środa, 31 grudnia 2014

Rozdział VI "Gwiazd Naszych Wina"

Po kilku dniach znajomości, mogę śmiało stwierdzić, że chyba żaden piłkarz nie jest zbyt dobrym piosenkarzem. Tyczy się to także Szczęsnego. W drodze na lodowisko, w radiu leciał jakiś znany wszystkim hit, więc Wojtek zaczął śpiewać. I nie ukrywam – nie chcę tego powtarzać. Jeszcze próbował mnie zmusić, żebym zaśpiewała. Ani mi się śni. Na lodowisku, było bardzo, ale to bardzo śmiesznie. Między innymi dlatego, że wrobiłam szatyna że nie umiem jeździć. Gdy czegoś mnie „nauczył” stwierdził, że chce się po ścigać. Jego mina, gdy wygrałam, była cudna. Uparł się na zrobienie zdjęcia. Chcąc nie chcąc, zgodziłam się. Gdy opuściliśmy lodowisko, Szczęsny wyznał, że na początku planował mnie zabrać jeszcze do kina, ale stwierdził, że jest to oklepane, więc zaprasza mnie do siebie na film. W sumie ciekawy pomysł, ja bym na to nie wpadła. Cały czas się śmiejąc i opowiadają sobie na wzajem śmieszne zdarzenia z życia. W moim przypadku było to akcje w wykonaniu braci, czasem z moim udziałem a co do Wojciecha… Akcje chłopaków z Arsenalu. Będę miała dziwne sny i myśli przez to…. Ale mniejsza z tym. Zaparkowaliśmy pod jednym z tych bardziej „wypasionych bloków” i ruszyliśmy do windy. Trzecie piętro, mogłoby być gorzej. Wojtek otworzył drzwi i wpuścił mnie przodem. Wziął ode mnie kurtkę i odwiesił ją na wieszak. Weszliśmy do salonu.
- Rozgość się. – uśmiechnął się – Rozejrzyj się, a potem wybierz film, ok ?
Wskazał dwie półki pełne filmów. Pokiwałam z uśmiechem głową
- To ja idę przygotować coś do jedzenia. – wyszedł z pomieszczenia.
Podeszłam do półek i przejechałam placami po tytułach. Znałam tylko cztery z ponad dwudziestu filmów. Jednak jeden z nich szczególnie rzucił mi się w oczy. Film który oglądałam już chyba ze sto razy. Chwyciłam pudełko i jeszcze raz przeczytałam tytuł. „Gwiazd naszych wina”. Położyłam pudełko na stoliku, a sama usiadłam na kanapę. Po chwili w salonie zjawił się Szczęsny z dwiema miskami popcornu. Jak szaleć, to szaleć pomyślałam.
- Co wybrałaś ? – zapytał stawiając miski na stole.
- „Gwiazd naszych wina” – odpowiedziałam – Uwielbiam to.
- Masz szczęście, jeszcze nie oglądałem. – zaśmiał się
- W sumie to masz pecha, bo ja lubię zdradzać zakończenia. – odparłam – Nie krępuj się, jeśli będziesz chciał mnie walnąć. To jedyny sposób, żeby mnie powstrzymać…
- Zapamiętam.  – powiedział wkładając płytę do DVD – Co chcesz do picia ?
- A co masz ? – spytałam.
- Zapytam inaczej. Coś normalnego, czy coś mocniejszego ?
- Coś mocniejszego – odpowiedziałam ze śmiechem – Kto bogatemu zabroni.
- Święte słowa ! – krzyknął bramkarz po raz kolejny znikając w kuchni
***
Oczywiście film nie mógł się obyć bez mojego ryczenia na końcu. Oglądałam to już tyle razy, ale ryczeć będę chyba zawsze. Dostałam nie raz poduszką po głowie za swoje „Za chwilę ona mu powie…” Gdzieś w połowie filmu, zamiast dać mi po głowie, Wojtek stwierdził, że to i tak nie działa więc powykręcał mnie jakoś tak, że wiele części ciała, miałam tam gdzie ich zdecydowanie nie powinno być. Za cholerę nie chciał mnie puścić. Później bałwan stwierdził, że ciekawie wyglądam i zrobi mi sesje zdjęciową jakiś czas po tym mnie jakoś rozplątał. Boje się tego człowieka, naprawdę się go boję. On mnie przeraża. Następnie uparł się na zrobienie jeszcze kilka zdjęć, które chce potem wstawić na Facebooka. Tak więc, z tego wszystkiego wyszło na to, że obecnie gonimy się wokół kanapy, bo udało mi się zabrać mu telefon. Narzędzie zbrodni.  Zrobienie mi zdjęć to zbrodnia która grozi dożywociem. Zmieniłam kurs i zamiast biegać wokół kanapy wybiegłam z salonu, co okazało się niezbyt dobrym pomysłem. Nie wyrobiłam na zakręcie, Szczęsny złapał mnie i przerzucił sobie przez ramię. Protestowałam, biłam i wrzeszczałam, ale on był niczym nie wzruszony. Rzucił mnie na kanapę, wyrwał mi swój telefon i zaczął łaskotać. Brechtałam się jak idiotka, a on dalej nic. Śmiał się razem ze mną. Gdy na chwilę przestał, wykorzystałam to i chwyciłam go za rękę, pociągając w swoją stronę, a sama przeskoczyłam kanapę. Jednym słowem Wojtek zajął moje miejsce.
- Ty podstępna… - zaczął i pociągnął mnie w swoją stronę, tak że wylądowałam na nim – Masz za swoje.
Zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Uspokoiliśmy się po jakiś 10 minutach. Wtedy Szczęsny zrzucił mnie z siebie , i wylądowałam na podłodze. Zrobiłam obrażoną minkę i odwróciłam się do niego plecami. Usłyszałam chichot bramkarza
- Chodź do mnie, biedny żuczku – przytulił mnie o tyłu – Wybaczysz ?
- Oczywiście, że… - zrobiłam pauzę – Tak.
 Wróciłam na kanapę. Po wielu namowach chłopaka, zgodziłam się na wstawianie kilku normalnych zdjęć i jednego nie zbyt normalnego na FB.  Szatyn koniecznie chciał dodać jakiś „tajemniczy dopisek”. Zgodziłam się na „Z nową przyjaciółką” Oficjalnie przyznał, że jestem jego przyjaciółką ? Mhm, robi się ciekawie. Rzuciłam przelotne spojrzenie na zegar, i dostałam zawału. Wskazywał w pół do dwunastej
- Już tak późno ?! – krzyknęłam
- Nie tak znowu późno – powiedział spokojnie Wojtek – Możesz zostać u mnie. Jak chcesz, oczywiście.
- Serio ? – spojrzałam na niego z politowaniem – Innym razem. Odwieziesz mnie ?
- Jasne.
Opuściliśmy salon, ubrałam się i zabrałam swoje rzeczy. Wyszliśmy mieszkania i skierowaliśmy się do samochodu. Powtórzyła się sytuacja sprzed kilku godzin – koncert w wykonaniu szatyna. Miałam go już przeklęta na tysiące sposób, ale mu nie da się zamknąć gęby. W drodze do mojego domu, cały czas się śmialiśmy. Nie było chwili ciszy. Gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem, aż zrobiło mi się smutno.
- No to do zobaczenia – uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam rękę w stronę drzwi z zamiarem otworzenia ich.
- Emila, poczekaj – powiedział Wojtek. Cofnęłam rękę i spojrzałam na szatyna – Wracam do Londynu.
Na te słowa poczułam dziwne ukucie w sercu. Z całych sił starałam się tego nie okazywać.
- Rozumiem. Przecież to nic takiego. W końcu jesteś piłkarzem – uśmiechnęłam się – Kiedy wracasz ?
- W Wigilię – odpowiedział.
- To nie znowu tak długo – starałam się ukrywać, to co naprawdę czułam – Do zobaczenia.
Jeszcze raz uśmiechnęłam się i wysiadłam z auta. Zdążyłam zrobić kilka kroków, gdy poczułam jak chłopak chwyta mnie i obraca w swoją stronę. Patrzał mi prosto w oczy. Moje serce przyśpieszyło kilkokrotnie; jak zawsze w takich sytuacjach.
- Zanim rozstaniemy się na te dwa czy trzy tygodnie, chciałbym coś jeszcze zrobić – dosłownie wyszeptał i jeszcze bardziej nachylił się w moją stronę – Mogę ?
Nie musiał mówić o co mu chodzi. Chyba tylko głupiec by się nie domyślił. Powtórzyła się sytuacja z ostatniej imprezy. Lecz tym razem jeden szczegół był inny. Wiedziałam czego chcę, chciałam tego. Pokiwałam głową. W tym momencie cały świat dla mnie zniknął, nie miał znaczenia. Szczęsny pocałował mnie delikatnie ale czule. Widziałam nie chęć chłopaka, gdy się ode mnie odsunął. Nie chciał tego kończyć. Ja z resztą też. Nie odrywałam wzroku od twarzy bramkarza.
- Dziękuję – powiedział.
Także chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydusić słowa. Po prostu go przytuliłam. Kolejny dowód na to, że gesty potrafią wiele wyrazić. Bardzo wiele. Gdy auto zniknęło z pola widzenia jeszcze długo wpatrywałam się w tamten punkt. Mam nadzieję, że on będzie tęsknił za mną tak samo jak ja za nim…
***
Budzik był wyjątkowo natarczywy. Dziś nie miał litości; jak zawsze z resztą. Uderzyłam urządzenie i zapaliłam lampkę. Spojrzałam na zegar. Szósta trzydzieści. Poddaje się… Usłyszałam dźwięk SMS. Chwyciłam telefon który dziwnym trafem noc spędził na podłodze i odblokowałam ekran, do którego od razu się uśmiechnęłam. Ostatnio zawsze tak zaczynałam dzień. Walczę z powiekami, a następnie dostaje SMS od Wojtka. Chociaż coś… Odpisałam i wstałam z łóżka. Chwyciłam kalendarz stojący na biurku. Od wyjazdu bramkarza minęły równo dwa tygodnie. Został dokładnie tydzień do jego powrotu. Skreśliłam kolejną liczbę na kartce i odstawiłam kalendarz. Przez te czternaście dni zmieniłam się. I fizycznie i psychicznie. Do szkoły chodzę w kartkę, za namową Julii czy Wiktorii. Całe dnie przesiadywałam w pokoju wychodząc tylko do łazienki czy do kuchni. Byłam jakby nie obecna. Spałam albo siedziałam na oknie ze słuchawkami na uszach. Na początku bracia próbowali coś ze mną zrobić, ale szybko zrezygnowali. Oczywiście Szczęsny nie miał pojęcie o moim stanie. Westchnęłam i podeszłam do szafy. Dziś się poświęcę i pójdę do szkoły. Wybrałam jasne rurki i szary sweterek z motywem śladów psich łap. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Po umyciu się i ubraniu wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Siedzieli tam moi bracia. Rodziców nie widziałam
- Cześć – odezwał się Mateusz.
Spojrzałam na brata.
- Hej – mruknęłam i podeszłam do lodówki.
Wyjęłam coś z czego zrobiłam kanapki. Właściwie nie wiem po co je robiłam. I tak ich nie zjem… Schowałam przygotowany posiłek do plecaka. Wskazówki zegara wskazywały siódmą dwadzieścia. Pora iść. Ubrałam buty, kurtkę szalik i czapkę. Rękawiczki schowałam do plecaka. Do uszu włożyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Najchętniej w ogóle bym ich nie wyjmowała. Wyszłam z domu trzaskając lekko drzwiami. Szurając nogami ruszyłam w stronę szkoły. W połowie mojej drogi zaczął prószyć śnieg. Z reguły go lubiłam, ale teraz nawet on był mi obojętny. Nie daleko szkoły prószenie przemieniło się w istną zawieruchę. Głupi zawsze ma szczęście… Gdy Weszłam do szatni na szyję od razu rzuciła mi się Julka. Chyba tylko my przychodzimy tak wcześnie. Prawie nikogo jeszcze nie ma…
- Już myślałam, że nie przyjdziesz – powiedziała gdy mnie puściła
- A jednak jestem… - powiedziałam bez większego entuzjazmu.
- Aż tak za nim tęsknisz ? – zapytała i usiadła na ławce
- Jak widać… - mruknęłam
- Czy mi się wydaje, czy ktoś się tu zakochał ? – zapytała Julka ze śmiechem.
- Chyba Cię coś boli – zaśmiałam się.
Dziewczyny nie miały pojęcia drugim pocałunku. I nie będą miały. Bynajmniej przez dłuższy czas. Nie chcę żeby wiedziały. To moje przyjaciółki, ale im nie powiem. Odwiesiłam rzeczy na miejsce i usiadłam na ławce. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym. Robimy tak od gimnazjum. Jedna czeka na drugą a potem czekamy na Wiktorię. Lecz tym razem, nasze pogaduszki przerwał nam kto inny. Nie kto inny jak mój „ukochany” Ksawery.
- Widzę, że szybko zmieniasz towarzystwo…- zaczął brunet – Gdzie twój ukochany ?
Spojrzałam na niego spode łba, zupełnie nie widząc o co mu chodzi ?
- Można wiedzieć jeśli łaska, o czym właściwie mówisz ? – zapytałam nie ukrywając złości.
- Dobrze wiesz, o czym mówię. – zaśmiał się. – Łap ! Zobacz sobie na pierwszej stronie.
Rzucił mi jakąś gazetę dla nastolatków, a sam opuścił szatnię. Skąd on bierze takie rzeczy ? A no tak, ma siostrę. Otworzyłam gazetę. W oczy od razu rzucało się zdjęcie Szczęsnego… ze mną ? Jedno z tych które, wstawił do Internetu (bogu dzięki to normalne).  Po za tym było jeszcze kilka, na szczęście bark tych z pocałunkami. Jedno szczęście. Czerwony nagłówek „Nowa zdobycz Szczęsnego” – wyjaśniał wszystko. Nogi z dupy powyrywam za tą „zdobycz”. Za całość nogi powyrywam. Zaczęłam czytać tekst, lecz nie doczytałam nawet połowy.
- Nie no, kurde nie wierzę ! – krzyknęłam
- Boże, co jest ? W co nie wierzysz ?  - zapytała Julka
- Sama zobacz ! – podałam blondynce gazetę.
- Wojciech Szczęsny bramkarz reprezentacji polski i Arsenalu Londyn przez ostatnie dni, bardzo często widywany jest z pewną dziewczyną. Wiemy tylko, że jest to jedna z trzech zwyciężczyń konkursu dotyczącego piłkarza. Na oficjalnej Szczęsnego na FB pojawiły się także zdjęcia z dziewczyną. Bramkarz napisał także, że są przyjaciółmi. Po za tym szatynka była widywana z piłkarzem już nie jednokrotnie – Julia skończyła czytać i spojrzała na mnie – A to szuje… Ale czy ja o czymś nie wiem ?
- Przecież się wam spowiadam z każdego wyjścia, więc jak możesz mieć takie podejrzenia ? – zapytałam z „wyrzutem”


