Po kilku dniach znajomości, mogę śmiało stwierdzić,
że chyba żaden piłkarz nie jest zbyt dobrym piosenkarzem. Tyczy się to także
Szczęsnego. W drodze na lodowisko, w radiu leciał jakiś znany wszystkim hit,
więc Wojtek zaczął śpiewać. I nie ukrywam – nie chcę tego powtarzać. Jeszcze
próbował mnie zmusić, żebym zaśpiewała. Ani mi się śni. Na lodowisku, było
bardzo, ale to bardzo śmiesznie. Między innymi dlatego, że wrobiłam szatyna że
nie umiem jeździć. Gdy czegoś mnie „nauczył” stwierdził, że chce się po ścigać.
Jego mina, gdy wygrałam, była cudna. Uparł się na zrobienie zdjęcia. Chcąc nie
chcąc, zgodziłam się. Gdy opuściliśmy lodowisko, Szczęsny wyznał, że na
początku planował mnie zabrać jeszcze do kina, ale stwierdził, że jest to
oklepane, więc zaprasza mnie do siebie na film. W sumie ciekawy pomysł, ja bym
na to nie wpadła. Cały czas się śmiejąc i opowiadają sobie na wzajem śmieszne
zdarzenia z życia. W moim przypadku było to akcje w wykonaniu braci, czasem z
moim udziałem a co do Wojciecha… Akcje chłopaków z Arsenalu. Będę miała dziwne
sny i myśli przez to…. Ale mniejsza z tym. Zaparkowaliśmy pod jednym z tych
bardziej „wypasionych bloków” i ruszyliśmy do windy. Trzecie piętro, mogłoby
być gorzej. Wojtek otworzył drzwi i wpuścił mnie przodem. Wziął ode mnie kurtkę
i odwiesił ją na wieszak. Weszliśmy do salonu.
- Rozgość się. – uśmiechnął się – Rozejrzyj się, a
potem wybierz film, ok ?
Wskazał dwie półki pełne filmów. Pokiwałam z
uśmiechem głową
- To ja idę przygotować coś do jedzenia. – wyszedł
z pomieszczenia.
Podeszłam do półek i przejechałam placami po tytułach.
Znałam tylko cztery z ponad dwudziestu filmów. Jednak jeden z nich szczególnie
rzucił mi się w oczy. Film który oglądałam już chyba ze sto razy. Chwyciłam
pudełko i jeszcze raz przeczytałam tytuł. „Gwiazd
naszych wina”. Położyłam pudełko na stoliku, a sama usiadłam na kanapę. Po
chwili w salonie zjawił się Szczęsny z dwiema miskami popcornu. Jak szaleć, to szaleć pomyślałam.
- Co wybrałaś ? – zapytał stawiając miski na stole.
- „Gwiazd naszych wina” – odpowiedziałam –
Uwielbiam to.
- Masz szczęście, jeszcze nie oglądałem. – zaśmiał
się
- W sumie to masz pecha, bo ja lubię zdradzać
zakończenia. – odparłam – Nie krępuj się, jeśli będziesz chciał mnie walnąć. To
jedyny sposób, żeby mnie powstrzymać…
- Zapamiętam.
– powiedział wkładając płytę do DVD – Co chcesz do picia ?
- A co masz ? – spytałam.
- Zapytam inaczej. Coś normalnego, czy coś
mocniejszego ?
- Coś mocniejszego – odpowiedziałam ze śmiechem –
Kto bogatemu zabroni.
- Święte słowa ! – krzyknął bramkarz po raz kolejny
znikając w kuchni
***
Oczywiście film nie mógł się obyć bez mojego
ryczenia na końcu. Oglądałam to już tyle razy, ale ryczeć będę chyba zawsze.
Dostałam nie raz poduszką po głowie za swoje „Za chwilę ona mu powie…” Gdzieś w
połowie filmu, zamiast dać mi po głowie, Wojtek stwierdził, że to i tak nie
działa więc powykręcał mnie jakoś tak, że wiele części ciała, miałam tam gdzie
ich zdecydowanie nie powinno być. Za cholerę nie chciał mnie puścić. Później
bałwan stwierdził, że ciekawie wyglądam i zrobi mi sesje zdjęciową jakiś czas
po tym mnie jakoś rozplątał. Boje się tego człowieka, naprawdę się go boję. On
mnie przeraża. Następnie uparł się na zrobienie jeszcze kilka zdjęć, które chce
potem wstawić na Facebooka. Tak więc, z tego wszystkiego wyszło na to, że
obecnie gonimy się wokół kanapy, bo udało mi się zabrać mu telefon. Narzędzie
zbrodni. Zrobienie mi zdjęć to zbrodnia
która grozi dożywociem. Zmieniłam kurs i zamiast biegać wokół kanapy wybiegłam
z salonu, co okazało się niezbyt dobrym pomysłem. Nie wyrobiłam na zakręcie,
Szczęsny złapał mnie i przerzucił sobie przez ramię. Protestowałam, biłam i
wrzeszczałam, ale on był niczym nie wzruszony. Rzucił mnie na kanapę, wyrwał mi
swój telefon i zaczął łaskotać. Brechtałam się jak idiotka, a on dalej nic.
Śmiał się razem ze mną. Gdy na chwilę przestał, wykorzystałam to i chwyciłam go
za rękę, pociągając w swoją stronę, a sama przeskoczyłam kanapę. Jednym słowem
Wojtek zajął moje miejsce.
- Ty podstępna… - zaczął i pociągnął mnie w swoją
stronę, tak że wylądowałam na nim – Masz za swoje.
Zaczęliśmy się śmiać jak opętani. Uspokoiliśmy się
po jakiś 10 minutach. Wtedy Szczęsny zrzucił mnie z siebie , i wylądowałam na
podłodze. Zrobiłam obrażoną minkę i odwróciłam się do niego plecami. Usłyszałam
chichot bramkarza
- Chodź do mnie, biedny żuczku – przytulił mnie o
tyłu – Wybaczysz ?
- Oczywiście, że… - zrobiłam pauzę – Tak.
Wróciłam na
kanapę. Po wielu namowach chłopaka, zgodziłam się na wstawianie kilku
normalnych zdjęć i jednego nie zbyt normalnego na FB. Szatyn koniecznie chciał dodać jakiś „tajemniczy
dopisek”. Zgodziłam się na „Z nową
przyjaciółką” Oficjalnie przyznał, że jestem jego przyjaciółką ? Mhm, robi
się ciekawie. Rzuciłam przelotne spojrzenie na zegar, i dostałam zawału.
Wskazywał w pół do dwunastej
- Już tak późno ?! – krzyknęłam
- Nie tak znowu późno – powiedział spokojnie Wojtek
– Możesz zostać u mnie. Jak chcesz, oczywiście.
- Serio ? – spojrzałam na niego z politowaniem –
Innym razem. Odwieziesz mnie ?
- Jasne.
Opuściliśmy salon, ubrałam się i zabrałam swoje
rzeczy. Wyszliśmy mieszkania i skierowaliśmy się do samochodu. Powtórzyła się
sytuacja sprzed kilku godzin – koncert w wykonaniu szatyna. Miałam go już
przeklęta na tysiące sposób, ale mu nie da się zamknąć gęby. W drodze do mojego
domu, cały czas się śmialiśmy. Nie było chwili ciszy. Gdy zatrzymaliśmy się pod
moim domem, aż zrobiło mi się smutno.
- No to do zobaczenia – uśmiechnęłam się.
Wyciągnęłam rękę w stronę drzwi z zamiarem
otworzenia ich.
- Emila, poczekaj – powiedział Wojtek. Cofnęłam
rękę i spojrzałam na szatyna – Wracam do Londynu.
Na te słowa poczułam dziwne ukucie w sercu. Z
całych sił starałam się tego nie okazywać.
- Rozumiem. Przecież to nic takiego. W końcu jesteś
piłkarzem – uśmiechnęłam się – Kiedy wracasz ?
- W Wigilię – odpowiedział.
- To nie znowu tak długo – starałam się ukrywać, to
co naprawdę czułam – Do zobaczenia.
Jeszcze raz uśmiechnęłam się i wysiadłam z auta.
Zdążyłam zrobić kilka kroków, gdy poczułam jak chłopak chwyta mnie i obraca w
swoją stronę. Patrzał mi prosto w oczy. Moje serce przyśpieszyło kilkokrotnie;
jak zawsze w takich sytuacjach.
- Zanim rozstaniemy się na te dwa czy trzy
tygodnie, chciałbym coś jeszcze zrobić – dosłownie wyszeptał i jeszcze bardziej
nachylił się w moją stronę – Mogę ?
Nie musiał mówić o co mu chodzi. Chyba tylko
głupiec by się nie domyślił. Powtórzyła się sytuacja z ostatniej imprezy. Lecz
tym razem jeden szczegół był inny. Wiedziałam czego chcę, chciałam tego.
Pokiwałam głową. W tym momencie cały świat dla mnie zniknął, nie miał
znaczenia. Szczęsny pocałował mnie delikatnie ale czule. Widziałam nie chęć
chłopaka, gdy się ode mnie odsunął. Nie chciał tego kończyć. Ja z resztą też.
Nie odrywałam wzroku od twarzy bramkarza.
- Dziękuję – powiedział.
Także chciałam coś powiedzieć, ale nie mogłam
wydusić słowa. Po prostu go przytuliłam. Kolejny dowód na to, że gesty potrafią
wiele wyrazić. Bardzo wiele. Gdy auto zniknęło z pola widzenia jeszcze długo wpatrywałam
się w tamten punkt. Mam nadzieję, że on będzie tęsknił za mną tak samo jak ja
za nim…
***
Budzik był wyjątkowo natarczywy. Dziś nie miał
litości; jak zawsze z resztą. Uderzyłam urządzenie i zapaliłam lampkę.
Spojrzałam na zegar. Szósta trzydzieści. Poddaje się… Usłyszałam dźwięk SMS.
Chwyciłam telefon który dziwnym trafem noc spędził na podłodze i odblokowałam ekran,
do którego od razu się uśmiechnęłam. Ostatnio zawsze tak zaczynałam dzień.
Walczę z powiekami, a następnie dostaje SMS od Wojtka. Chociaż coś… Odpisałam i
wstałam z łóżka. Chwyciłam kalendarz stojący na biurku. Od wyjazdu bramkarza
minęły równo dwa tygodnie. Został dokładnie tydzień do jego powrotu. Skreśliłam
kolejną liczbę na kartce i odstawiłam kalendarz. Przez te czternaście dni
zmieniłam się. I fizycznie i psychicznie. Do szkoły chodzę w kartkę, za namową
Julii czy Wiktorii. Całe dnie przesiadywałam w pokoju wychodząc tylko do
łazienki czy do kuchni. Byłam jakby nie obecna. Spałam albo siedziałam na oknie
ze słuchawkami na uszach. Na początku bracia próbowali coś ze mną zrobić, ale
szybko zrezygnowali. Oczywiście Szczęsny nie miał pojęcie o moim stanie. Westchnęłam
i podeszłam do szafy. Dziś się poświęcę i pójdę do szkoły. Wybrałam jasne rurki
i szary sweterek z motywem śladów psich łap. Włosy zostawiłam rozpuszczone. Po
umyciu się i ubraniu wyszłam z łazienki i skierowałam się do kuchni. Siedzieli
tam moi bracia. Rodziców nie widziałam
- Cześć – odezwał się Mateusz.
Spojrzałam na brata.
- Hej – mruknęłam i podeszłam do lodówki.
Wyjęłam coś z czego zrobiłam kanapki. Właściwie nie
wiem po co je robiłam. I tak ich nie zjem… Schowałam przygotowany posiłek do
plecaka. Wskazówki zegara wskazywały siódmą dwadzieścia. Pora iść. Ubrałam
buty, kurtkę szalik i czapkę. Rękawiczki schowałam do plecaka. Do uszu włożyłam
słuchawki i włączyłam muzykę. Najchętniej w ogóle bym ich nie wyjmowała.
Wyszłam z domu trzaskając lekko drzwiami. Szurając nogami ruszyłam w stronę
szkoły. W połowie mojej drogi zaczął prószyć śnieg. Z reguły go lubiłam, ale
teraz nawet on był mi obojętny. Nie daleko szkoły prószenie przemieniło się w
istną zawieruchę. Głupi zawsze ma szczęście… Gdy Weszłam do szatni na szyję od
razu rzuciła mi się Julka. Chyba tylko my przychodzimy tak wcześnie. Prawie
nikogo jeszcze nie ma…
- Już myślałam, że nie przyjdziesz – powiedziała
gdy mnie puściła
- A jednak jestem… - powiedziałam bez większego
entuzjazmu.
- Aż tak za nim tęsknisz ? – zapytała i usiadła na
ławce
- Jak widać… - mruknęłam
- Czy mi się wydaje, czy ktoś się tu zakochał ? –
zapytała Julka ze śmiechem.
- Chyba Cię coś boli – zaśmiałam się.
Dziewczyny nie miały pojęcia drugim pocałunku. I nie
będą miały. Bynajmniej przez dłuższy czas. Nie chcę żeby wiedziały. To moje
przyjaciółki, ale im nie powiem. Odwiesiłam rzeczy na miejsce i usiadłam na
ławce. Zaczęłyśmy gadać o wszystkim i o niczym. Robimy tak od gimnazjum. Jedna
czeka na drugą a potem czekamy na Wiktorię. Lecz tym razem, nasze pogaduszki
przerwał nam kto inny. Nie kto inny jak mój „ukochany” Ksawery.
- Widzę, że szybko zmieniasz towarzystwo…- zaczął
brunet – Gdzie twój ukochany ?
Spojrzałam na niego spode łba, zupełnie nie widząc
o co mu chodzi ?
- Można wiedzieć jeśli łaska, o czym właściwie
mówisz ? – zapytałam nie ukrywając złości.
- Dobrze wiesz, o czym mówię. – zaśmiał się. – Łap !
Zobacz sobie na pierwszej stronie.
Rzucił mi jakąś gazetę dla nastolatków, a sam
opuścił szatnię. Skąd on bierze takie rzeczy ? A no tak, ma siostrę. Otworzyłam
gazetę. W oczy od razu rzucało się zdjęcie Szczęsnego… ze mną ? Jedno z tych
które, wstawił do Internetu (bogu dzięki to normalne). Po za tym było jeszcze kilka, na szczęście
bark tych z pocałunkami. Jedno szczęście. Czerwony nagłówek „Nowa zdobycz
Szczęsnego” – wyjaśniał wszystko. Nogi z dupy powyrywam za tą „zdobycz”. Za całość
nogi powyrywam. Zaczęłam czytać tekst, lecz nie doczytałam nawet połowy.
- Nie no, kurde nie wierzę ! – krzyknęłam
- Boże, co jest ? W co nie wierzysz ? - zapytała Julka
- Sama zobacz ! – podałam blondynce gazetę.
- Wojciech
Szczęsny bramkarz reprezentacji polski i Arsenalu Londyn przez ostatnie dni,
bardzo często widywany jest z pewną dziewczyną. Wiemy tylko, że jest to jedna z
trzech zwyciężczyń konkursu dotyczącego piłkarza. Na oficjalnej Szczęsnego na
FB pojawiły się także zdjęcia z dziewczyną. Bramkarz napisał także, że są
przyjaciółmi. Po za tym szatynka była widywana z piłkarzem już nie jednokrotnie
– Julia skończyła czytać i spojrzała na mnie – A to szuje… Ale czy ja o
czymś nie wiem ?
- Przecież się wam spowiadam z każdego wyjścia,
więc jak możesz mieć takie podejrzenia ? – zapytałam z „wyrzutem”
- I tak dalej, i tak dalej – roześmiała się Julka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
We are the champions ! Wyrobiłam się ! Jest w sylwestra ! No po prostu święto lasu :D
Jak widzicie, zaczyna się dziac. Ale coś za coś. Kto się zastanawiał o co chodzi z tytułem ? Kto, no kto ? Przyznac się ? xD
Na mnie jak widac, sylwester się już odbija... Szczęsny wisi u mnie w pokoju na ścianie, Messi siedzi w szafce, Neymar - siedzi na biurku, a Piszczek i Błaszczykowski piją ze mną herbatkę :) Kto zgadnie o co chodzi, dostanie rozdział VII z dedykacją xD
Nie lubię fajerwerków... Niby słychac a widac nic. Smuteczek :c A jak wy spędzacie sylwestra ? Pochwalcie się :) Ja siedzę w domu, i chleję Picollo ile wlezie :)
Tak na marginesie, to przekonałam się, że mój telefon jest nie zniszczalny... Spadł mi już 372748291 razy, a na ekranie, czy gdziekolwiek żadnej rysy :D Moja kochana Lumia 630 <3 Nie oddam ...
Wrócmy do rozdziału. Mam nadzieję, że się podoba i liczę na komentarze. Włączyłam komentowanie z anonima :)
3 komentarze - nowy rozdział :)
(moje się nie liczą xd)