Święta zbliżały się wielkimi
krokami, czego nie dało się nie zauważyć. Świąteczne porządki oraz inne
przygotowania pomogły mi w zajęciu czymś i myśli i rąk. Chociaż przez jakiś
czas byłam w miarę normalna. Przez te parę dni, zdążyło napadać dosyć śniegu.
Wigilijny poranek powitał mnie piękną pogodą. Słońce świeciło, a śnieg
błyszczał w jego promieniach. Dopiero dziś uświadomiłam sobie, jak bardzo mi go
brakowało. Owszem rozmawialiśmy codziennie przez telefon czy skype, ale to nie
było to. Brakowało mi tego tajemniczego spojrzenia oraz wielu innych rzeczy… Na
szczęście dziś wszystko wróci w miarę do normy. Bynajmniej na taką nadzieję…
Chodząc razem z braćmi po supermarkecie, robiliśmy ostatnie zakupy.
- Co jeszcze ? – zapytał
Sebastian
- Chwile – wyjęłam kartkę z
kieszeni i sprawdziłam – Możesz się kopsnąć po ser. Weź jeszcze groszek !
Blondyn zniknął za zakrętem.
Zaśmiałam się pod nosem i ruszyłam dalej przyglądając się sklepowym półką w
poszukiwaniu potrzebnych rzeczy.
- Cześć Emila ! – usłyszałam jak ktoś mnie woła
i podniosłam wzrok. Moim oczą ukazał się nie kto inny, jak uśmiechnięty Łukasz Piszczek we własnej osobie.
- Hej – odpowiedziałam i
odwzajemniłam uśmiech.
Zauważyłam bracia dziwnie się na
mnie patrzą. Posłałam im spojrzenie pt. „No co ?” i wróciłam do poprzedniej
czynności. Piszczek nie miał być przypadkiem w Niemczech do jutra ? Dziwne,
Wika będzie miała niespodziankę.
***
Leżenie na łóżku i słuchanie
muzyki, to co lubię najbardziej. Nucąc piosenkę pod nosem Eda Sheerana „Drunk”
spojrzałam na zegar. Dochodziła w pół do
szesnasta. Wojtek powinie nie długo znów być w Polsce. Usłyszałam pukanie do
drzwi, które po chwili się otworzyły. Stał w nich Mateusz.
- Emila, pójdziesz z Axelem na
dwór ? - zapytał - Natan każe mi iść,
ale ja dziś byłem z Inką trzy razy, a on w ogóle nie był.
- To powiedz mu, że teraz jego
kolej. Ja byłam z Axelem rano. – powiedziałam. Mój głos jednak stłumiła
poduszka.
- Mówiłem. A on nic. Wywalił mnie
z pokoju – odparł Mateusz
- Zaraz pójdę – mruknęłam –
Powiedz o tym rodzicom.
Młody wyszedł a ja zwlekłam się z
łóżka i odłożyłam telefon ze słuchawkami na biurko. Założyłam bluzę i opuściłam
pokój. Ubrałam się i zawołałam psa. Zapięłam smycz i wyszłam z domu. Śnieg
nieźle sypał. „Żeby tylko nie odwołali
mu lotu” – pomyślałam idąc chodnikiem. Axel biegał szczęśliwy pośród zasp.
Uśmiechnęłam się. Ulepiłam śnieżkę i rzuciłam ją psu. Nagle poczułam jak ktoś
całuje mnie w policzek. Od razu odwróciłam się w tamtą stronę. Zobaczyłam uśmiechniętego
od ucha do ucha Szczęsnego. Rzuciłam się chłopakowi na szyję, mocno go
przytulając.
- Tęskniłam – powiedziałam –
Bardzo tęskniłam.
- Ja też, ja też – odpowiedział.
Puściłam chłopaka i spojrzałam mu
w oczy. Jak mi tego brakowało. Staliśmy tak przez chwilę, proposto wpatrując
się w siebie.