- I tak dalej, i tak dalej – roześmiała się Julka. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

We are the champions ! Wyrobiłam się ! Jest w sylwestra ! No po prostu święto lasu :D

Jak widzicie, zaczyna się dziac. Ale coś za coś. Kto się zastanawiał o co chodzi z tytułem ? Kto, no kto ? Przyznac się ? xD

Na mnie jak widac, sylwester się już odbija... Szczęsny wisi u mnie w pokoju na ścianie, Messi siedzi w szafce, Neymar - siedzi na biurku, a Piszczek i Błaszczykowski piją ze mną herbatkę :) Kto zgadnie o co chodzi, dostanie rozdział VII z dedykacją xD 

Nie lubię fajerwerków... Niby słychac a widac nic. Smuteczek :c A jak wy spędzacie sylwestra ? Pochwalcie się :) Ja siedzę w domu, i chleję Picollo ile wlezie :) 

Tak na marginesie, to przekonałam się, że mój telefon jest nie zniszczalny... Spadł mi już 372748291 razy, a na ekranie, czy gdziekolwiek żadnej rysy :D Moja kochana Lumia 630 <3 Nie oddam ...

Wrócmy do rozdziału. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na komentarze. Włączyłam komentowanie z anonima :)

 3 komentarze - nowy rozdział :)
(moje się nie liczą xd)

niedziela, 28 grudnia 2014

Liebster Blog Award...

Wczoraj zostałam przyprawiona o mały zawała, bo nigdy nie spodziewałabym się nominacji :) I to aż dwóch !

Na czym to polega?
" Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana
od innego blogera w ramach uznania za
''dobrze wykonaną robotę''. Jest przyznawana dla blogów
o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje
możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody
należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych
od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz
11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz
im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię
nominował".

Dziękuję za nominacje: http://hearts-are-breakable.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html oraz  http://njr-mi-amor.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Lecimy od początku czyli od nominacji od Kath T. z bloga Mów szeptem jeśli mówisz o miłości 

1. Masz jakieś zwierzęta?
Odp. Tak, pieska rasy Westie, Nelę :)
2. Ile masz lat?
Odp. Urodzona w 2002 roku.
3. Co lubisz robić w weekend?
Odp. Czytac, jeśli jest cicho, ogladac filmy albo pisac jeśli mam wenę.
4. Jakie lubisz opowiadania?
Odp. Wszystkie, te które przypadną mi
5. Lubisz święta?
Odp. Uwielbiam.
6. Wolisz ksiązki czy filmy?
Odp. Chyba książki, ale filmem nie pogardzę.
7. Ulubiony piosenkarz/rka?
Odp. MattyBRaps
8. Masz rodzenstwo?
Odp. Starszą siostrę
9. Co myślisz o nietolerancji?
Odp. Jednym słowem, denerwuje mnie to.
10. Jaki posiadasz talent?
Odp. A w ogóle jakiś mam ? Mama twierdzi, że ładnie rysuję...
11. Największe marzenie?
Odp. Nauczyc się jazdy konnej i iśc na mecz :P
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Nominacja nr. 2 od Alex J. z bloga Miłośc w Barcelonie według Alex

1. Co skłoniło Cię do rozpoczęcia przygody z Bloggerem?
Odp. Zaczęłam w czerwcu 2013 pisząc fanfik o... Niallu Horanie. Zachęciły mnie po prostu inne FF.
2. Ile masz lat?
Odp. 12 :)
3. Czym się interesujesz, poza pisaniem bloga?
Odp. Oj dużo tego. Zwierzęta, rysowanie itd.
4. Masz jakiegoś zwierzaka?
Odp. Tak, pieseła Nelę.
5. Ulubiony klub piłkarski? (jeśli takowy jest)
Odp. Emm... Arsenal Londyn & mój klub z miasta (o którym praktycznie nic nie wiem) Cartusia Kartuzy.
6. Czy masz zwierzaka? Jeśli tak to jakiego i jak ma na imię.
Odp. Napisane wyżej :)
7. Kim chcesz być w przyszłości?
Odp. Weterynarzem.
8. Jakiej muzyki nie tolerujesz?
Odp. Rocka i Metalu, ale Pop - rock słucham :D
9. Ulubiona potrawa?
Odp. Nie wiem :)
10. Ulubiony sport?
Odp. Piłka Nożna & Skoki Narciarskie
11. Najgłupsza rzecz, jaką zrobiłaś w życiu?
Odp. Nie wiem... Dużo tego było.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Ja nominuję:

http://neymar-opowiadania.blogspot.com/
http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/
http://horses-meaning-of-life.blogspot.com/

Moje Pytania:

1. Data urodzin ?
2. Ulubiony sport oraz sportowiec ?
3. Masz jakieś zwierzę ?
4. Miasto vs. Wieś
5. Morze vs. Góry
6. Twoje motto ?
7. Ulubiona książka ?
8. Ulubiony film ?
9. Masz przyjaciół ?
10. Twoje największe marzenie ?
11. Dlaczego piszesz bloga ?

Tak, wiem miało byc 11 blogów, ale ja czytam tylko te plus jeszcze 2 ale jeden z nich ma dużo więcej obserwatorów, a na drugim z blogów notki nie ma od października więc... Jeszcze przed wczoraj były by 4, ale jeden z nich wczoraj zakończył działalnośc.
Jeszcze raz dziękuję :) Pozdrawiam i pa pa <3


wtorek, 23 grudnia 2014

Wesołych świąt!

Z okazji jutrzejszej wigilii życzę wam wszystkiego co najlepsze. Dużo fajnych prezentów pod choinką, smacznego jedzenia, świąt bez kłótni a przede wszystkich życzę wam śniegu jeśli owego nie macie :)


W dzień grudniowy,
 w którym przybywają święta,
 składam sercem swe życzenia
 niech płynie kolęda.

 Niech się oczy śmieją
i wszystko raduje,
 a miłości w sercu
 nigdy nie brakuje.

 I gdy pierwsza gwiazdka
 blask swój ukaże
łamiąc się opłatkiem
 daję tobie w darze.

 Ciepło co uśmiechem
 w życzeniach się zjawi
 i nadzieję, szczęście
 w sercach twym zostawi
.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział V „Błędy bolą, ale trzeba próbować je naprawić”

