt
pijana, albo zbyt leniwa. Gdy Ci robili swoje, ja rozmawiałam z resztą obecnych
tu dziewczyn, i wydaje mi się, że byłam tu najmłodsza… Ale to taki szczegół. Minuty
mijały, a w końcu do północy zostało pięć minut. Większa połowa osób
zgromadzonych na imprezie wyszło na dwór, w tym ja siłą zaciągnięta przez
Wojtka. Sanchez uparł się, że on będzie
otwierał szampana. Będą ofiary śmiercionośnego korka… Ja go używałam do
tłuczenia choinkowych bombek.
- Ozil ! – wrzasnął Alexis –
Zgłośnij muzykę !
- A ty się ścisz – zaśmiał się
Walcott
- Obje się zamknijcie – uciszył obu
Szczęsny – ODLICZAMY !
Każdy głośno wykrzykiwał cyfry od
dziesięciu do zera. Aż w końcu nadeszła ta chwila. Rozległy się liczne huki,
wrzaski i nie tylko. Ofiarą szampana, prawie został Ramsey, któremu korek
śmignął komu ucha. Wszyscy zaczęli się przytulać i składać sobie życzenia, a ja
w tym tłumie aż zgubiłam Wojtka. Gdy po chwili go odnalazłam, ten przywitał
mnie szczerym uśmiechem
- Szczęśliwego Nowego Roku - powiedział i pocałował mnie w policzek – Ja
ten rok, chciałbym zacząc od pewnego pytania… Zostaniesz moją dziewczyną ?
W tym momencie wszystko się
zatrzymało. Wszystko ucichło. Było tylko spojrzenie dwójki tych niebieskich
oczu. Nawet nie robiło mi to różnicy, że mówił do mnie po angielsku. W głowie
przewijały mi się wszystkie przeżyte z bramkarzem momenty, a z ust wydobyć
mogłam tylko jedno słowo.
- Tak – powiedziałam pewna siebie
- Czy mnie uszy nie mylą ?! –
krzyknął Ramsey – Oni są razem ! Oni są razem !
- Pierdzielisz ? – doskoczył do
Walijczyka Alexis – Serio ?
- Nie, dla jaj. – burknął Aaron–
Serio !
- No to za najnowszą parę ! –
Chilijczyk uniósł do połowy wypełniony kieliszek z szampanem, a razem z nim
zrobiło to jeszcze kilka osób. – No to, jak jesteście razem… Szczęsny bądź
facetem i ją pocałuj. Ale porządnie !
Wojtek spojrzał na mnie z
błyskiem w oku, na który ja odpowiedziałam uśmiechem. Zbliżył się do mnie, i
połączył nasze usta, w pierwszym prawdziwym pocałunku. Był namiętny i czuły.
Starałam się go odwzajemniać, na tyle ile byłam w stanie. Gdy bramkarz się ode
mnie odsunął, wokół rozległy się brawa i szalone piski.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
BUM BUM BUM :D Niespodzianka :) Mam nadzieję, że się podoba.
Proszę, nie pytajcie w kom kiedy next. Rozdział pojawia się na blogu, dwa - trzy dni po tym jak pod rozdziałem zagości wymagana ilośc komentrzy
Mam też prośbę. Anonimki, podpisujcie się :)
Wrócmy do rozdziału. Pierwotnie miał wyglądac inaczej, ale chyba tak też jest dobrze, c'nie ?
Mam nadzieje, że się wam podoba. Komentujcie, obserwujcie, polecjacie i do następnego !
DZIĘKUJĘ ZA PONAD 2300 wyświetleń !
7 KOMENTARZY = NOWY ROZDZIAŁ :P
No na takiego sylwestra to ja się piszę, hehe :D A końcówka taka słodka. <3 "Szczęsny bądź facetem i ją pocałuj. Ale porządnie !" Haha, Chile, mój geniusz <3 Czekam na kolejny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńO jacieee! Jakie cudeńkooo! :D wspaniały rozdział! Czekam na kolejny ;) ^^
OdpowiedzUsuńWspaniały <3
OdpowiedzUsuńWiedziałam ! To musiało się w końcu stać :D
OdpowiedzUsuńAww *u* też chce taki sylwester ooo ^o^
nie mogę się doczekać jak zacznie się ich nowy rok i wgl *o*
czekam na next
Jak słodko. I to w Sylwestra! O.o super rozdział :P
OdpowiedzUsuńhttp://dante-books.blogspot.com/
Cudowny, genialny :) Brakuje mi słów, żeby opisać zajebistość tego rozdziału :D Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńZajebisty *-* xd chce next *-* :D <3 /Natalia;D
OdpowiedzUsuńSuuuuper!!! /V.
OdpowiedzUsuńSwietny rozdział ! Zapraszamy do siebie ; http://graozyciee.blogspot.com/ Pozdrawiamy Niki oraz Cat <3
OdpowiedzUsuń