- Po świętach znowu wracam do
Londynu – powiedział, a gdy otworzyłam usta by coś powiedzieć ten uniósł rękę –
Poczekaj, poczekaj. Wracam do Londynu, i zabieram Cię ze sobą.
Uśmiech nie schodził szatynowi z
twarzy. Mi też nie. Byłam naprawdę szczęśliwa. Ale było jedno „ale” Co powiem
rodzicom… ? Mniejsza z tym będę się martwic później.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę
– powiedziałam z uśmiechem
- Do kiedy masz przerwę
świąteczną ?
- Emm… - usiłowałam sobie przypomnieć
– Do siódmego stycznia.
- No to do szóstego będziesz w
Anglii. – uśmiechnął się. Wyjął z kieszeni małe pudełeczko i podał mi to –
Wesołych Świąt. Otwórz po kolacji. – dodał z uśmiechem.
- Ja.. Dziękuję, ale ja nic dla
ciebie nie mam – powiedziałam
- Nie szkodzi. – powiedział –
Moim prezentem jest to, że mogę tu być.
Przytulił mnie po raz kolejny
tego dnia. Dopiero po tych trzech tygodniach zrozumiałam, co to znaczy
„tęsknota”.
- Zobaczymy się jutro, ok ? –
zapytał Wojtek – Teraz muszę się zwijać…
- Jasne. Do zobaczenia –
powiedziałam.
- Pa, pa – odparł Szczęsny dając
mi buziaka w policzek. – Do jutra.
Chłopak zaczął się oddalać, a ja
wróciłam do domu. Dobry humor od razu mi wrócił. Bracia i rodzice zastanawiali
co mi się stało, skąd ta nagła zmiana ? Niech zgadują, może kiedyś się
dowiedzą. O osiemnastej zasiedliśmy do kolacji wigilijnej. Minęła w przyjemnej
atmosferze, a ja chyba pierwszy raz od ośmiu lat, nie mogłam doczekać się
prezentów. Bardzo ciekawiło mnie pudełeczko od Wojtka. Co ty razem wymyślił ?
- Mamo, mogę rozdać prezenty ? –
zapytał Mateusz.
W naszej rodzinie, było tak, że
zawsze najmłodsze dziecko rozdawało prezenty.
Sebastian, to za długo tej posady nie miał… Mati ma „najlepiej”. Ale
mniejsza z tym… Z niecierpliwością czekałam, aż chłopiec poda mi mój prezent.
Uśmiechnęłam się widząc radość z prezentu średniego z braci. Natanowi i Matiemu
zafundowałam rzeczy związane z piłką nożną. Dodatkowo, wcześniej Szczęsny
zadbał o autografy na nich. Tak więc, Nataniel dostał koszulkę i rękawice
bramkarskie, młodemu załatwiłam dwie koszulki. W końcu doczekałam się swojego prezentu..
Ściągnęłam wstążkę i otworzyłam pudełeczko. Był tam łańcuszek z trzema
zawieszkami. Srebrne serduszko, litera „W” i jeszcze jedno serduszko. Na mojej
twarzy mimowolnie pokazał się uśmiech. Jak na zawołanie poczułam wibracje
telefonu który miałam w kieszeni. Wyjęłam go z kieszeni i odblokowałam ekran. „Jedna wiadomość od: Wojtek Szczęsny” Telepatia, no po prostu telepatia… Odczytałam
wiadomość „Podoba się prezent ?” Mój
uśmiech stał się jeszcze większy. Odpisałam „Cudowny”
i schowałam telefon.
- A ty, siostra co się tak
szczerzysz do tego telefonu ? – zapytał Natan podchodząc do mnie – Pokaż co
dostałaś !
- Nie – powiedziałam
- Pokaż – odparł blondyn
- Nie ! – krzyknęłam i zaczęłam
się śmiać
- A tak, na marginesie to dzięki
za koszulkę i rękawice, ale do cholery skąd masz te autografy ?! – spytał
- Dowiesz się w swoim czasie –
powiedziałam przez śmiech - Ja już pójdę
do siebie
Tak jak powiedziałam, tak
zrobiłam. Zabrałam swoje prezenty, czyli wisiorek, dwie książki i trzy bluzy.