Na świecie chyba nie ma osoby która nie popełniła w życiu błędu. Nie mówię o tych drobnych błahostkach, lecz o tych dużych, poważnych błędach o których nie zapominamy do końca życia, chociaż nie wiadomo jak bardzo byś my chcieli. One często bolą, tak samo jak przeszłość… Kto nie zna słynnej rozmowy Simby i Rafikiego z „Króla Lwa” ?
„Ała, a to za co ?”  „Nie ma znaczenia. To już przeszłość.”  „Ale boli nadal”  „Przeszłośc często boli. Można od niej uciekac, lub tez wyciągnąc jakieś wnioski..”.
Tak samo jest z naszymi błędami. Swojego postępowania nie zmienimy, lecz błędy można próbować naprawić… Jak tyczy się to mnie ? Wczorajszy wieczór, noc – nazwijcie to jak chcecie jedynym słowem było to wielkim błędem. Nie powinno mnie tam być. Właściwie to w ogóle nie powinnam była wygrać tego jebanego konkursu. Gdyby nie on, nie poznałam bym Wojtka. Wczorajsze, właściwie dzisiejsze zdarzenie nie powinno mieć miejsca. Jeżeli już, to z zupełnie inną dziewczyną. Z wielu innych źródeł oraz z życia wiem jacy są ludzie. Mogę dać sobie obciąć rękę, że jeszcze dziś, najpóźniej jutro zdjęcia z tej imprezy będą w Internecie. Najbardziej obawiam się reakcji moich przyjaciół, kolegów, koleżanek i reszty znajomych. Za kogo mnie wezmą ? Za chamską, lecącą tylko na kasę która chce wykorzystać znanego piłkarza bez wartościową dziewuchę ? Kątem oka spojrzałam na wyświetlacz telefonu w celu sprawdzenia ilości nie odebranych połączeń. Dwadzieścia osiem nie odebranych połączeń od bramkarza Arsenalu oraz trzydzieści trzy SMS’y zapewne wszystkie o tej samej treści. Jeden był od Wiktorii. Odczytałam wiadomość. Jak żyjesz ? Wpadnę do ciebie z nutellą i oreo. Tak jak zawsze i pogadamy. Odpisałam, że się zgadzam i będę czekać. Stwierdziłam, że pora się trochę ogarnąć, chociaż wcale nie mam na to ochoty. Dosłownie sturlałam się z łóżka. Odsunęłam rolety i wpuściłam do pokoju bardzo małą ilość światła. Związałam włosy tylko włosy i opuściłam pokój. Wykonałam poranną toaletę i ubrana w ukochany, za duży dres zeszłam do kuchni. Gdy zeszłam po schodach aż pisnęłam. W kuchni siedział mój brat – Nataniel.
- Co ty tu robisz ? – spytałam podchodząc do stołu
- To samo pytanie mogę zadać tobie. -  spytał -  Czemu nie jesteś w szkole ?
- Nie powinno Cię to obchodzić. – warknęłam – Mam powody.
- Imprezowanie do nocy ? – spytał unosząc brwi – Czy robiłaś coś innego ?
- Zamknij się, Natan. Nie twoja sprawa. Nie zapominaj, że jestem do ciebie starsza. Nie o wszystkim muszę Ci mówić, więc nie pyskuj. Znając życie symulujesz chorobę, więc jeśli nie chcesz żeby matka dowiedziała się o twoim udawaniu, zapierdzielaj na górę i nie chce Cię widzieć.
Nerwy mi puściły. Nie mam ochoty na użeranie się z młodszym bratem. Tak wiem, on przechodzi okres buntu, ale to nie moja wina. Po wczoraj, chyba mam prawo chodzić jak bomba atomowa.
- Nie jesteś… - zaczął Nataniel
- Nie, nie jestem twoją matką. Jestem twoją straszą siostrą, którą masz szanować. Masz jeszcze coś do powiedzenia ? – spiorunowałam go wzrokiem – Mam nadzieję, że nie. Już do pokoju, bo dorzucę jeszcze szlaban na internet, a jeśli nie ja to matka albo ojciec ewentualnie Seba.
Oczy blondyna wyglądały jak pięciozłotówki. Jak aniołek wyszedł z kuchni i dosłownie wbiegł na górę. Zaśmiałam się. Po raz kolejny wyżywam się na niewinnych osobach. Takie życie, nic nie poradzę. Oparłam ręce na krawędzi blatu i głęboko odetchnęłam. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe ? Zamrugałam kilkakrotnie wróciłam do życia. Z szafki wyjęłam dwa kubki, wlałam do nich mleko i wstawiłam naczynia do mikrofali. Zawsze gdy Wika wpada na pogaduchy nutella, oreo i kakao są obowiązkowe.  Rzuciłam okiem na zegar którego wskazówki pokazywały godzinę jedenastą dwadzieścia siedem. Liczba nie odebranych połączeń  i smsów cały czas rosła. Szczęsny najwidoczniej ma cel i nie odpuści. Uparciuch z niego. Usłyszałam trzask drzwi i jak ktoś przytula mnie od tyłu.
- Też się cieszę, że cię widzę Lemurku – zaśmiałam się i wyjęłam kubki z mikrofali. Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie – Kakao ?
- Jasne – przytaknęła blondynka – Mam wiadomość do przekazania.
- Zamieniam się w słuch.
- Łukasz powiedział mi, że Robert powiedział mu, że Wojtek każe ci przekazać, że jeżeli do czternastej się do niego nie odezwiesz, to zdobędzie twój adres i tu przyjdzie. Jeśli go nie wpuścisz to wyważy drzwi, albo wejdzie oknem. -  powiedziała na jedynym tchu – Właściwie do dlaczego nie odbierasz od niego telefonów ?
- Mam powody – westchnęłam – Wczoraj, wydarzyło się coś co nigdy nie powinno mieć miejsca…
- CO ?! – krzyknęła Wiktoria – Pocałował cię czy co gorszego? ?
Schowałam twarz w dłonie. W głowie miałam dziesiątki pytań bez sensownej odpowiedzi. Przed oczami cały czas miałam sytuacje z tamtej imprezy. Spojrzenie Wojtka, ta nikła odległość która dzieliła nasze twarze, żeby już po chwili zniknąć.
- Zgadłam ? – spytała zaciekawiona Wikcia
Tylko pokiwałam głową. Nie było mnie stać na nic innego.
- Kobieto ! – krzyknęła – Nie wiem czemu ty tak rozpaczasz. Ja na twoim miejscu chodziłabym po ścianach i rozwalała sufity głową przy okazji odwiedzając sąsiadów dwa piętra wyżej…
- Może ty tak, ale ja nie – spojrzałam na przyjaciółkę – Dlaczego nie ? Bo to nie powinno się wydarzyć, mnie nie powinno tam być, nie powinnyśmy były wygrać tego konkursu. Żadne z wydarzeń ostatnich trzech dni nie powinno mieć miejsca. Za kogo wezmą mnie ludzie, gdy jakimś dziwnym cudem się dowiedzą, bo na pewno tak będzie ?
Powoli puszczały mi nerwy. Nie chciałam tego, nie chciałam wyżywać się na Wiktorii
– Za bezwartościową, rozpuszczaną dziewuchę która leci tylko na kasę i chce wykorzystać znanego piłkarza, jeżeli nie za nic gorszego !
Po tych słowach znów schowałam twarz w dłonie i oparłam łokcie na kolanach. Walczyłam łzami, które i tak zaczęły wydobywać się z pod moich powiek. Dlaczego zawsze ja ? Nie jestem dla niego, nie zasługuję na niego. Kim przy nim jestem ? To jakby porównywać chatynkę stojącą samotnie w środku lasu z wielką willą z basenem. Poczułam rękę Wiktorii głaszczącą mnie po plecach. Podniosłam wzrok. Przetarłam oczy rękawem i pociągnęłam nosem. Przytuliłam blondynkę.
- Nie rozklejaj mi się tu – uśmiechnęła się – Przestań płakać, bo zaraz do niego zadzwonię.
- Już przestaję. – szepnęłam – Przepraszam.
- Za co ? Mnie nie przepraszaj, powinnaś raczej przeprosić Szczęsnego.
- Ale…- zaczęłam, ale Wika uciszyła mnie gestem dłoni
- Teraz chwile siedź cicho. Odpowiadaj tylko na moje pytania.
Z odrobiną przerażenia w oczach przed planem mojej przyjaciółki pokiwałam głową.
- Kto codziennie ci się śni ?
- Szczęsny.
- Za kim szalejesz ?
- Za Szczęsnym
- Z kim chciałbyś miec wspólną przyszłośc ? ?
- Ze Szczęsnym
- Za widok kogo miękną ci kolana, a szczęka odmawia posłuszeństwa i opada do podłogi ?
- Na widok Szczęsnego.
- Są to chyba wystarczające argumenty – Wiktoria założyła ręce – Więc bież ten jebany telefon i dzwoń do niego idiotko !
Spojrzałam błagalnym wzrokiem na zdecydowaną blondynkę. Takiego kopa w tyłek potrzebowałam. Może ona ma rację ? Może to jednak nie był błąd ? Gdy go przeproszę za swoje zachowanie ( a nie ukrywam, zachowałam się jak dziecko uciekając wtedy) będę miała chociaż czyste sumienie. A opinia ludzi ? przyzwyczaiłam się. Podstawa to nie brać sobie tego do serca. To tylko słowa, może i bolą, ale z czasem zapominamy. Nie zawsze ale, jest jak z błędami – trzeba próbować. Wyciągnęłam rękę po urządzenie i w błyskawicznym tempie wybrałam numer szatyna. Wsłuchałam się w sygnał. Nie odbierze – pomyślałam. Ale jednak. Po kolejnych dwóch sekundach usłyszałam głos bramkarza Arsenalu. Jednak nie był taki, jakiego się spodziewałam. Nie był wesoły i ciepły – lecz oschły, oziębły.
- Nareszcie łaskawie się odzywasz. – warknął – Dlaczego nie odbierałaś ?! Martwiłem się
- Miłe powitanie – mruknęłam. – Dasz mi wszystko wyjaśnić ?
- Tak, dam – powiedział i popuścił trochę z tonu. – Zachowałaś się, jak dziecko…
- Tak, wiem. Już sobie to uświadomiłam, i za to chcę przeprosić. To moja wina. Nie powinnam była tak reagować. Naprawdę przepraszam…
- Stop. – przerwał mi – To po części tez moja wina, wiec przystopuj trochę tymi wywodami, i nie obwiniaj się. Nie powinienem był tego robić. Nie chcę Cię do siebie zrazić. Żałuję. Zawsze byłem nie cierpliwy.
W tym momencie zaśmiał się. Wydaje mi się, że to był szczery śmiech. Moje obawy prysły jak bańka mydlana. Czego ja się bałam ?
- Ty nigdy mnie do siebie nie zrazisz – uśmiechnęłam się – Jak inni żyją po imprezie ?
- Miło mi to słyszeć. Zapamiętam. – odparł – Szczerze ? Bardzo kiepsko. Mila ledwo gada, Milik śpiewa jakieś ballady z Kubą. Robert i Łukasz… Jedynie oni plus ja jakoś funkcjonujemy. A jest poniedziałek. Alkoholicy jedni. Masz dziś czas ?
- Nie wybieram się nigdzie… - stwierdziłam – A co ?
- Porywam Cię gdzieś. Nie uznaję odmowy. – po raz kolejny usłyszałam ten piękny śmiech – Żyro szuka telefonu , który ma w kieszeni i drze się, że szuka Nemo.
- Powodzenia z nimi. – powiedziałam – O której i gdzie ?
- Powiedzmy, że… o szesnastej po ciebie przyjadę. Ubierz się wygodnie i ciepło. – usłyszałam jakieś śpiewy z drugiej strony – Buziaki, i papa.
Usłyszałam dźwięk, który sygnalizował koniec rozmowy. Głośno wypuściłam powietrze. Cieszyłam się, że ta znajomość ? Nie wiem czy można to tak nazwać, ale mniejsza z tym. Cieszę, że się ta znajomość, nie zakończy się tak szybko i tak… nie miło. Może jednak jest szansa, na zostanie chociażby jego przyjaciółką ? Bo wątpię w coś więcej… Nawet w snach, najwięcej co się wydarzało, to prosił mnie o zostanie jego dziewczyną. W sumie, to i tak dużo.
- No i co ? – spytała Wiktoria siadając bliżej mnie – Po twojej minie wnioskuję, że jest dobrze.
- Bo jest – odparłam z entuzjazmem – Nie jest zły, ja przestałam się obwiniać. Powiedział, że dziś o szesnastej mnie gdzieś porywa…
- Uhuhu. – zaśmiała się i poruszyła brwiami Wika – Mam się bać ?
- Ja sama się boję, głupku. Nie powiedział, gdzie mnie porywa. Tylko, że mam się ubrać wygodnie i ciepło…
- No to ruszaj dupsko na górę. Trzeba Ci wybrać ciuchy.
- Boże… Lemur. Jest po dwunastej. Mam cztery godziny…
- No i co. – mruknęła. Wstała i szarpnęła mnie za rękę. – Gdyby to do mnie…
Przerwała, gdyż jej telefon dał znak życia. Wyjęła go z kieszeni i spojrzała na ekran. Na jej twarzy zagościł wielki uśmiech. Odebrała i w ułamku sekundy schowała się w mojej łazience. Pokręciłam głową. Po raz kolejny moje życie zmieniło bieg. Już chciałam przestawiać się na dawny tryb życia, a tu proszę – niespodzianka. Nie ma tak łatwo. Teraz mogę dokładnie powiedzieć kim jest człowiek szczęśliwy. Jestem to ja. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Wychyliłam się zza ściany salonu. Moi bracia ? Już ?
- Co tak wcześnie ? – zapytałam nie ukrywając zdziwienia.
- Wypuścili mnie szybciej – wzruszył ramionami Seba odwieszając kurtkę
- A ty młody ? – zwróciłam się to Mateusza.
- Nie miałem dwóch ostatnich lekcji.
Pokiwałam tylko głową. Wróciłam do swojej poprzedniej pozycji. Spojrzałam w okno. Ktoś z sąsiadów już wiesza lampki… A tak, to Nowakowscy. Zawsze się śpieszą. Poczułam jak kanapa się ugina. Odwróciłam wzrok i pisnęłam. Wiktoria siedziała po turecku na kanapie. Szczerzyła się jak idiotka machając rękami po obu stronach twarzy.
- Boże, kobieto. Łukasz cię się oświadczył ?- zapytałam i strzeliłam „facepalma”
- Blisko. – odpowiedziała uradowana blondynka. – Zaprosił mnie… na randkę… ? Sama nie wiem na co, ale zaprosił mnie do kina.
- Cieszę się razem z tobą. To idziemy na górę ?
- Tak, ale potem ty pomagasz mi coś wybrać. – rzuciła, z radością. I weź tu ją zrozum.
***
Rzuciłam okiem na zegarek. Piętnasta dwadzieścia. Pora się ogarnąć. Włożyłam zakładkę w książkę i odłożyłam ją na półkę. Chwyciłam wcześniej wybrane ciuchy – legginsy z motywem płatków śniegu i biały sweterek z reniferem. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Szybko zmieniłam ciuchy i zajęłam się włosami. Postanowiłyśmy, że zostawię rozpuszczone i zrobię delikatne loki.  Makijażu, tak jak zawsze – nie robiłam mocnego, prawie wcale. Zakryłam niedoskonałości i pociągnęłam rzęsy tuszem. Umyłam jeszcze zęby i wyszłam z łazienki. Chwyciłam ukochaną torebkę i włożyłam do niej potrzebne rzeczy. Jest za dziesięć czwarta. W sam raz. Spojrzałam na telefon. 1 wiadomość od: Wojtek Szczęsny. No proszę, jak jesteśmy zgrani. Odczytałam wiadomość Czekam, możesz już wychodzić. Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i szybko schowałam urządzenie. Podeszłam do lustra, w celu sprawdzenia czy wszystko jest tak jak powinno. Było okej. Zeszłam na dół założyłam buty. Założyłam kurtkę, czapkę i szalik (tak, jestem zmarzluchem). Do torebki wrzuciłam rękawiczki.
- Wychodzę ! – krzyknęłam i trząsnęłam drzwiami
Omiotłam wzrokiem okolicę. Nigdzie nie widziałam znajomego samochodu. Zrobiłam kilka kroków cały czas się rozglądając. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy i obejmuje od tyłu.
- Zgadnij kto to ? – usłyszałam śmiech
- Święty Mikołaj – także sie zaśmiałam – Wojtek, dobrze wiem, że to ty.
- Oszukujesz – mruknął gdy mnie puścił
- A ty się obrażasz. – założyłam ręce – Mogę wiedzieć, gdzie mnie porywasz ?
- Powiem Ci, jak coś dla mnie zrobisz – odparł z łobuzerskim uśmiechem.
- Zamieniam się w słuch.
- Daj buziaka – zrobił oczka kota ze Shrek’a – Chociaż w policzek
Przewróciłam oczami. Wspięłam się na palce i cmoknęłam go w ten policzek. Zadziwiła mnie łatwość z jaką to zrobiłam. Sama w siebie nie wierzę.
- Porywam cię... – zrobił przerwę – Na lodowisko.
Na twarzy chłopaka zagościł wielki uśmiech. Odwzajemniłam go. Kocham lodowiska. Najlepiej nie kryte. Kiedyś co roku chodziliśmy na lodowisko w mikołajki. Kiedyś, no właśnie. Ta tradycja przerwała się bodajże... cztery lata temu ? Coś koło tego. Zawsze dobrze wspominam to miejsce. Właściwie, to tam poznałam Julkę. Nie raz wracałam z niego poobijana, ale zawsze szczęśliwa.
- Jedziemy ? – spytał szatyn

- Jasne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM !
Wybaczycie mi ?! Nie wiem czemu go nie wstawiłam, zapomniałam że jest gotowy... Na następny mam pomysł i do sylwestra na pewno się pojawi, obiecuję. Mam nadzieję, że mnie nie opuściliście i tego nie zrobicie :) Do następnego, i pa pa <3

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział IV "Zakupocholiczka na imprezie"

Dziś po raz kolejny uświadomiłam sobie, że nadzieja jest matką głupich. Niedziela, czyli się wyśpię. Ale nie ! Oczywiście nie jest mi to dane. Wypowiedzenie słowa „zakupy” przy Wiktorii wiąże się z wieloma niezbyt przyjemnymi skutkami. Jednym z nich jest właśnie wczesna pobudka. Karcąc się w myślach za nie wyciszenie telefonu na noc, niechętnie go odebrałam.
- ZAKUPY ! -  usłyszałam pisk przyjaciółki. Odsunęłam urządzenie od ucha.
- Czy ty nie masz litości ? – spytałam zaspanym głosem – Zdajesz sobie sprawę która jest godzina ? Daj spać… Błagam. Sklepów nie zamykają o jedenastej.
- Ale o szesnastej, a ja potrzebuje czasu. Nie narzekaj, podnoś tyłek. Będę za półgodziny.
- Okej. Do zobaczenia – rozłączyłam się zrezygnowana.
Zsunęłam nogi z łóżka i wsunęłam stopy w kapcie. Na pół przytomna wybrałam jakieś ciuchy i poszłam do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i umyłam zęby. Włosy splotłam w „kłosa”. Zrobiłam delikatny makijaż i opuściłam duszne pomieszczenie. W domu na pewno byli moi bracia, co wnioskuje po hałasach. Mamy i ojca nie było. Gdzie są nie ma pojęcia i w sumie średnio mnie to obchodzi. Nie zastawiając się nad tym dłużej wyjęłam mleko z lodówki i płatki kukurydziane z szafki. Zjadłam szybkie śniadanie i zdążyłam tylko włożyć naczynia do zmywarki, ponieważ zaraz potem do kuchni wpadła Wiktoria z uśmiechem na twarzy.
- Idziemy ? – zapytała podekscytowana.
- Boże, dziewczyno. Idziemy na zwykłe zakupy. – pokręciłam głową i pisząc wiadomość dla braci.
- Nie takie zwykłe. W tym co kupimy idziemy na imprezę gdzie będą piłkarze. I na dodatek idziemy z całkiem przystojną dwójką.
- Przesadzasz. – przykleiłam karteczkę z wiadomością o tym, że wychodzę na lodówkę – I oni nie są całkiem przystojni. Oni są…
- Zajebiście przystojni – zakończyła za mnie Wika.
Zaśmiałam się. Chwyciłam torebkę i wrzuciłam do niej telefon, portfel i kilka innych potrzebnych rzeczy. Założyłam buty i kurtkę po czym wyszłyśmy z mojego domu.

***
Czekając na przyjaciółkę przeglądałam wieszaki. W centrum handlowym mimo wczesnej pory było dużo ludzi. Właściwie jak co dzień. Znalazłam już parę sukienek który mi się spodobały. Wiktoria właśnie mierzyła prawdopodobnie czarną, lekko połyskującą i sięgającą trochę przed kolano, na cienkich ramiączkach, rozkloszowaną sukienkę. Zawsze gustowała w ciemnych ciuchach. Ja za to wolałam te bardziej kolorowe. Chwyciłam do ręki wieszak z biało-miętową sukienką. Spodobała mi się. Nie była zbyt luźna, ale także nie jakaś cholernie obcisła. Nie miała ramiączek co w sumie mi nie przeszkadzało. Miała dość mocno, ale nie za mocno wycięte plecy i sięgała  mi do kolan. Do pasa była biała a potem miętowa.
- I jak ? – spytała moja przyjaciółka na co szybko się obróciłam – Podoba się ?
- Pasuje Ci.  Super wyglądasz. – uśmiechnęłam się – Powinnaś ją wziąć.
- Chyba tak zrobię. A ty co wybrałaś ? – wskazałam na sukienkę którą znalazłam – Idę się przebrać, a potem ty chodu do przebieralni.
Blondynka wleciała  do przebieralni i równie szybko z niej wyszła – już w swoich ciuchach. Nie zdążyłam nic powiedzieć, dosłownie wepchnęła mnie do pomieszczenia z trzema ścianami. Zaśmiałam się cicho i przymierzyłam sukienkę. Obejrzałam się w lustrze. Nie powiem, nie wyglądam źle. Wyszłam z przebieralni i pokazałam się przyjaciółce.
- Osz ty. – powiedziała – Wyglądasz lepiej niż ja.
Obie się zaśmiałyśmy. Sukienka naprawdę mi się spodobała, a wcale nie była aż tak droga. Stwierdziłam, że mogę sobie na nią pozwolić.  Sukienki z głowy ! Ja wszystko mam. W domu znajdę jakieś pasujące buty, a z biżuterią nie będzie problemu. Wiki twierdzi, że wszystko ma. Chociaż z nią nigdy nic nie wiadomo. Zakupy męczą więc wstąpiłyśmy jeszcze do pizzerii. Tworzyłyśmy wspólnie scenariusze imprezy i myślałyśmy co może się wydarzyć. Potem poszłyśmy do mnie. Zadzwoniłyśmy  po Julkę. Nie idzie z nami na imprezę, ale nie możemy o niej zapomnieć. Znając życie to ona nas uczesze i zrobi makijaż – robi to najlepiej z naszej trójki.
***
- Padam na ryj – wydusiłam rzucając się na łóżko
- Teraz to ty przesadzasz – rzuciła Wiktoria – Je jestem zadowolona.
- Ja też, ale zmęczona. – powiedziałam i podniosłam się podpierając łokciami – Chcesz kawę ?
- Jasne…
- Ja też ! – w drzwiach stanęła Julka – Pokazujcie co tam macie.

Zrobiłam przyjaciółką obiecaną kawę, po czym pokazałyśmy Julii nasze zdobycze. Od razu wymyśliła pasujące fryzury i makijaże. Efekt pracy blondynki jak zawsze, był zajebisty. Gdy byłyśmy już gotowe wybiła w pół do szóstej. Za 10 minut powinni być „nasi” piłkarze. Szurnęłam Wiktorię łokciem i głową wskazałam zegar. Dziewczyna spojrzała na urządzenie i wzięła głęboki wdech… Może to dziwne, ale nie mogę się doczekać, aż znów zobaczę Wojtka. Tak, wiem i doskonale zdaję sobie z tego sprawę – nie mam u niego szans. Ale przy nim czuje się inaczej… Co ja właściwie sobie myślę ? Ja szara myszka z trzema walniętym braćmi i on ? Sławny piłkarz, może mieć każdą. Pff… Muszę iść do psychologa.  Nie będziemy nawet przyjaciółmi, za 2 tygodnie o mnie zapomni. Emilia, uspokój się. Wdech, wydech. Usłyszałam dźwięk zwiastujący nadejście nowego sms ’a. Chwyciłam telefon, odblokowałam ekran i odczytałam wiadomość, która była od Wojtka: Gotowe ? Mam nadzieję, że tak J. Czekamy pod twoim domem. Pośpieszcie, się jeżeli nie chcecie, żeby zobaczyli was twoi bracia.
Uśmiechnęłam się do wyświetlacza. W odpowiedzi napisałam tylko, że zaraz wychodzimy, a moi bracia są zbyt zajęci. Powiedziałam przyjaciółką i zeszłyśmy na dół. Pożegnałyśmy się z Julką i wyszłyśmy z domu. Zamknęłam drzwi na klucz i zaczęłam szukać wzrokiem Wojtka.
Jak zawsze rzucał się w oczy. Nawet gdy jest ciemno rozpoznam go. Tym razem pomógł mi też samochód – nie codziennie takie widuje. Bramkarz opierał się o drzwi od strony kierowcy. Ubrany w ciemne spodnie i jasną koszulę którą widziałam przez rozpiętą kurtkę wyglądał przystojnie, nawet bardziej niż zawsze. Chwyciłam zamyśloną Wiktorię za rękę i pociągnęłam ją w stronę chłopaków.  trochę podejrzany uśmiech nie schodził blondynce z twarzy.
- Cześć – przywitał nas i uśmiechnął się. Moje serce przyśpieszyło tak jak wtedy, gdy pierwszy raz miałam się z nim spotkać – Ładnie wyglądacie.
- Hej – także się przywitałyśmy a ja odwzajemniłam uśmiech.
Spojrzałam na Wiki. Stała trochę za mną, jakby miała zaraz uciec. Uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
- Wojtek, poznaj to Wiktoria. – popchnęłam delikatnie przyjaciółkę za plecy
- Miło poznać – powiedział wesoło chłopak – Chyba nie muszę się przedstawiać.
- Nie musisz. Mi też miło poznać…
Wiktoria pierwszy raz mówiła tak nie pewnie. Ona chyba pierwszy raz jest nie pewna. A już myślałam, że on tylko na mnie tak działa. Zaczynam się obawiać, czy nie zemdleje jak Łukasz Piszczek się do niej odezwie… O wilku mowa.
- Ileż można czekać ? – z drugiej strony auta wychylił się Piszczu – Wiesz jaki jest Robert. Zaraz będzie dzwonił.
- Cierpliwości, cierpliwości. – zaśmiał się Wojtek – Nie chcesz poznać Wiktorii ?
Szatyn ręką wskazał nie ruchomą blondynkę. Spojrzała na przyjaciółkę. Zaczyna się uśmiechać. Oznaki życia są. Chociaż jakiś plus. Dobrze… Teraz pozostaje reakcja na rozmowę z Piszczkiem, którą poznam już za chwilę. Blondyn wysiadł z auta i podszedł do Wiktorii. Dobra, nie wnikam. Spojrzałam na nich. Jak oni ładnie razem wyglądają… - pomyślałam po czym strzeliłam sobie mentalnego liścia. Pozbyłam się tych myśli i podeszłam do bramkarza Arsenalu.
- Gdzie właściwie jest ta impreza ? – spytałam
- Powiem tylko, że w klubie. Reszty dowiesz się potem – mrugnął do mnie – Piszczu ! Jedziemy !
Chłopak westchnął i podszedł do auta. Moja przyjaciółka poszła za nim. Nie odrywała od niego wzroku.
- Emila, my jeździmy z przodu. – spojrzał na pozostałą dwójkę i wziął głęboki wdech – Łukasz się rozkręca. Wika mu się spodobała, to pewne.
Zaśmiałam się i pokiwałam głową. Wsiadłam do samochodu i przyjrzałam się wnętrzu samochodu. Skóra, skóra i jeszcze raz skóra. Lubię ten zapach. Zadziwił mnie odgłos który wydał silnik po uruchomieniu. Nie byłam do tego przyzwyczajona. Wojtek włączył muzykę, która w pewnym stopniu zagłuszyła rozmowy Wiki i Piszczka którzy już znaleźli wspólne tematy. Usłyszałam, że dostałam nowego sms’a. Wyjęłam telefon i odczytałam wiadomość  - od Sebastiana. Mogę wiedzieć co robił mustang shelby gt pod moim domem ? Na mojej twarzy mimowolnie zagościł uśmiech. Lubiłam takie wiadomości, bo mogłam na nie odpowiadać trochę głupkowato, co z reguły wkurzało moich braci. A jako siostra, oczywiście lubię ich denerwować. Odpisałam Jak to co ? Stał. Chyba nie latał. Więcej dowiesz się w swoim czasie :P I to nie jest twój dom, tylko nasz. Cicho się zaśmiałam, co wiązało się z pytającym spojrzeniem Wojciecha.
- Co się tak śmieszy ? – zapytał z udawaną powagą.
- Mój brat, i to jak łatwo można go wkurzyć.
Szczęsny cicho się zaśmiał i znów skupił się na drodze. Przymknęłam oczy. Jeszcze parę dni temu, moje życie było normalne. Niby dalej takie jest, ale jaka dziewczyna poznaje idola i dwa dni później idzie z nim na imprezę ? Na moim miejscu, zapewne inna nie myślałaby o niczym inny tylko o nim. Ja sama nie wiem o tym myśleć… To jednym słowem jest dziwne. Jak sen, jak jakiś tandetny serial, coś w rodzaju ukrytej kamery. Choć, nie ukrywam jest fajnie.
- Jesteśmy – usłyszałam
Faktycznie. Staliśmy na parkingu przed klubem. Nie byle jakim klubem. Wielki święcący napis „Scream” wszystko tłumaczył. Jeden z największych klubów w Warszawie. Byłam tu raz. Sięgnąłem ręką do drzwi samochodu, ale nie zdążyłam ich otworzyć bo Szczęsny mnie wyprzedził. Otworzył mi drzwi i pomógł wysiąść.
- Dziękuję – powiedziałam
- Nie ma za co – posłał mi uśmiech. Spojrzałam na Wiktorię, której na chwilę zapomniałam. Stała obok Łukasza i wpatrywała się w niego jak w obrazek. Jest szczęśliwa. To chyba dobrze, prawda ? Odwróciłam wzrok który znów skierowałam w górę, na Wojtka.
- Idziemy ?
- Oczywiście – odpowiedziałam.
Skierowaliśmy się w stronę budynku z którego na odległość było słychać muzykę. Szłam obok Wojtka patrząc przed siebie. Moja pewność siebie trochę mnie przerażała. Po wejściu do klubu bramkarz wziął ode mnie płaszcz i poszedł zanieść go do szatni, tak samo jak Piszczek. Zostałam sama z Wiką. Blondynce błyszczały się oczy, chyba tak samo jak mi. Uśmiech nam obu nie schodził z twarzy.
- Nie wierzę. – Wika pokręciła głową – To miał być tylko konkurs.
- W sumie. Ale nie ukrywaj, cieszysz się jak małe dziecko, które dostało nową zabawkę.
- Zawsze mnie rozgryziesz – zaśmiała się  - O, idą.
- Gotowe poznać resztę ?
Obie spojrzałyśmy na siebie i pokiwałyśmy głowami. Wojtek pchnął duże drzwi i weszłyśmy do głównego pomieszczenia. Kilka osób już tańczyło, reszta siedziała przy stolikach albo na kanapach. Wojtek skierował się w stronę kanap, na których rozpoznałam Roberta Lewandowskiego i Arka Milika.
- No nareszcie – uśmiechnął się ten pierwszy – Zawsze wiedziałem, że macie długi ogon, ale ileż można ?
- Zamknij się – machnął ręką Piszczek – Niech chcesz poznać ?
Wskazał na nas. Dobrze, że tu jest ciemno. Mogę dać sobie rękę obciąć, że się rumienię.
- Jasne, że chcemy – wtrącił Milik.

***
Na tak zajebistej imprezie nie byłam od wieków. Trochę wypiłam, nigdy nie piję dużo. Praktycznie cały czas tańczę, teraz udało mi się na chwilę odsapnąć. a nogi jeszcze nie odmówiły mi posłuszeństwa. Na chwilę obecną przekonałam się, że Wojtek naprawdę świetnie tańczy, Mila na trzeźwo śpiewa gorzej ode mnie po pijaku czyli bardzo źle oraz, że Wiktoria mnie większe wzięcie niż myślałam. Wzięłam głęboki wdech i oparłam się o barierkę jednego z klubowych balkonów. Jest trochę po północą. Wątpię, że wstanę jutro do szkoły… Małe wagary nie zaszkodzą. Może naciągnę na mnie także Wiktorię…
- Co tutaj robisz ?
Ten głos od kilku dni znałam bardzo dobrze. Odwróciłam się w stronę jego właściciela
- Odpoczywam. A ty ?
- Szukałem cię.
- Po co ?
- Sam nie wiem – mruknął i oparł się o barierkę
Wróciłam w swojej wcześniejszej pozycji. Oboje milczeliśmy. W moim życiu taka cisza ostatnio zawsze oznacza coś dziwnego. Ukradkiem spojrzałam na Szczęsnego. Wydawało mi się, że mi się przyglądał. Zamrugałam. To nie możliwe. Westchnęłam i ruszyłam z miejsca z zamiarem wyjścia z balkonu. Poczułam jak Wojciech chwyta mój nadgarstek i odwraca w swoje stronę. Podniosłam wzroki pytająco spojrzałam na chłopaka. Bramkarz patrzał prosto w moje oczy i był chyba, aż za blisko mnie. Nim się spostrzegłam nasze twarze znajdowały się zaledwie kilka centymetrów od siebie. Zdążyłam tylko mrugnąć, gdy nasze wargi się dotknęły. Szybko się odsunęłam się szepnęłam
- Przepraszam.
Teraz chciałam tylko jak najszybciej opuścić to miejsce.  To nie powinno się wydarzyć. Mnie nie powinno tu być. To był błąd.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Boże... przepraszam. Wiem, że miał byc wczoraj, a nawet przedwczoraj ale byłam chora i nie miałam sił ani czasu wstawic. W nagrodę piąty wstawię w środę, co wy na to ? Za wszelkie błędy w rozdziale przepraszam. Wow ludzie, już 4 osoby czytają ? Przyznam się, że to chyba mój rekord. Pisałam już chyba 4 fanfiction, i na początku (do 10 rozdziału) dwie osoby to był maks. Dziękuję wam, za komentarze. To naprawdę motywuję.
Do następnego i pa pa :) Lecę pisac dalej ( rozdział szósty, bo piąty już mam xd)

piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział III "Za długi jęzor"

Irytujące i strasznie głośne hałasy, dobiegające z dolnej części domu, były strasznie denerwujące. Dziś była sobota, jeden z niewielu dni w który mogę się wyspać. Lecz mój wspaniały sen został brutalnie przerwany. Przez co ? Przez próbę amatorskiego zespołu muzycznego moich braci. Wyszłam z łóżka, nie chętnie porzucając ciepłe objęcia puchowej kołdry, otworzyłam drzwi i wrzasnęłam jak najgłośniej potrafiłam.
- Ciszej !
Zamknęłam drzwi z hukiem. Stwierdziłam, że teraz już na pewno nie zasnę. Podeszłam do szafy i otworzyłam „wrota do jej nieskończonej otchłani”. Jest sobota, nie mam zamiaru nigdzie wychodzić. Wybrałam pierwsze lepsze ciuchy i zajęłam łazienkę. Wzięłam szybki, gorący prysznic. Potem umyłam zęby, związałam włosy w tak zwanego koka, bez żadnego ładu i składu. Założyłam wcześniej wybrane ciuchy i zrobiłam lekki makijaż, tylko po to żeby ukryć drobne nie doskonałości. Po opuszczeniu łazienki, rzuciłam okiem na telefon i odkryłam jednego sms ’a i jedno nie odebrane połączenie od… Szczęsnego. Tak dałam mu swój numer. Odczytam wiadomość, która była od Wiktorii. Pytała czy może do mnie wpaść razem z Julką. Spojrzałam na zegar – dochodzi w pół do dwunastej. Czemu nie. Odpisałam i odłożyłam telefon. Po chwili w drzwiach ukazała się głowa Sebastiana – najstarszego z moich braci.
- Mam prośbę – zaczął…
- Tekst piosenki ?
- Tak. Rzucisz okiem, i poprawisz co nie co ?
- Nie ma sprawy.
Podał mi zeszyt w którym zawsze pisaliśmy teksty. Właściwie to jestem czymś w rodzaju tekściary ich „zespołu”. Niby to Seba pisze teksty czasem Natan, ale z reguły to ja zawsze je sprawdzam i połowę zmieniam. W tym zespole są moi bracia – nawet najmłodszy, chociaż on nie zawsze jest obecny na występach. Jest także kolega Seby – Ksawery, który tak na marginesie jest moim byłym, oraz dziewczyna Nataniela – Angelika, która z kolei jest siostrą Ksawerego. Przyznam czasami bywam  na ich koncertach, które z reguły odbywają się w naszej piwnicy co moja mama już przeklęła. (Tam mają próby i spędzają całe dnie. Ja mam chyba największego pecha – mój pokój znajduje się dokładnie nad nią.) Parę razy grali w szkole, raz w parku. Mają talent, a ja jestem z nich dumna. Chwyciłam długopis i zaczęłam czytać tekst. Już w drugiej linijce wprowadziłam zmiany. Byłam w połowie, gdy do mojego pokoju weszły przyjaciółki. Nigdy nie pukały, byłyśmy jak rodzina. Dla mojej mamy są jak córki, a braci nie obchodzą Chociaż wydaje mi się, że  Wika wpadła w oko Sebastianowi. Ale mniejsza z tym…
- Teraz się tłumacz – rzuciła Jula siadając na łóżku.
- Z czego ?
- A jak myślisz ? – zapytała Wiki siadając na parapet - Z kim wczoraj byłaś w kawiarni ?
- Wydaje mi się, że z Wojtkiem Szczęsnym – dodała Julka – Czekamy na wyjaśnienia. Hm ?
- Ciszej, bo matka się dowie –  skarciłam blondynkę - Zacznę od początku… Chociaż właściwie nie powinnam wam o tym mówić…
Spojrzałam za okno, próbując przypomnieć sobie kolejność zdarzeń. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz. Doszło do mnie do chwilowego zatrzymania akcji serca. Na ekranie widniał napis „Wojtek Szczęsny” oraz zdjęcie które już zdążyłam ustawić.
- Co jest ? Ukryty morderca do ciebie dzwoni ? – zaśmiała się Wiktoria
- Zaraz wracam – rzuciłam wybiegając z pokoju.
Wbiegłam do łazienki i się zakluczyłam. Dotknęłam napisu „Odbierz” na wyświetlaczu. Przyłożyłam telefon do ucha.
- Halo ?
- No nareszcie. – usłyszałam wesoły jak zawsze głos chłopaka –czemu wcześniej  nie odebrałaś ?
- Nie zauważyłam.
- Masz czas rozmawiać ?
- W sumie tak. Są u mnie przyjaciółki, ale mów. O co chodzi ?
- Mianowicie tak, chłopaki robią imprezę. Tak się składa, że każdy będzie z partnerką – oprócz mnie. Ciekawi mnie mina chłopaków, gdyby jednak z jakąś przyszedł.  No i chciałem spytać czy pójdziesz ze mną ? Impreza jest już jutro, wiem późno pytam…
- Ja… - nie wiedziałam co powiedzieć – A gdyby nie ciekawiła Cię mina chłopaków, nie chodziłoby o to czy tak po prostu i tak byś mnie zaprosił ? Mów szczerze. Zrozumiem.
- Tak. Oczywiście, że tak. – usłyszałam jakiś krzyk, chyba przekleństwo z drugiej strony słuchawki - Heh. Piszczek właśnie stracił partnerkę…
- Mogę mu jakąś załatwić… - Co ja powiedziałam ? - Znaczy…
- To super. Blondynka czy brunetka ?
-Blondynka…
- Wiesz co, spotkamy się dziś ? Muszę kończyć. O siedemnastej w parku ? Tam wszystko obgadamy.
- Spoko. Przyjdę. Mam jeszcze jedno pytanie.
- Mów szybko
- Mogę opowiedzieć o wczoraj dziewczyną ?
- Jasne, i tak nas widziały. Do zobaczenia.
Pożegnał się i rozłączył. Otworzyłam drzwi łazienki, i zobaczyłam moje przyjaciółki. Podsłuchiwały. Uduszę je.
- No wiecie ? – spojrzałam na nie z góry i skrzyżowałam ramiona. – Do pokoju ! Już, bo nic wam nie powiem.
Wyleciały jak oparzone. Gdy weszłam do swojego królestwa, siedziały po turecku na łóżku. Postawiłam krzesło na środku pokoju i spojrzałam na przyjaciółki.
- Co najpierw ? – westchnęłam.
- Jak to się stało, że w ogóle się z nim spotkałaś ? – powiedziała na jednym tchu Julka.
- Przed wczoraj, gdy poszłyśmy po mój telefon postawił mi warunek. Żeby go odzyskać, musiałam się z nim umówić. A jak wiecie dla telefonu zrobię wszystko. Oprócz zbliżenia się do Biebera na odległość 3 metrów.  Ale mniejsza o to. Chcąc, nie chcąc – zgodziłam się.
- Przyznaj się. Uśmiechało Ci się ponowne spotkanie. – spytała, a raczej oświadczyła Wiktoria.
- Mam mówić czy nie ? Nie przerywaj. – pogroziłam jej spojrzeniem.
W ciągu sekundy obie blondynki znów siedziały jak skamieniałe.
- Jak pewnie zauważyłyście, w piątek po lekcjach, koło szkoły stworzyło się małe zbiorowisko. Z winy Szczęsnego, może trochę mojej. Zobaczyli go, a potem uciekaliśmy. Po zgubieniu pościgu, poszliśmy do tej kawiarni, tam trochę mu o sobie powiedziałam, potem zobaczyłam was. Chciałam zapłacić, ale Szczęsny mi zabronił. Zapłacił za siebie i za mnie. Resztę już znacie.
- Czemu to nie było spotkanie z Lewandowski… - spojrzała w sufit Julka - Zazdroszczę
- Albo z Piszczkiem..
- Wiki, ty nie masz mi czego zazdrościć.
- Dlaczego ?
- No bo ten telefon, przed chwilą to był Wojtek. Zaprosił mnie na imprezę którą organizują chłopaki z reprezentacji. Idę z nim jako „osoba towarzysząca” – zakreśliłam cudzysłów w powietrzu - Gdy rozmawialiśmy, przyszedł do niego Piszczek i okazało się, że właśnie stracił partnerkę.
- No i co to ma w związku ze mną ? – zapytała zniecierpliwiona dziewczyna.
- Cicho, cicho. Już mówię. Palnęłam, że mogę mu jakąś załatwić, mając na myśli ciebie. Gdy sobie uświadomiłam, co powiedziałam było za późno… Czyli wychodzi na to, że idziesz na tę imprezę ze mną i z Łukaszem Piszczkiem. Nie bij – zamknęłam oczy.
Po chwili poczułam jak ktoś się na mnie rzuca. Jakie były tego intencje – przytulenie czy próba uduszenia ? Otworzyłam oczy. To pierwsze. Zdecydowanie.
- Najlepsza głupota na świecie !  - krzyknęła mi prosto do ucha – Dziękuję, że nie myślisz co mówisz. Idziemy na zakupy, bo nie mam co ubrać…
Ostatnie zdanie wypowiedziała z mniejszym entuzjazmem. Wybuchłam śmiechem i zgodziłam się z dziewczyną. Powiedziałam im jeszcze, że dziś spotykam się z bramkarzem. Umówiłyśmy się, że na zakupy jutro. Potem moje przyjaciółki wyszły. Po mimo tego, że jest dopiero trzynasta zaczęłam przygotowania do spotkania. Włosy splotłam w warkocz, makijaż zrobiłam od nowa, tym razem trochę mocniejszy. Umyłam jeszcze żeby i coś zjadłam. Ubrałam czarne rurki i szarą bluzę z nadrukiem przedstawiającym Garfielda. Gdy skończyłam wszystko, wybiła dokładnie trzecia po południu. Stwierdziłam, że nie będę chodziła dwie godziny po parku, więc zabrałam się za dalsze poprawki tekstu piosenki.
***
Siedząc na ławce w centrum parku zastanawiam się, czy Szczęsny po prostu ze mnie nie zażartował. Jest już piętnaście po, a jego dalej nie ma. Po chwilę sprawdzam telefon, aby sprawdzić czy czegoś nie napisał. dwadzieścia po, dwadzieścia pięć po, trzydzieści po… Chyba naprawdę mnie wystawił. zrezygnowana wstałam z ławki i ruszyłam w stronę domu. Na co ja liczyłam ? Że będę się z nim spotkać, że będzie słodko i cudownie ? Zaśmiałam się sama z siebie. Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i obraca. Tylko jedna osoba robiła to w ten sposób. I stojąc tylko przed jedną osobą sięgałam jej do szyi.
- Gdzie się wybierasz ? – usłyszałam bardzo lubiany przeze mnie głos - Chyba mi nie uciekasz ?
- Myślałam, że nie przyjdziesz… - spojrzałam na twarz chłopaka – Spóźniłeś się. Dużo.
- Wiem, i bardzo za to przepraszam. Rzadko mam takie spóźnienia. To wina chłopaków… Gdy chciałem wychodzić odwiedzili mnie, a raczej zrobili mi wjazd na chatę. Gdy im powiedziałem, że wychodzę, nie chcieli mnie wypuścić. Potem powiedziałem im, że się umówiłem z tobą. Zabrali mi telefon i kazali iść na górę się przebrać, bo stwierdzili „że mnie tak nie puszczą, bo im wstydu na robię”. Wiem to słaba wymówka, ale przyrzekam. – Jedną rękę przyłożył do serca a drugą uniósł – To prawda.
- Wierzę ci, nie tłumacz się tak. – uśmiechnęłam się – Winni się tłumaczą.
- Zmarzłaś tu ? – zapytał z troską.
- Trochę… Ale nie bardzo.
- Mam lepszy plan, idziemy do tej kawiarni co wczoraj ?
- Bardzo chętnie.
W drodze do kawiarni rozmowa zeszła na moich braci, na ich zespół... Szczęsny powiedział, że mam go kiedyś na koncert zaprosić. Jeżeli to zrobię – koncertu nie będzie. Będą zajęci gadaniem. Potem bramkarz opowiedział trochę o innych piłkarzach. I o tych z reprezentacji i o tych z Arsenalu Londyn. Myślałam, że ja mam piekło z braćmi… Z tego co mówił chłopak ma często dużo gorzej. Znaleźliśmy kolejny wspólny temat. Gdy doszliśmy do „Tiramisu” tym razem zamówiliśmy tylko gorącą czekoladę. Usiedliśmy przy tym samym stoliku co wtedy.
- Co do imprezy… - zagadnął chłopak – Czyli idziemy razem ?
- Tak. – powiedziałam trochę nie pewnie – Ale nie uważasz, że to dziwne ?
- Co ?
- Trzy rzeczy. Pierwsza, znamy się jeżeli można tak powiedzieć ledwo dwa czy trzy dni. Jesteś znanym nie tylko w Polsce piłkarzem gdy za przeproszeniem śpi na forsie, druga rzecz. A trzecia to, ja jestem po prostu zwyczajną dziewczyną, taką jak nie jedna inna. Nie jestem nikim wyjątkowym, a ty zapraszasz mnie na imprezę na której będzie w cholerę znanych piłkarzy… Nie wiem czy ta impreza to dobry pomysł - na chwilę przerwałam i dodałam trochę ciszej – I wciągam to jeszcze moją przyjaciółkę…
- Z dwoma faktami się nie zgodzę – Wojtek nachylił się bliżej mnie – Nie śpię na pieniądzach, służą do czego innego. A co do drugiego to… Ty nie jesteś zwykłą dziewczyną.
- Mówisz tak tylko po to… - zaraz, chwila, stop – Co powiedziałeś ?
- Ty nie jesteś zwykłą dziewczyna. – spojrzałam mu w oczy – Teraz też nie kłamię. Jesteś naprawdę super. Nie jedna inna fanka, gdy próbuje z nią porozmawiać, po prostu piszczy mi w twarz. Gorzej niż te od One Direction albo Biebera.
Ton głosu chłopaka był zupełnie inny niż przed chwilą. Był jakby spokojniejszy i bardziej tajemniczy ? W jego oczach dostrzegłam pewny błysk, jak dwie iskierki. Zamrugałam kilkakrotnie. Mam już przewidzenia.
- Nie wiesz co mówisz. Na moim miejscu może być każda nie jedna modelka.
-No i co z tego ? – po tych słowach na chwile umilkł – Wróćmy do tematu imprezy. Czyli Wiktoria też idzie ?
- Tak. – byłam trochę rozkojarzona – Mówiłeś Piszczkowi ?
- Jeszcze nie. Masz jakieś jej zdjęcie ?
- Jasne. Pełno.
Z kieszeni jeansów wyjęłam IPhona i wyszukałam jakieś zdjęcie blondynki. Pokazałam je szatynowi. Uśmiechnął się.
- Na pewno się mu spodoba. Wydaje mi się, że jest jego typie. Wyślij mi to zdjęcie. Wyślę mu. Zobaczymy co powie.

Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać. Spodobała mu się, czyli nie będę sama. Wiktoria idzie z Piszczkiem. Może jednak ta impreza to dobry pomysł ? Posiedziałam z chłopakiem jeszcze parę minut. Ustaliliśmy parę rzeczy a potem udałam się do domu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Witam :) Rozdział po tygodniu, wiec chyba może byc :) Jak widzicie, zacznie się coś dziac. Ale, za nim powiecie, że za szybko to... Robię to dlatego, bo będzie mi to potrzebne do dalszego rozwoju opowiadania. Jest dużo dialogów, ale tak wyszło. One też są potrzebne :) Następny rozdział w czwartek albo piątek.
Mam małą prośbę - polecajcie bloga znajomym, dawajcie link na swoich. Daj, znac, że podałeś a odwdzięczę się.