poniedziałek, 22 grudnia 2014

Rozdział V „Błędy bolą, ale trzeba próbować je naprawić”

Na świecie chyba nie ma osoby która nie popełniła w życiu błędu. Nie mówię o tych drobnych błahostkach, lecz o tych dużych, poważnych błędach o których nie zapominamy do końca życia, chociaż nie wiadomo jak bardzo byś my chcieli. One często bolą, tak samo jak przeszłość… Kto nie zna słynnej rozmowy Simby i Rafikiego z „Króla Lwa” ?
„Ała, a to za co ?”  „Nie ma znaczenia. To już przeszłość.”  „Ale boli nadal”  „Przeszłośc często boli. Można od niej uciekac, lub tez wyciągnąc jakieś wnioski..”.
Tak samo jest z naszymi błędami. Swojego postępowania nie zmienimy, lecz błędy można próbować naprawić… Jak tyczy się to mnie ? Wczorajszy wieczór, noc – nazwijcie to jak chcecie jedynym słowem było to wielkim błędem. Nie powinno mnie tam być. Właściwie to w ogóle nie powinnam była wygrać tego jebanego konkursu. Gdyby nie on, nie poznałam bym Wojtka. Wczorajsze, właściwie dzisiejsze zdarzenie nie powinno mieć miejsca. Jeżeli już, to z zupełnie inną dziewczyną. Z wielu innych źródeł oraz z życia wiem jacy są ludzie. Mogę dać sobie obciąć rękę, że jeszcze dziś, najpóźniej jutro zdjęcia z tej imprezy będą w Internecie. Najbardziej obawiam się reakcji moich przyjaciół, kolegów, koleżanek i reszty znajomych. Za kogo mnie wezmą ? Za chamską, lecącą tylko na kasę która chce wykorzystać znanego piłkarza bez wartościową dziewuchę ? Kątem oka spojrzałam na wyświetlacz telefonu w celu sprawdzenia ilości nie odebranych połączeń. Dwadzieścia osiem nie odebranych połączeń od bramkarza Arsenalu oraz trzydzieści trzy SMS’y zapewne wszystkie o tej samej treści. Jeden był od Wiktorii. Odczytałam wiadomość. Jak żyjesz ? Wpadnę do ciebie z nutellą i oreo. Tak jak zawsze i pogadamy. Odpisałam, że się zgadzam i będę czekać. Stwierdziłam, że pora się trochę ogarnąć, chociaż wcale nie mam na to ochoty. Dosłownie sturlałam się z łóżka. Odsunęłam rolety i wpuściłam do pokoju bardzo małą ilość światła. Związałam włosy tylko włosy i opuściłam pokój. Wykonałam poranną toaletę i ubrana w ukochany, za duży dres zeszłam do kuchni. Gdy zeszłam po schodach aż pisnęłam. W kuchni siedział mój brat – Nataniel.
- Co ty tu robisz ? – spytałam podchodząc do stołu
- To samo pytanie mogę zadać tobie. -  spytał -  Czemu nie jesteś w szkole ?
- Nie powinno Cię to obchodzić. – warknęłam – Mam powody.
- Imprezowanie do nocy ? – spytał unosząc brwi – Czy robiłaś coś innego ?
- Zamknij się, Natan. Nie twoja sprawa. Nie zapominaj, że jestem do ciebie starsza. Nie o wszystkim muszę Ci mówić, więc nie pyskuj. Znając życie symulujesz chorobę, więc jeśli nie chcesz żeby matka dowiedziała się o twoim udawaniu, zapierdzielaj na górę i nie chce Cię widzieć.
Nerwy mi puściły. Nie mam ochoty na użeranie się z młodszym bratem. Tak wiem, on przechodzi okres buntu, ale to nie moja wina. Po wczoraj, chyba mam prawo chodzić jak bomba atomowa.
- Nie jesteś… - zaczął Nataniel
- Nie, nie jestem twoją matką. Jestem twoją straszą siostrą, którą masz szanować. Masz jeszcze coś do powiedzenia ? – spiorunowałam go wzrokiem – Mam nadzieję, że nie. Już do pokoju, bo dorzucę jeszcze szlaban na internet, a jeśli nie ja to matka albo ojciec ewentualnie Seba.
Oczy blondyna wyglądały jak pięciozłotówki. Jak aniołek wyszedł z kuchni i dosłownie wbiegł na górę. Zaśmiałam się. Po raz kolejny wyżywam się na niewinnych osobach. Takie życie, nic nie poradzę. Oparłam ręce na krawędzi blatu i głęboko odetchnęłam. Dlaczego życie jest takie niesprawiedliwe ? Zamrugałam kilkakrotnie wróciłam do życia. Z szafki wyjęłam dwa kubki, wlałam do nich mleko i wstawiłam naczynia do mikrofali. Zawsze gdy Wika wpada na pogaduchy nutella, oreo i kakao są obowiązkowe.  Rzuciłam okiem na zegar którego wskazówki pokazywały godzinę jedenastą dwadzieścia siedem. Liczba nie odebranych połączeń  i smsów cały czas rosła. Szczęsny najwidoczniej ma cel i nie odpuści. Uparciuch z niego. Usłyszałam trzask drzwi i jak ktoś przytula mnie od tyłu.
- Też się cieszę, że cię widzę Lemurku – zaśmiałam się i wyjęłam kubki z mikrofali. Weszłyśmy do salonu i usiadłyśmy na kanapie – Kakao ?
- Jasne – przytaknęła blondynka – Mam wiadomość do przekazania.
- Zamieniam się w słuch.
- Łukasz powiedział mi, że Robert powiedział mu, że Wojtek każe ci przekazać, że jeżeli do czternastej się do niego nie odezwiesz, to zdobędzie twój adres i tu przyjdzie. Jeśli go nie wpuścisz to wyważy drzwi, albo wejdzie oknem. -  powiedziała na jedynym tchu – Właściwie do dlaczego nie odbierasz od niego telefonów ?
- Mam powody – westchnęłam – Wczoraj, wydarzyło się coś co nigdy nie powinno mieć miejsca…
- CO ?! – krzyknęła Wiktoria – Pocałował cię czy co gorszego? ?
Schowałam twarz w dłonie. W głowie miałam dziesiątki pytań bez sensownej odpowiedzi. Przed oczami cały czas miałam sytuacje z tamtej imprezy. Spojrzenie Wojtka, ta nikła odległość która dzieliła nasze twarze, żeby już po chwili zniknąć.
- Zgadłam ? – spytała zaciekawiona Wikcia
Tylko pokiwałam głową. Nie było mnie stać na nic innego.
- Kobieto ! – krzyknęła – Nie wiem czemu ty tak rozpaczasz. Ja na twoim miejscu chodziłabym po ścianach i rozwalała sufity głową przy okazji odwiedzając sąsiadów dwa piętra wyżej…
- Może ty tak, ale ja nie – spojrzałam na przyjaciółkę – Dlaczego nie ? Bo to nie powinno się wydarzyć, mnie nie powinno tam być, nie powinnyśmy były wygrać tego konkursu. Żadne z wydarzeń ostatnich trzech dni nie powinno mieć miejsca. Za kogo wezmą mnie ludzie, gdy jakimś dziwnym cudem się dowiedzą, bo na pewno tak będzie ?
Powoli puszczały mi nerwy. Nie chciałam tego, nie chciałam wyżywać się na Wiktorii
– Za bezwartościową, rozpuszczaną dziewuchę która leci tylko na kasę i chce wykorzystać znanego piłkarza, jeżeli nie za nic gorszego !
Po tych słowach znów schowałam twarz w dłonie i oparłam łokcie na kolanach. Walczyłam łzami, które i tak zaczęły wydobywać się z pod moich powiek. Dlaczego zawsze ja ? Nie jestem dla niego, nie zasługuję na niego. Kim przy nim jestem ? To jakby porównywać chatynkę stojącą samotnie w środku lasu z wielką willą z basenem. Poczułam rękę Wiktorii głaszczącą mnie po plecach. Podniosłam wzrok. Przetarłam oczy rękawem i pociągnęłam nosem. Przytuliłam blondynkę.