Weszłam do pokoju i zamknęłam drzwi. Odłożyłam rzeczy na łóżko, a wisiorek na
biurko. Zegar wskazywał pół godziny po dwudziestej, a ja tak szczerze, to byłam
zmęczona… Związałam włosy, zabrałam piżamę i zajęłam łazienkę. Wzięłam długi
prysznic, ciepły. Ten dzień był pełen wrażeń. I z osiemnastu wigilii, ta chyba
jest najlepsza. Woda spływała po moim ciele, a ja rozmyślałam o ostatnim
miesiącu. Niesamowite, jak wiele może się zmienić w przez tak pozornie krótki
czas. Jednak nie raz, jeden dzień był dla mnie jak rok. Przez jedną osobę,
która kilkanaście tygodni temu, nawet nie wiedziała o moim istnieniu…
***
Jak to niektórzy mówią „święta,
święta i po świętach. Tym razem minęły bardzo szybko. W sumie, to cieszyłam się
z tego powodu. Zbliżał się także wyjazd do Anglii, którego nie mogłam się doczekać,
a tak na marginesie, jest już jutro. Razem z Wojtkiem wymyśliliśmy jak powiedzieć
to moim rodzicom. Mam nadzieję, że plan wypali. Zbiegłam szybko na dół i ledwo
wychyliłam się ze schodów sprawdzając czy aby na pewno rodzice są w salonie.
Byli tam razem z Natanem i Mateuszem. Na razie jest okej. Zegar wybił
szesnastą. Wróciłam do pokoju i usłyszałam cichy huk, a wzrok od razu
skierowałam na okno, na którym widniał świeży ślad śnieżki. Podeszłam do okna.
Na chodniku stał Szczęsny. Odsunęłam firanę i pokazałam uniesiony kciuk i znowu
zbiegłam na dół. Umówiliśmy się, że o szesnastej rzuci śnieżką w moje okno, a
następnie ja wpuszczę go wejściem od tyłu domu, którym da się przejść na schody
nie zauważonym z salonu. Potem ja zejdę na dół do salonu, i zacznę mówić o
propozycji wyjazdu do Wielkiej Brytanii. Na placach podbiegłam do drzwi, i
cicho je otworzyłam. Szczęsny chciał coś powiedzieć, ale ja w porę go uciszyłam.
Pokazałam, żeby poszedł za mną. Upewniłam się, czy aby na pewno możemy pójść na
górę nie zauważeni. Byli tam wszyscy, przyszedł nawet Mateusz . Cichaczem
weszliśmy do mojego pokoju, a ja zamknęłam drzwi głośno wypuściłam powietrze.
- Udało się – powiedziałam.
- To dopiero połowa –przypomniał mi
Wojtek – Jeszcze musisz i przekonać.
- O to, to ty się nie martw –
powiedziałam i usiadłam na łóżku. – To będzie najprostsza część naszego planu…
- Czuję się jak w jakimś dennym
filmie akcji – zaśmiał się szatyn.
- Nie tylko ty. – zawtórowałam śmiechem.
– Dobra, idę działać. Pamiętaj, jak zagwiżdż masz zejść. Będę czekać przy
schodach.
Opuściłam pokój i weszłam do
salonu. Usiadłam na kanapie jak gdyby nigdy nic. Lecz w końcu zaczęłam.
- Mamo… - powiedziałam – Dostałam
propozycję wyjazdu do Anglii, do końca przerwy świątecznej. Mogłabym jechać ?
- Zależy z kim. – zapytała mama
- Właśnie o to chodzi. – odparłam - Macie zgadnąć. Zadajecie pytania,
na które ja odpowiadam tylko Tak lub Nie, okej ?
- Spoko – do rozmowy włączyli się
Nataniel oraz Sebastian. – Jedziesz z jedną osobą ? – spróbował Natan
- Tak – powiedziałam
- Czy to chłopak ? – spytała mama
– Ma mniej niż dwadzieścia lat ?
