Na
świecie chyba nie ma osoby która nie popełniła w życiu błędu. Nie mówię o tych
drobnych błahostkach, lecz o tych dużych, poważnych błędach o których nie
zapominamy do końca życia, chociaż nie wiadomo jak bardzo byś my chcieli. One
często bolą, tak samo jak przeszłość… Kto nie zna słynnej rozmowy Simby i
Rafikiego z „Króla Lwa” ?
„Ała,
a to za co ?” „Nie ma znaczenia. To już przeszłość.” „Ale boli nadal” „Przeszłośc często boli. Można od niej uciekac, lub tez wyciągnąc jakieś wnioski..”.
Tak
samo jest z naszymi błędami. Swojego postępowania nie zmienimy, lecz błędy
można próbować naprawić… Jak tyczy się to mnie ? Wczorajszy wieczór, noc –
nazwijcie to jak chcecie jedynym słowem było to wielkim błędem. Nie powinno
mnie tam być. Właściwie to w ogóle nie powinnam była wygrać tego jebanego
konkursu. Gdyby nie on, nie poznałam bym Wojtka. Wczorajsze, właściwie
dzisiejsze zdarzenie nie powinno mieć miejsca. Jeżeli już, to z zupełnie inną
dziewczyną. Z wielu innych źródeł oraz z życia wiem jacy są ludzie. Mogę dać
sobie obciąć rękę, że jeszcze dziś, najpóźniej jutro zdjęcia z tej imprezy będą
w Internecie. Najbardziej obawiam się reakcji moich przyjaciół, kolegów,
koleżanek i reszty znajomych. Za kogo mnie wezmą ? Za chamską, lecącą tylko na
kasę która chce wykorzystać znanego piłkarza bez wartościową dziewuchę ? Kątem
oka spojrzałam na wyświetlacz telefonu w celu sprawdzenia ilości nie odebranych
połączeń. Dwadzieścia osiem nie odebranych połączeń od bramkarza Arsenalu oraz
trzydzieści trzy SMS’y zapewne wszystkie o tej samej treści. Jeden był od Wiktorii.
Odczytałam wiadomość. Jak żyjesz ? Wpadnę
do ciebie z nutellą i oreo. Tak jak zawsze i pogadamy. Odpisałam, że się
zgadzam i będę czekać. Stwierdziłam, że pora się trochę ogarnąć, chociaż wcale
nie mam na to ochoty. Dosłownie sturlałam się z łóżka. Odsunęłam rolety i
wpuściłam do pokoju bardzo małą ilość światła. Związałam włosy tylko włosy i
opuściłam pokój. Wykonałam poranną toaletę i ubrana w ukochany, za duży dres
zeszłam do kuchni. Gdy zeszłam po schodach aż pisnęłam. W kuchni siedział mój
brat – Nataniel.
- Co
ty tu robisz ? – spytałam podchodząc do stołu
- To
samo pytanie mogę zadać tobie. - spytał
- Czemu nie jesteś w szkole ?
-
Nie powinno Cię to obchodzić. – warknęłam – Mam powody.
-
Imprezowanie do nocy ? – spytał unosząc brwi – Czy robiłaś coś innego ?
-
Zamknij się, Natan. Nie twoja sprawa. Nie zapominaj, że jestem do ciebie
starsza. Nie o wszystkim muszę Ci mówić, więc nie pyskuj. Znając życie
symulujesz chorobę, więc jeśli nie chcesz żeby matka dowiedziała się o twoim
udawaniu, zapierdzielaj na górę i nie chce Cię widzieć.
Nerwy
mi puściły. Nie mam ochoty na użeranie się z młodszym bratem. Tak wiem, on
przechodzi okres buntu, ale to nie moja wina. Po wczoraj, chyba mam prawo chodzić
jak bomba atomowa.
-
Nie jesteś… - zaczął Nataniel
-
Nie, nie jestem twoją matką. Jestem twoją straszą siostrą, którą masz szanować.
Masz jeszcze coś do powiedzenia ? – spiorunowałam go wzrokiem – Mam nadzieję,
że nie. Już do pokoju, bo dorzucę jeszcze szlaban na internet, a jeśli nie ja
to matka albo ojciec ewentualnie Seba.
Oczy
blondyna wyglądały jak pięciozłotówki. Jak aniołek wyszedł z kuchni i dosłownie
wbiegł na górę. Zaśmiałam się. Po raz kolejny wyżywam się na niewinnych
osobach. Takie życie, nic nie poradzę. Oparłam ręce na krawędzi blatu i głęboko
odetchnęłam. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe ? Zamrugałam
kilkakrotnie wróciłam do życia. Z szafki wyjęłam dwa kubki, wlałam do nich
mleko i wstawiłam naczynia do mikrofali. Zawsze gdy Wika wpada na pogaduchy nutella,
oreo i kakao są obowiązkowe. Rzuciłam
okiem na zegar którego wskazówki pokazywały godzinę jedenastą dwadzieścia
siedem. Liczba nie odebranych połączeń i
smsów cały czas rosła. Szczęsny najwidoczniej ma cel i nie odpuści. Uparciuch z
niego. Usłyszałam trzask drzwi i jak ktoś przytula mnie od tyłu.
-
Też się cieszę, że cię widzę Lemurku – zaśmiałam się i wyjęłam kubki z
mikrofali. Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie – Kakao ?
-
Jasne – przytaknęła blondynka – Mam wiadomość do przekazania.
-
Zamieniam się w słuch.
-
Łukasz powiedział mi, że Robert powiedział mu, że Wojtek każe ci przekazać, że
jeżeli do czternastej się do niego nie odezwiesz, to zdobędzie twój adres i tu
przyjdzie. Jeśli go nie wpuścisz to wyważy drzwi, albo wejdzie oknem. - powiedziała na jedynym tchu – Właściwie do
dlaczego nie odbierasz od niego telefonów ?
-
Mam powody – westchnęłam – Wczoraj, wydarzyło się coś co nigdy nie powinno mieć
miejsca…
- CO
?! – krzyknęła Wiktoria – Pocałował cię czy co gorszego? ?
Schowałam
twarz w dłonie. W głowie miałam dziesiątki pytań bez sensownej odpowiedzi.
Przed oczami cały czas miałam sytuacje z tamtej imprezy. Spojrzenie Wojtka, ta
nikła odległość która dzieliła nasze twarze, żeby już po chwili zniknąć.
-
Zgadłam ? – spytała zaciekawiona Wikcia
Tylko
pokiwałam głową. Nie było mnie stać na nic innego.
-
Kobieto ! – krzyknęła – Nie wiem czemu ty tak rozpaczasz. Ja na twoim miejscu
chodziłabym po ścianach i rozwalała sufity głową przy okazji odwiedzając
sąsiadów dwa piętra wyżej…
-
Może ty tak, ale ja nie – spojrzałam na przyjaciółkę – Dlaczego nie ? Bo to nie
powinno się wydarzyć, mnie nie powinno tam być, nie powinnyśmy były wygrać tego
konkursu. Żadne z wydarzeń ostatnich trzech dni nie powinno mieć miejsca. Za
kogo wezmą mnie ludzie, gdy jakimś dziwnym cudem się dowiedzą, bo na pewno tak
będzie ?
Powoli
puszczały mi nerwy. Nie chciałam tego, nie chciałam wyżywać się na Wiktorii
– Za
bezwartościową, rozpuszczaną dziewuchę która leci tylko na kasę i chce
wykorzystać znanego piłkarza, jeżeli nie za nic gorszego !
Po
tych słowach znów schowałam twarz w dłonie i oparłam łokcie na kolanach.
Walczyłam łzami, które i tak zaczęły wydobywać się z pod moich powiek. Dlaczego
zawsze ja ? Nie jestem dla niego, nie zasługuję na niego. Kim przy nim jestem ?
To jakby porównywać chatynkę stojącą samotnie w środku lasu z wielką willą z
basenem. Poczułam rękę Wiktorii głaszczącą mnie po plecach. Podniosłam wzrok. Przetarłam
oczy rękawem i pociągnęłam nosem. Przytuliłam blondynkę.
-
Nie rozklejaj mi się tu – uśmiechnęła się – Przestań płakać, bo zaraz do niego
zadzwonię.
-
Już przestaję. – szepnęłam – Przepraszam.
- Za
co ? Mnie nie przepraszaj, powinnaś raczej przeprosić Szczęsnego.
-
Ale…- zaczęłam, ale Wika uciszyła mnie gestem dłoni
-
Teraz chwile siedź cicho. Odpowiadaj tylko na moje pytania.
Z
odrobiną przerażenia w oczach przed planem mojej przyjaciółki pokiwałam głową.
-
Kto codziennie ci się śni ?
-
Szczęsny.
- Za
kim szalejesz ?
- Za
Szczęsnym
- Z
kim chciałbyś miec wspólną przyszłośc ? ?
- Ze
Szczęsnym
- Za
widok kogo miękną ci kolana, a szczęka odmawia posłuszeństwa i opada do podłogi
?
- Na
widok Szczęsnego.
- Są
to chyba wystarczające argumenty – Wiktoria założyła ręce – Więc bież ten
jebany telefon i dzwoń do niego idiotko !
Spojrzałam
błagalnym wzrokiem na zdecydowaną blondynkę. Takiego kopa w tyłek potrzebowałam.
Może ona ma rację ? Może to jednak nie był błąd ? Gdy go przeproszę za swoje
zachowanie ( a nie ukrywam, zachowałam się jak dziecko uciekając wtedy) będę
miała chociaż czyste sumienie. A opinia ludzi ? przyzwyczaiłam się. Podstawa to
nie brać sobie tego do serca. To tylko słowa, może i bolą, ale z czasem
zapominamy. Nie zawsze ale, jest jak z błędami – trzeba próbować. Wyciągnęłam
rękę po urządzenie i w błyskawicznym tempie wybrałam numer szatyna. Wsłuchałam
się w sygnał. Nie odbierze –
pomyślałam. Ale jednak. Po kolejnych dwóch sekundach usłyszałam głos bramkarza
Arsenalu. Jednak nie był taki, jakiego się spodziewałam. Nie był wesoły i
ciepły – lecz oschły, oziębły.
- Nareszcie łaskawie się odzywasz. –
warknął – Dlaczego nie odbierałaś ?!
Martwiłem się
-
Miłe powitanie – mruknęłam. – Dasz mi wszystko wyjaśnić ?
-
Tak, dam – powiedział i popuścił trochę z tonu. –
Zachowałaś się, jak dziecko…
-
Tak, wiem. Już sobie to uświadomiłam, i za to chcę przeprosić. To moja wina.
Nie powinnam była tak reagować. Naprawdę przepraszam…
- Stop. – przerwał mi – To po części tez moja wina, wiec przystopuj
trochę tymi wywodami, i nie obwiniaj się. Nie powinienem był tego robić. Nie
chcę Cię do siebie zrazić. Żałuję. Zawsze byłem nie cierpliwy.
W
tym momencie zaśmiał się. Wydaje mi się, że to był szczery śmiech. Moje obawy
prysły jak bańka mydlana. Czego ja się bałam ?
- Ty nigdy mnie do siebie nie zrazisz –
uśmiechnęłam się – Jak inni żyją po
imprezie ?
- Miło mi to słyszeć. Zapamiętam. – odparł – Szczerze ? Bardzo kiepsko. Mila ledwo
gada, Milik śpiewa jakieś ballady z Kubą. Robert i Łukasz… Jedynie oni plus ja
jakoś funkcjonujemy. A jest poniedziałek. Alkoholicy jedni. Masz dziś czas ?
-
Nie wybieram się nigdzie… - stwierdziłam – A co ?
-
Porywam Cię gdzieś. Nie uznaję odmowy. – po raz kolejny usłyszałam ten piękny
śmiech – Żyro szuka telefonu , który ma w kieszeni i drze się, że szuka Nemo.
-
Powodzenia z nimi. – powiedziałam – O której i gdzie ?
-
Powiedzmy, że… o szesnastej po ciebie przyjadę. Ubierz się wygodnie i ciepło.
– usłyszałam
jakieś śpiewy z drugiej strony – Buziaki,
i papa.
Usłyszałam
dźwięk, który sygnalizował koniec rozmowy.
Głośno wypuściłam powietrze. Cieszyłam się, że ta znajomość ? Nie wiem czy
można to tak nazwać, ale mniejsza z tym. Cieszę, że się ta znajomość, nie zakończy się tak szybko i tak… nie miło. Może
jednak jest szansa, na zostanie chociażby jego przyjaciółką ? Bo wątpię w coś więcej…
Nawet w snach, najwięcej co się wydarzało, to prosił mnie o zostanie jego
dziewczyną. W sumie, to i tak dużo.
- No
i co ? – spytała Wiktoria siadając bliżej mnie – Po twojej minie wnioskuję, że
jest dobrze.
- Bo
jest – odparłam z entuzjazmem – Nie jest zły, ja przestałam się obwiniać.
Powiedział, że dziś o szesnastej mnie gdzieś porywa…
-
Uhuhu. – zaśmiała się i poruszyła brwiami Wika – Mam się bać ?
- Ja
sama się boję, głupku. Nie powiedział, gdzie mnie porywa. Tylko, że mam się
ubrać wygodnie i ciepło…
- No
to ruszaj dupsko na górę. Trzeba Ci wybrać ciuchy.
-
Boże… Lemur. Jest po dwunastej. Mam cztery godziny…
- No
i co. – mruknęła. Wstała i szarpnęła mnie za rękę. – Gdyby to do mnie…
Przerwała,
gdyż jej telefon dał znak życia. Wyjęła go z kieszeni i spojrzała na ekran. Na
jej twarzy zagościł wielki uśmiech. Odebrała i w ułamku sekundy schowała się w
mojej łazience. Pokręciłam głową. Po raz kolejny moje życie zmieniło bieg. Już
chciałam przestawiać się na dawny tryb życia, a tu proszę – niespodzianka. Nie
ma tak łatwo. Teraz mogę dokładnie powiedzieć kim jest człowiek szczęśliwy.
Jestem to ja. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Wychyliłam się zza ściany
salonu. Moi bracia ? Już ?
- Co
tak wcześnie ? – zapytałam nie ukrywając zdziwienia.
-
Wypuścili mnie szybciej – wzruszył ramionami Seba odwieszając kurtkę
- A
ty młody ? – zwróciłam się to Mateusza.
-
Nie miałem dwóch ostatnich lekcji.
Pokiwałam
tylko głową. Wróciłam do swojej poprzedniej pozycji. Spojrzałam w okno. Ktoś z
sąsiadów już wiesza lampki… A tak, to Nowakowscy. Zawsze się śpieszą. Poczułam
jak kanapa się ugina. Odwróciłam wzrok i pisnęłam. Wiktoria siedziała po
turecku na kanapie. Szczerzyła się jak idiotka machając rękami po obu stronach
twarzy.
-
Boże, kobieto. Łukasz cię się oświadczył ?- zapytałam i strzeliłam „facepalma”
-
Blisko. – odpowiedziała uradowana blondynka. – Zaprosił mnie… na randkę… ? Sama
nie wiem na co, ale zaprosił mnie do kina.
-
Cieszę się razem z tobą. To idziemy na górę ?
-
Tak, ale potem ty pomagasz mi coś wybrać. – rzuciła, z radością. I weź tu ją
zrozum.
***
Rzuciłam
okiem na zegarek. Piętnasta dwadzieścia. Pora się ogarnąć. Włożyłam zakładkę w
książkę i odłożyłam ją na półkę. Chwyciłam wcześniej wybrane ciuchy – legginsy
z motywem płatków śniegu i biały sweterek z reniferem. Weszłam do łazienki i
zamknęłam drzwi. Szybko zmieniłam ciuchy i zajęłam się włosami. Postanowiłyśmy,
że zostawię rozpuszczone i zrobię delikatne loki. Makijażu, tak jak zawsze – nie robiłam
mocnego, prawie wcale. Zakryłam niedoskonałości i pociągnęłam rzęsy tuszem.
Umyłam jeszcze zęby i wyszłam z łazienki. Chwyciłam ukochaną torebkę i włożyłam
do niej potrzebne rzeczy. Jest za dziesięć czwarta. W sam raz. Spojrzałam na
telefon. 1 wiadomość od: Wojtek Szczęsny. No
proszę, jak jesteśmy zgrani. Odczytałam wiadomość Czekam, możesz już wychodzić. Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i
szybko schowałam urządzenie. Podeszłam do lustra, w celu sprawdzenia czy
wszystko jest tak jak powinno. Było okej. Zeszłam na dół założyłam buty.
Założyłam kurtkę, czapkę i szalik (tak, jestem zmarzluchem). Do torebki
wrzuciłam rękawiczki.
-
Wychodzę ! – krzyknęłam i trząsnęłam drzwiami
Omiotłam
wzrokiem okolicę. Nigdzie nie widziałam znajomego samochodu. Zrobiłam kilka
kroków cały czas się rozglądając. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy i
obejmuje od tyłu.
-
Zgadnij kto to ? – usłyszałam śmiech
-
Święty Mikołaj – także sie zaśmiałam – Wojtek, dobrze wiem, że to ty.
-
Oszukujesz – mruknął gdy mnie puścił
- A
ty się obrażasz. – założyłam ręce – Mogę wiedzieć, gdzie mnie porywasz ?
-
Powiem Ci, jak coś dla mnie zrobisz – odparł z łobuzerskim uśmiechem.
-
Zamieniam się w słuch.
-
Daj buziaka – zrobił oczka kota ze Shrek’a – Chociaż w policzek
Przewróciłam
oczami. Wspięłam się na palce i cmoknęłam go w ten policzek. Zadziwiła mnie
łatwość z jaką to zrobiłam. Sama w siebie nie wierzę.
-
Porywam cię... – zrobił przerwę – Na lodowisko.
Na
twarzy chłopaka zagościł wielki uśmiech. Odwzajemniłam go. Kocham lodowiska.
Najlepiej nie kryte. Kiedyś co roku chodziliśmy na lodowisko w mikołajki.
Kiedyś, no właśnie. Ta tradycja przerwała się bodajże... cztery lata temu ? Coś
koło tego. Zawsze dobrze wspominam to miejsce. Właściwie, to tam poznałam
Julkę. Nie raz wracałam z niego poobijana, ale zawsze szczęśliwa.
-
Jedziemy ? – spytał szatyn
-
Jasne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM !
Wybaczycie mi ?! Nie wiem czemu go nie wstawiłam, zapomniałam że jest gotowy... Na następny mam pomysł i do sylwestra na pewno się pojawi, obiecuję. Mam nadzieję, że mnie nie opuściliście i tego nie zrobicie :) Do następnego, i pa pa <3
Świetny :) z resztą jak każdy poprzedni :) Wojtek taki wyrozumiały *u* hihi czekam na nn :) i wesołych świąt 🎄 :**
OdpowiedzUsuńHej :) Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award przeze mnie :) Więcej informacji pod tym linkiem ---> http://hearts-are-breakable.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Dziękuję :) napisze jutro :)
UsuńO kurczaczek! Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam kompletnie czasu :/
OdpowiedzUsuńWojtuuś *~* omnomnom :3 to opowiadanie jest wspaniałe! :) czekam na kolejnyy ♡
A i chciałam Cię poinformować, że zostałaś i przeze mnie nominowana do LBA! :)