- Nie rozklejaj mi się tu – uśmiechnęła się – Przestań płakać, bo zaraz do niego zadzwonię.
- Już przestaję. – szepnęłam – Przepraszam.
- Za co ? Mnie nie przepraszaj, powinnaś raczej przeprosić Szczęsnego.
- Ale…- zaczęłam, ale Wika uciszyła mnie gestem dłoni
- Teraz chwile siedź cicho. Odpowiadaj tylko na moje pytania.
Z odrobiną przerażenia w oczach przed planem mojej przyjaciółki pokiwałam głową.
- Kto codziennie ci się śni ?
- Szczęsny.
- Za kim szalejesz ?
- Za Szczęsnym
- Z kim chciałbyś miec wspólną przyszłośc ? ?
- Ze Szczęsnym
- Za widok kogo miękną ci kolana, a szczęka odmawia posłuszeństwa i opada do podłogi ?
- Na widok Szczęsnego.
- Są to chyba wystarczające argumenty – Wiktoria założyła ręce – Więc bież ten jebany telefon i dzwoń do niego idiotko !
Spojrzałam błagalnym wzrokiem na zdecydowaną blondynkę. Takiego kopa w tyłek potrzebowałam. Może ona ma rację ? Może to jednak nie był błąd ? Gdy go przeproszę za swoje zachowanie ( a nie ukrywam, zachowałam się jak dziecko uciekając wtedy) będę miała chociaż czyste sumienie. A opinia ludzi ? przyzwyczaiłam się. Podstawa to nie brać sobie tego do serca. To tylko słowa, może i bolą, ale z czasem zapominamy. Nie zawsze ale, jest jak z błędami – trzeba próbować. Wyciągnęłam rękę po urządzenie i w błyskawicznym tempie wybrałam numer szatyna. Wsłuchałam się w sygnał. Nie odbierze – pomyślałam. Ale jednak. Po kolejnych dwóch sekundach usłyszałam głos bramkarza Arsenalu. Jednak nie był taki, jakiego się spodziewałam. Nie był wesoły i ciepły – lecz oschły, oziębły.
- Nareszcie łaskawie się odzywasz. – warknął – Dlaczego nie odbierałaś ?! Martwiłem się
- Miłe powitanie – mruknęłam. – Dasz mi wszystko wyjaśnić ?
- Tak, dam – powiedział i popuścił trochę z tonu. – Zachowałaś się, jak dziecko…
- Tak, wiem. Już sobie to uświadomiłam, i za to chcę przeprosić. To moja wina. Nie powinnam była tak reagować. Naprawdę przepraszam…
- Stop. – przerwał mi – To po części tez moja wina, wiec przystopuj trochę tymi wywodami, i nie obwiniaj się. Nie powinienem był tego robić. Nie chcę Cię do siebie zrazić. Żałuję. Zawsze byłem nie cierpliwy.
W tym momencie zaśmiał się. Wydaje mi się, że to był szczery śmiech. Moje obawy prysły jak bańka mydlana. Czego ja się bałam ?
- Ty nigdy mnie do siebie nie zrazisz – uśmiechnęłam się – Jak inni żyją po imprezie ?
- Miło mi to słyszeć. Zapamiętam. – odparł – Szczerze ? Bardzo kiepsko. Mila ledwo gada, Milik śpiewa jakieś ballady z Kubą. Robert i Łukasz… Jedynie oni plus ja jakoś funkcjonujemy. A jest poniedziałek. Alkoholicy jedni. Masz dziś czas ?
- Nie wybieram się nigdzie… - stwierdziłam – A co ?
- Porywam Cię gdzieś. Nie uznaję odmowy. – po raz kolejny usłyszałam ten piękny śmiech – Żyro szuka telefonu , który ma w kieszeni i drze się, że szuka Nemo.