- Pierwsze tak drugie nie –
odparłam.
- Em… Jest wysoki ? – zapytał Seba,
a ja pokiwałam głową – Jest może sławnym piłkarzem ?
- Tak się, składa, że tak. –
odpowiedziałam. Chyba zaraz zgadną.
- Do opisu pasuje mi – zaczął Sebastian
– Wojtek Szczęsny, ale…
- Bingo ! – krzyknęłam – Zgadłeś !
Moi bracia zaczęli się rechotać.
A niech się śmieją, zaraz przestaną… Wstałam z kanapy i podeszłam do schodów.
Zagwizdałam. Gdy bramkarz pojawił się przy mnie wróciłam do salonu. Mina
wszystkich obecnych była… po prostu mega.
- A nie mówiłam ? – zwróciłam się
do najstarszego z braci – Zatkało kakao ?
- No kurde siostra… - mruknął
Natan – Tego to się nie spodziewałem. Cały czas mnie zaskakujesz... Zaraz mi
powiesz, że spędzisz sylwestra z Kanonierami…
- Tego to nie wiem… - odparłam
- Ale ja wiem – zaśmiał się
Wojtek i wszystkie oczy skierowały się na niego – Tak, spędzi sylwestra z Kanonierami.
Moja mina wyrażała tylko jedno „pierdolisz
?” Patrzałam to na Wojtka, to na braci i mamę.
- Mamo, mogę jechać ? – spytałam i
zrobiłam maślane oczka
- No dobrze… kiedy ?
- Jutro – przełknęłam ślinę –
Przedpołudniem.
- No to lepiej zacznij się pakować
– powiedziała mama ze śmiechem.
Starając się na razie hamować radość
wróciliśmy do mojego pokoju. Zamknęłam drzwi, a pomieszczenie wypełnił mój pisk
radości. Rzuciłam się Wojtkowi na szyję a ten mnie przytulił. W tych ramionach
mogłabym spędzić wieczność. No cóż, Anglio nadchodzę !
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hello :) Rozdział składa się jak widzicie z różnych fragmentów, i wielu dialogów, ale niestety musiał taki byc :) Średnio mi się podoba, ale nic nie poradzę :/ Na ten rozdział, weny praktycznie zupełnie nie miałam, ale w następnych będzie się działo :) Ja mam nadzieję, że się spodoba, pozdrawiam zapraszam do komentowania i obserwowania.
PS. Pod, albo na komentarzami pojawiła się notatka i jest ona bardzo ważna ! Proszę, trzymajcie się jej, ok ?
4 komentarze (od różnych osób) - Nowy Rozdział
EDIT.
Stwierdziłam, że 4 komentarze to za mało xD w takim tempie to ja się nie wyrobię
6 komentarzy - nowy rozdział :)
(Zła ja xd)
EDIT.
Stwierdziłam, że 4 komentarze to za mało xD w takim tempie to ja się nie wyrobię
6 komentarzy - nowy rozdział :)
(Zła ja xd)
Padłam przy tym "Pierdolisz?" xd Rozdział jest po prostu megaaa :D nie mogę się już doczekać tego co tam będą wyczyniać :D
OdpowiedzUsuńHahhah kocham <3 myślałam że matka jej nie pozwoli że będzie jakaś zadyma hahah ale dobrze że się zgodziła ciekawe co będzie w Anglii mmmm <3 czekam na next :))
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Hm, ciekawe co tam będzie się działo w tej Anglii ;p
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńCiekawe co się stanie w Angli :o troche się boje szczerze mówiąc xD
OdpowiedzUsuńKiedy next ?? :c proszę, błagam..błagam na kolanach wstaw jeszcze dziś :/ <3
OdpowiedzUsuńNie ma tak dobrze :) 6 kom od różnych osób - next. Reklamujcie bloga, będzie więcej komentarzy i szybsze rozdziały :*
Usuńopowiadanie świetne :) zajrzyj do mnie :) i kiedy next? http://zatraceniwsobie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń