środa, 31 grudnia 2014

Rozdział VI "Gwiazd Naszych Wina"

Po kilku dniach znajomości, mogę śmiało stwierdzić, że chyba żaden piłkarz nie jest zbyt dobrym piosenkarzem. Tyczy się to także Szczęsnego. W drodze na lodowisko, w radiu leciał jakiś znany wszystkim hit, więc Wojtek zaczął śpiewać. I nie ukrywam – nie chcę tego powtarzać. Jeszcze próbował mnie zmusić, żebym zaśpiewała. Ani mi się śni. Na lodowisku, było bardzo, ale to bardzo śmiesznie. Między innymi dlatego, że wrobiłam szatyna że nie umiem jeździć. Gdy czegoś mnie „nauczył” stwierdził, że chce się po ścigać. Jego mina, gdy wygrałam, była cudna. Uparł się na zrobienie zdjęcia. Chcąc nie chcąc, zgodziłam się. Gdy opuściliśmy lodowisko, Szczęsny wyznał, że na początku planował mnie zabrać jeszcze do kina, ale stwierdził, że jest to oklepane, więc zaprasza mnie do siebie na film. W sumie ciekawy pomysł, ja bym na to nie wpadła. Cały czas się śmiejąc i opowiadają sobie na wzajem śmieszne zdarzenia z życia. W moim przypadku było to akcje w wykonaniu braci, czasem z moim udziałem a co do Wojciecha… Akcje chłopaków z Arsenalu. Będę miała dziwne sny i myśli przez to…. Ale mniejsza z tym. Zaparkowaliśmy pod jednym z tych bardziej „wypasionych bloków” i ruszyliśmy do windy. Trzecie piętro, mogłoby być gorzej. Wojtek otworzył drzwi i wpuścił mnie przodem. Wziął ode mnie kurtkę i odwiesił ją na wieszak. Weszliśmy do salonu.
- Rozgość się. – uśmiechnął się – Rozejrzyj się, a potem wybierz film, ok ?
Wskazał dwie półki pełne filmów. Pokiwałam z uśmiechem głową
- To ja idę przygotować coś do jedzenia. – wyszedł z pomieszczenia.
Podeszłam do półek i przejechałam placami po tytułach. Znałam tylko cztery z ponad dwudziestu filmów. Jednak jeden z nich szczególnie rzucił mi się w oczy. Film który oglądałam już chyba ze sto razy. Chwyciłam pudełko i jeszcze raz przeczytałam tytuł. „Gwiazd naszych wina”. Położyłam pudełko na stoliku, a sama usiadłam na kanapę. Po chwili w salonie zjawił się Szczęsny z dwiema miskami popcornu. Jak szaleć, to szaleć pomyślałam.
- Co wybrałaś ? – zapytał stawiając miski na stole.
- „Gwiazd naszych wina” – odpowiedziałam – Uwielbiam to.
- Masz szczęście, jeszcze nie oglądałem. – zaśmiał się
- W sumie to masz pecha, bo ja lubię zdradzać zakończenia. – odparłam – Nie krępuj się, jeśli będziesz chciał mnie walnąć. To jedyny sposób, żeby mnie powstrzymać…
- Zapamiętam.  – powiedział wkładając płytę do DVD – Co chcesz do picia ?
- A co masz ? – spytałam.
- Zapytam inaczej. Coś normalnego, czy coś mocniejszego ?
- Coś mocniejszego – odpowiedziałam ze śmiechem – Kto bogatemu zabroni.
- Święte słowa ! – krzyknął bramkarz po raz kolejny znikając w kuchni
***
Oczywiście film nie mógł się obyć bez mojego ryczenia na końcu. Oglądałam to już tyle razy, ale ryczeć będę chyba zawsze. Dostałam nie raz poduszką po głowie za swoje „Za chwilę ona mu powie…” Gdzieś w połowie filmu, zamiast dać mi po głowie, Wojtek stwierdził, że to i tak nie działa więc powykręcał mnie jakoś tak, że wiele części ciała, miałam tam gdzie ich zdecydowanie nie powinno być. Za cholerę nie chciał mnie puścić. Później bałwan stwierdził, że ciekawie wyglądam i zrobi mi sesje zdjęciową jakiś czas po tym mnie jakoś rozplątał. Boje się tego człowieka, naprawdę się go boję. On mnie przeraża. Następnie uparł się na zrobienie jeszcze kilka zdjęć, które chce potem wstawić na Facebooka. Tak więc, z tego wszystkiego wyszło na to, że obecnie gonimy się wokół kanapy, bo udało mi się zabrać mu telefon. Narzędzie zbrodni.  Zrobienie mi zdjęć to zbrodnia która grozi dożywociem. Zmieniłam kurs i zamiast biegać wokół kanapy wybiegłam z salonu, co okazało się niezbyt dobrym pomysłem. Nie wyrobiłam na zakręcie, Szczęsny złapał mnie i przerzucił sobie przez ramię. Protestowałam, biłam i wrzeszczałam, ale on był niczym nie wzruszony. Rzucił mnie na kanapę, wyrwał mi swój telefon i zaczął łaskotać. Brechtałam się jak idiotka, a on dalej nic. Śmiał się razem ze mną. Gdy na chwilę przestał, wykorzystałam to i chwyciłam go za rękę, pociągając w swoją stronę, a sama przeskoczyłam kanapę. Jednym słowem Wojtek zajął moje miejsce.
- Ty podstępna… - zaczął i pociągnął mnie w swoją stronę, tak że wylądowałam na nim – Masz za swoje.
Zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Uspokoiliśmy się po jakiś 10 minutach. Wtedy Szczęsny zrzucił mnie z siebie , i wylądowałam na podłodze. Zrobiłam obrażoną minkę i odwróciłam się do niego plecami. Usłyszałam chichot bramkarza
- Chodź do mnie, biedny żuczku – przytulił mnie o tyłu – Wybaczysz ?
- Oczywiście, że… - zrobiłam pauzę – Tak.
 Wróciłam na kanapę. Po wielu namowach chłopaka, zgodziłam się na wstawianie kilku normalnych zdjęć i jednego nie zbyt normalnego na FB.  Szatyn koniecznie chciał dodać jakiś „tajemniczy dopisek”. Zgodziłam się na „Z nową przyjaciółką” Oficjalnie przyznał, że jestem jego przyjaciółką ? Mhm, robi się ciekawie. Rzuciłam przelotne spojrzenie na zegar, i dostałam zawału. Wskazywał w pół do dwunastej
- Już tak późno ?! – krzyknęłam
- Nie tak znowu późno – powiedział spokojnie Wojtek – Możesz zostać u mnie. Jak chcesz, oczywiście.
- Serio ? – spojrzałam na niego z politowaniem – Innym razem. Odwieziesz mnie ?
- Jasne.
Opuściliśmy salon, ubrałam się i zabrałam swoje rzeczy. Wyszliśmy mieszkania i skierowaliśmy się do samochodu. Powtórzyła się sytuacja sprzed kilku godzin – koncert w wykonaniu szatyna. Miałam go już przeklęta na tysiące sposób, ale mu nie da się zamknąć gęby. W drodze do mojego domu, cały czas się śmialiśmy. Nie było chwili ciszy. Gdy zatrzymaliśmy się pod moim domem, aż zrobiło mi się smutno.
- No to do zobaczenia – uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam rękę w stronę drzwi z zamiarem otworzenia ich.
- Emila, poczekaj – powiedział Wojtek. Cofnęłam rękę i spojrzałam na szatyna – Wracam do Londynu.
Na te słowa poczułam dziwne ukucie w sercu. Z całych sił starałam się tego nie okazywać.
- Rozumiem. Przecież to nic takiego. W końcu jesteś piłkarzem – uśmiechnęłam się – Kiedy wracasz ?
- W Wigilię – odpowiedział.
- To nie znowu tak długo – starałam się ukrywać, to co naprawdę czułam – Do zobaczenia.
Jeszcze raz uśmiechnęłam się i wysiadłam z auta. Zdążyłam zrobić kilka kroków, gdy poczułam jak chłopak chwyta mnie i obraca w swoją stronę. Patrzał mi prosto w oczy. Moje serce przyśpieszyło kilkokrotnie; jak zawsze w takich sytuacjach.
- Zanim rozstaniemy się na te dwa czy trzy tygodnie, chciałbym coś jeszcze zrobić – dosłownie wyszeptał i jeszcze bardziej nachylił się w moją stronę – Mogę ?
Nie musiał mówić o co mu chodzi. Chyba tylko głupiec by się nie domyślił. Powtórzyła się sytuacja z ostatniej imprezy. Lecz tym razem jeden szczegół był inny. Wiedziałam czego chcę, chciałam tego. Pokiwałam głową. W tym momencie cały świat dla mnie zniknął, nie miał znaczenia. Szczęsny pocałował mnie delikatnie ale czule. Widziałam nie chęć chłopaka, gdy się ode mnie odsunął. Nie chciał tego kończyć. Ja z resztą też. Nie odrywałam wzroku od twarzy bramkarza.
- Dziękuję – powiedział.
Także chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam wydusić słowa. Po prostu go przytuliłam. Kolejny dowód na to, że gesty potrafią wiele wyrazić. Bardzo wiele. Gdy auto zniknęło z pola widzenia jeszcze długo wpatrywałam się w tamten punkt. Mam nadzieję, że on będzie tęsknił za mną tak samo jak ja za nim…
***
Budzik był wyjątkowo natarczywy. Dziś nie miał litości; jak zawsze z resztą. Uderzyłam urządzenie i zapaliłam lampkę. Spojrzałam na zegar. Szósta trzydzieści. Poddaje się… Usłyszałam dźwięk SMS. Chwyciłam telefon który dziwnym trafem noc spędził na podłodze i odblokowałam ekran, do którego od razu się uśmiechnęłam. Ostatnio zawsze tak zaczynałam dzień. Walczę z powiekami, a następnie dostaje SMS od Wojtka. Chociaż coś… Odpisałam i wstałam z łóżka. Chwyciłam kalendarz stojący na biurku. Od wyjazdu bramkarza minęły równo dwa tygodnie. Został dokładnie tydzień do jego powrotu. Skreśliłam kolejną liczbę na kartce i odstawiłam kalendarz. Przez te czternaście dni zmieniłam się. I fizycznie i psychicznie. Do szkoły chodzę w kartkę, za namową Julii czy Wiktorii. Całe dnie przesiadywałam w pokoju wychodząc tylko do łazienki czy do kuchni. Byłam jakby nie obecna. Spałam albo siedziałam na oknie ze słuchawkami na uszach. Na początku bracia próbowali coś ze mną zrobić, ale szybko zrezygnowali. Oczywiście Szczęsny nie miał pojęcie o moim stanie. Westchnęłam i podeszłam do szafy. Dziś się poświęcę i pójdę do szkoły. Wybrałam jasne rurki i szary sweterek z motywem śladów psich łap. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Po umyciu się i ubraniu wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Siedzieli tam moi bracia. Rodziców nie widziałam
- Cześć – odezwał się Mateusz.
Spojrzałam na brata.
- Hej – mruknęłam i podeszłam do lodówki.
Wyjęłam coś z czego zrobiłam kanapki. Właściwie nie wiem po co je robiłam. I tak ich nie zjem… Schowałam przygotowany posiłek do plecaka. Wskazówki zegara wskazywały siódmą dwadzieścia. Pora iść. Ubrałam buty, kurtkę szalik i czapkę. Rękawiczki schowałam do plecaka. Do uszu włożyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Najchętniej w ogóle bym ich nie wyjmowała. Wyszłam z domu trzaskając lekko drzwiami. Szurając nogami ruszyłam w stronę szkoły. W połowie mojej drogi zaczął prószyć śnieg. Z reguły go lubiłam, ale teraz nawet on był mi obojętny. Nie daleko szkoły prószenie przemieniło się w istną zawieruchę. Głupi zawsze ma szczęście… Gdy Weszłam do szatni na szyję od razu rzuciła mi się Julka. Chyba tylko my przychodzimy tak wcześnie. Prawie nikogo jeszcze nie ma…
- Już myślałam, że nie przyjdziesz – powiedziała gdy mnie puściła
- A jednak jestem… - powiedziałam bez większego entuzjazmu.
- Aż tak za nim tęsknisz ? – zapytała i usiadła na ławce
- Jak widać… - mruknęłam
- Czy mi się wydaje, czy ktoś się tu zakochał ? – zapytała Julka ze śmiechem.
- Chyba Cię coś boli – zaśmiałam się.
Dziewczyny nie miały pojęcia drugim pocałunku. I nie będą miały. Bynajmniej przez dłuższy czas. Nie chcę żeby wiedziały. To moje przyjaciółki, ale im nie powiem. Odwiesiłam rzeczy na miejsce i usiadłam na ławce. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym. Robimy tak od gimnazjum. Jedna czeka na drugą a potem czekamy na Wiktorię. Lecz tym razem, nasze pogaduszki przerwał nam kto inny. Nie kto inny jak mój „ukochany” Ksawery.
- Widzę, że szybko zmieniasz towarzystwo…- zaczął brunet – Gdzie twój ukochany ?
Spojrzałam na niego spode łba, zupełnie nie widząc o co mu chodzi ?
- Można wiedzieć jeśli łaska, o czym właściwie mówisz ? – zapytałam nie ukrywając złości.
- Dobrze wiesz, o czym mówię. – zaśmiał się. – Łap ! Zobacz sobie na pierwszej stronie.
Rzucił mi jakąś gazetę dla nastolatków, a sam opuścił szatnię. Skąd on bierze takie rzeczy ? A no tak, ma siostrę. Otworzyłam gazetę. W oczy od razu rzucało się zdjęcie Szczęsnego… ze mną ? Jedno z tych które, wstawił do Internetu (bogu dzięki to normalne).  Po za tym było jeszcze kilka, na szczęście bark tych z pocałunkami. Jedno szczęście. Czerwony nagłówek „Nowa zdobycz Szczęsnego” – wyjaśniał wszystko. Nogi z dupy powyrywam za tą „zdobycz”. Za całość nogi powyrywam. Zaczęłam czytać tekst, lecz nie doczytałam nawet połowy.
- Nie no, kurde nie wierzę ! – krzyknęłam
- Boże, co jest ? W co nie wierzysz ?  - zapytała Julka
- Sama zobacz ! – podałam blondynce gazetę.
- Wojciech Szczęsny bramkarz reprezentacji polski i Arsenalu Londyn przez ostatnie dni, bardzo często widywany jest z pewną dziewczyną. Wiemy tylko, że jest to jedna z trzech zwyciężczyń konkursu dotyczącego piłkarza. Na oficjalnej Szczęsnego na FB pojawiły się także zdjęcia z dziewczyną. Bramkarz napisał także, że są przyjaciółmi. Po za tym szatynka była widywana z piłkarzem już nie jednokrotnie – Julia skończyła czytać i spojrzała na mnie – A to szuje… Ale czy ja o czymś nie wiem ?
- Przecież się wam spowiadam z każdego wyjścia, więc jak możesz mieć takie podejrzenia ? – zapytałam z „wyrzutem”


- I tak dalej, i tak dalej – roześmiała się Julka. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

We are the champions ! Wyrobiłam się ! Jest w sylwestra ! No po prostu święto lasu :D

Jak widzicie, zaczyna się dziac. Ale coś za coś. Kto się zastanawiał o co chodzi z tytułem ? Kto, no kto ? Przyznac się ? xD

Na mnie jak widac, sylwester się już odbija... Szczęsny wisi u mnie w pokoju na ścianie, Messi siedzi w szafce, Neymar - siedzi na biurku, a Piszczek i Błaszczykowski piją ze mną herbatkę :) Kto zgadnie o co chodzi, dostanie rozdział VII z dedykacją xD 

Nie lubię fajerwerków... Niby słychac a widac nic. Smuteczek :c A jak wy spędzacie sylwestra ? Pochwalcie się :) Ja siedzę w domu, i chleję Picollo ile wlezie :) 

Tak na marginesie, to przekonałam się, że mój telefon jest nie zniszczalny... Spadł mi już 372748291 razy, a na ekranie, czy gdziekolwiek żadnej rysy :D Moja kochana Lumia 630 <3 Nie oddam ...

Wrócmy do rozdziału. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na komentarze. Włączyłam komentowanie z anonima :)

 3 komentarze - nowy rozdział :)
(moje się nie liczą xd)

5 komentarzy:

  1. Szczęsny <333 on jest taki kochany ♡.♡ czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się uśmiałam xD brechtałam się razem z nimi :D szkoda, że wyjechał :/ a z Messim na szafce, Neyem na biurku to chodziło o to, że ich zdjęcia masz czy jak? xD albo narąbałaś się picolo i masz zwidy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Messi - na paczce lays'ów, schowanych w szafce, plakat z Neymarem leży na biurku, a Piszczu i Błaszczykowski - mam kubki z nimi ( mam jeszcze z Lewym i Borucem, ale ciii xd)

      Usuń
    2. Czyli po części zgadłam ze zdjęciami xD

      Usuń
  3. http://neymaarmylife.blogspot.com/?m=1 nowy rozdział :) czekam u ciebie na następny rozdział!! :DDD

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie informacje o nowych rozdziałach czy waszych blogach proszę kierowac do zakładki SPAM. Zaś o nominacjach proszę informowac mnie w zakładce "Nominacje itp.".