- Powodzenia z nimi. – powiedziałam – O której i gdzie ?
- Powiedzmy, że… o szesnastej po ciebie przyjadę. Ubierz się wygodnie i ciepło. – usłyszałam jakieś śpiewy z drugiej strony – Buziaki, i papa.
Usłyszałam dźwięk, który sygnalizował koniec rozmowy. Głośno wypuściłam powietrze. Cieszyłam się, że ta znajomość ? Nie wiem czy można to tak nazwać, ale mniejsza z tym. Cieszę, że się ta znajomość, nie zakończy się tak szybko i tak… nie miło. Może jednak jest szansa, na zostanie chociażby jego przyjaciółką ? Bo wątpię w coś więcej… Nawet w snach, najwięcej co się wydarzało, to prosił mnie o zostanie jego dziewczyną. W sumie, to i tak dużo.
- No i co ? – spytała Wiktoria siadając bliżej mnie – Po twojej minie wnioskuję, że jest dobrze.
- Bo jest – odparłam z entuzjazmem – Nie jest zły, ja przestałam się obwiniać. Powiedział, że dziś o szesnastej mnie gdzieś porywa…
- Uhuhu. – zaśmiała się i poruszyła brwiami Wika – Mam się bać ?
- Ja sama się boję, głupku. Nie powiedział, gdzie mnie porywa. Tylko, że mam się ubrać wygodnie i ciepło…
- No to ruszaj dupsko na górę. Trzeba Ci wybrać ciuchy.
- Boże… Lemur. Jest po dwunastej. Mam cztery godziny…
- No i co. – mruknęła. Wstała i szarpnęła mnie za rękę. – Gdyby to do mnie…
Przerwała, gdyż jej telefon dał znak życia. Wyjęła go z kieszeni i spojrzała na ekran. Na jej twarzy zagościł wielki uśmiech. Odebrała i w ułamku sekundy schowała się w mojej łazience. Pokręciłam głową. Po raz kolejny moje życie zmieniło bieg. Już chciałam przestawiać się na dawny tryb życia, a tu proszę – niespodzianka. Nie ma tak łatwo. Teraz mogę dokładnie powiedzieć kim jest człowiek szczęśliwy. Jestem to ja. Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Wychyliłam się zza ściany salonu. Moi bracia ? Już ?
- Co tak wcześnie ? – zapytałam nie ukrywając zdziwienia.
- Wypuścili mnie szybciej – wzruszył ramionami Seba odwieszając kurtkę
- A ty młody ? – zwróciłam się to Mateusza.
- Nie miałem dwóch ostatnich lekcji.
Pokiwałam tylko głową. Wróciłam do swojej poprzedniej pozycji. Spojrzałam w okno. Ktoś z sąsiadów już wiesza lampki… A tak, to Nowakowscy. Zawsze się śpieszą. Poczułam jak kanapa się ugina. Odwróciłam wzrok i pisnęłam. Wiktoria siedziała po turecku na kanapie. Szczerzyła się jak idiotka machając rękami po obu stronach twarzy.
- Boże, kobieto. Łukasz cię się oświadczył ?- zapytałam i strzeliłam „facepalma”
- Blisko. – odpowiedziała uradowana blondynka. – Zaprosił mnie… na randkę… ? Sama nie wiem na co, ale zaprosił mnie do kina.
- Cieszę się razem z tobą. To idziemy na górę ?
- Tak, ale potem ty pomagasz mi coś wybrać. – rzuciła, z radością. I weź tu ją zrozum.
***
Rzuciłam okiem na zegarek. Piętnasta dwadzieścia. Pora się ogarnąć. Włożyłam zakładkę w książkę i odłożyłam ją na półkę. Chwyciłam wcześniej wybrane ciuchy – legginsy z motywem płatków śniegu i biały sweterek z reniferem. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi. Szybko zmieniłam ciuchy i zajęłam się włosami. Postanowiłyśmy, że zostawię rozpuszczone i zrobię delikatne loki.  Makijażu, tak jak zawsze – nie robiłam mocnego, prawie wcale. Zakryłam niedoskonałości i pociągnęłam rzęsy tuszem. Umyłam jeszcze zęby i wyszłam z łazienki. Chwyciłam ukochaną torebkę i włożyłam do niej potrzebne rzeczy. Jest za dziesięć czwarta. W sam raz. Spojrzałam na telefon. 1 wiadomość od: Wojtek Szczęsny. No proszę, jak jesteśmy zgrani. Odczytałam wiadomość Czekam, możesz już wychodzić. Uśmiechnęłam się do wyświetlacza i szybko schowałam urządzenie. Podeszłam do lustra, w celu sprawdzenia czy wszystko jest tak jak powinno. Było okej. Zeszłam na dół założyłam buty. Założyłam kurtkę, czapkę i szalik (tak, jestem zmarzluchem). Do torebki wrzuciłam rękawiczki.
- Wychodzę ! – krzyknęłam i trząsnęłam drzwiami
Omiotłam wzrokiem okolicę. Nigdzie nie widziałam znajomego samochodu. Zrobiłam kilka kroków cały czas się rozglądając. Nagle poczułam jak ktoś zakrywa mi oczy i obejmuje od tyłu.
- Zgadnij kto to ? – usłyszałam śmiech
- Święty Mikołaj – także sie zaśmiałam – Wojtek, dobrze wiem, że to ty.
- Oszukujesz – mruknął gdy mnie puścił
- A ty się obrażasz. – założyłam ręce – Mogę wiedzieć, gdzie mnie porywasz ?
- Powiem Ci, jak coś dla mnie zrobisz – odparł z łobuzerskim uśmiechem.
- Zamieniam się w słuch.
- Daj buziaka – zrobił oczka kota ze Shrek’a – Chociaż w policzek
Przewróciłam oczami. Wspięłam się na palce i cmoknęłam go w ten policzek. Zadziwiła mnie łatwość z jaką to zrobiłam. Sama w siebie nie wierzę.
- Porywam cię... – zrobił przerwę – Na lodowisko.
Na twarzy chłopaka zagościł wielki uśmiech. Odwzajemniłam go. Kocham lodowiska. Najlepiej nie kryte. Kiedyś co roku chodziliśmy na lodowisko w mikołajki. Kiedyś, no właśnie. Ta tradycja przerwała się bodajże... cztery lata temu ? Coś koło tego. Zawsze dobrze wspominam to miejsce. Właściwie, to tam poznałam Julkę. Nie raz wracałam z niego poobijana, ale zawsze szczęśliwa.
- Jedziemy ? – spytał szatyn

- Jasne.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM, PRZEPRASZAM !
Wybaczycie mi ?! Nie wiem czemu go nie wstawiłam, zapomniałam że jest gotowy... Na następny mam pomysł i do sylwestra na pewno się pojawi, obiecuję. Mam nadzieję, że mnie nie opuściliście i tego nie zrobicie :) Do następnego, i pa pa <3

4 komentarze:

  1. Świetny :) z resztą jak każdy poprzedni :) Wojtek taki wyrozumiały *u* hihi czekam na nn :) i wesołych świąt 🎄 :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej :) Zostałaś nominowana do nagrody Liebster Award przeze mnie :) Więcej informacji pod tym linkiem ---> http://hearts-are-breakable.blogspot.com/2014/12/liebster-blog-award.html
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O kurczaczek! Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wcześniej nie miałam kompletnie czasu :/
    Wojtuuś *~* omnomnom :3 to opowiadanie jest wspaniałe! :) czekam na kolejnyy ♡
    A i chciałam Cię poinformować, że zostałaś i przeze mnie nominowana do LBA! :)

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie informacje o nowych rozdziałach czy waszych blogach proszę kierowac do zakładki SPAM. Zaś o nominacjach proszę informowac mnie w zakładce "Nominacje itp.".