- Laski ! Ruszcie te swoje cudowne tyłki, bo się spóźnimy ! –
krzyknęłam.
To już dziś. Już dziś zobaczę swojego ukochanego piłkarza. Co więcej
nawet z nim porozmawiam, jeżeli szczeka nie odmówi mi posłuszeństwa. Ubrana w
koszulkę Wojtka Szczęsnego ( tak wiem, nie jest oryginalna) z szalikiem w
torbie byłam gotowa na mecz. Tylko jeszcze moje guzdrały… Nie chcę się spóźnić.
Już trochę zdenerwowana weszłam na górę.
- Ile można czekać ?! Wiem, że stadion jest blisko ale mamy jeszcze pół
godziny, a nie chce biegać, bo się spocę albo coś gorszego – powiedziałam w
stronę przyjaciółek.
- No weź, Emila. Mamy jeszcze czas, w 5 minut będziemy. – rzuciła Jula –
Nie wiem czemu ty się tak szybko wyrobiłaś.
W końcu Szczęsny to twój „przyszły” mąż, powinnaś jakoś wyglądać, żeby
mu zaimponować.
- Wiesz, że nie lubię się malować. Właśnie dlatego zastanawiam się,
czemu się tak stroicie. Jeszcze mi go odbijecie – zaśmiałam się.
- O to chodzi – odparła Wika i zarechotała jak opętana. – Już idę.
Wiktoria poprawiła jeszcze makijaż i wyszła z łazienki. Za nią wyszła
Julia. Cały czas nawijały. Co ja bym bez nich zrobiła. Moje blondyny. Jako
jedyna w tym trio jestem szatynką. Może nie najstarsza, to kwestia paru dni ale jestem najbardziej
opanowana. Mimo to, zginęłabym bez nich w butach. Zamknęłam drzwi mieszkania i
udałyśmy się w stronę stadionu. Jest on bardzo blisko mojego domu, co często
mnie wkurza, bo nie mogę spać. Oczywiście plusy też są. Szłyśmy pomału cały
czas rozmawiając o tym o co spytamy Wojtka. Mam nadzieję, że na meczu nas nie
zawiedzie i będzie pięknie bronił. Przy wejściu pokazałyśmy naszą specjalną
„wejściówkę” a jeden z tak zwanych
„goryli” zaprowadził nas na miejsca. Jaki widok ! Nie mogę się doczekać.
Wyjęłam z torebki szalik i zarzuciłam go na szyję. Moje przyjaciółki zrobiły to
samo. Zrobiłyśmy sobie jeszcze sweet focie, którą później wrzucę na FB. Już po
chwili na murawie pojawiły się obie reprezentacje. Mam nadzieję, że wygramy.
Musimy, nie ma innej opcji. Mecz się zaczął od początku to Polska była przy
piłce. 5 minut, 10 minut, 15 minut meczu i….. GOOOOLL ! Piękny gol w pięknym
stylu wykonany przez Roberta Lewandowskiego z asystą Łukasza Piszczka. Czyli
uzyskany przez mężów moich przyjaciółek. Lewy – mąż Julki i Piszczu własność
Wiktorii.
- Jezu Em ! Widziałaś to !? Lewy strzelił, Lewy strzelił ! Lewy ! –
wydarła mi się do ucha Julka.
Nie odpowiedziałam, nigdy na to nie odpowiadam. Kolejne minuty
mijały. Hiszpania przy piłce. Zmierzają
w stronę bramki Szczęsnego… Coś się kroi nie dobrego… Nie tylko nie to.
Nastąpiło nagłe zatrzymanie akcji serca. Jeden z przeciwników strzela. Mało
brakuje a byłby gol, jednak Wojtek w pięknym stylu broni. Nie zwiedzie nas.
Nigdy. Mija już prawie połowa meczu. Kolejny gol pada w 37 minucie strzelony
przez Jędrzejczyka. Hiszpania na razie przegrywa, choć dużo im nie brakuje. Już
prawie 3 razy był gol, jednak Wojtek nas nie zawiódł. Przerwa. Z
niecierpliwością czekam na dalszy ciąg.
- Wow, naprawdę dobrze, że to widzimy. W domu już dawno zeszłabym na
zawał – ekscytowała się Wiktoria – Szczęsny ratuje nam tyłek…
- Jak zawsze - wytknęłam jej
język
- Lewy strzelił gola, Lewy strzelił gola !!!! – darła się Julia
- Zamknij się ! – krzyknęłyśmy na nią razem na co się zaśmiałyśmy.
- No co ? Emila, twój „mąż” – zakreśliła cudzysłów w powietrzu Jula –
Serio jest mega. W telewizji tego tak nie widać…
- No przecież wiem – uśmiechnęłam się – Dobra wracają !
Wróciłyśmy do oglądania meczu. W pierwszych minutach drugiej połowy nie
działo się nic ciekawego. Ale to co się stało później zaczęło przerastać moje
oczekiwania. Po wyrzucie piłki z bramki przez Szczęsnego, Błaszczykowski odbił
ją głową do Piszczka, a ten z prawie połowy boiska wpakował ją do bramki. Miny
Hiszpanów, były bezcenne. Mijały minuty. Do końca meczu zostało niecałe 10
minut. Hiszpanii mają rzut rożny. Wybija i… Piłka niestety ląduje w bramce. Przez końcówkę meczu nie działo się nic ciekawego. Napastnik
Hiszpanów dostał żółtą kartkę. Mecz zakończył się naszą wygraną 3 do 1. Gdy
uspokoiłyśmy naszą radość zeszłyśmy z trybun i postanowiłyśmy zapytać się
jednego z ochroniarzy, jak trafić do miejsca spotkania z Wojtkiem.
Wytłumaczyłyśmy o co chodzi i pokazałyśmy dowód wygranej. Wiedział o co chodzi.
Zaprowadził nas do podziemi stadionu. Przeszłyśmy szerokim korytarzem. Ochroniarz
zatrzymał się przy dwuskrzydłowych drzwiach. Z drugiej strony korytarza
dostrzegłam napis „szatnia”. Mężczyzna zapukał i otworzył drzwi.
- Przyprowadziłem zwyciężczynie konkursu – usłyszałam gruby głos
ochroniarza
- No to je wpuść. Mówiłem Ci już.
„Goryl” obrócił się w naszą stronę i ruchem głowy pokazał żebyś my
weszły. Moje nogi nagle zrobiły się dziwnie ciężkie a bicie serca strasznie
szybkie. Poczułam szturchnięcie w plecy. Oprzytomniałam i weszłam za Wiktorią
do pomieszczenia. Nie było małe ale także nie gigantyczne. Przy jednej ze ścian
stał stół i 6 krzesła. Na środku stały dwie kanapy, ustawione naprzeciwko
siebie. Na jednej z nich siedział ON. Wojtek Szczęsny. Mój oddech jeszcze
bardziej przyśpieszył.
- Zapraszam – odezwał się chłopak i wskazał kanapę.
Nie pewnym krokiem, co mnie trochę zdenerwowało podeszłam do kanapy i
usiadłam. Nie chciałam wyjść na zakochaną fankę która mdleje na widok idola.
Usiadłam z brzegu, ale Julka wepchnęła się i musiałam siedzieć na środku.
Równało się to z siedzeniem dokładnie na wprost Wojtka.
- Przedstawicie się ? – spytał. Na żywo jego głos jest jeszcze
przyjemniejszy…
- Julia.
- Wiktoria.
- E-Emilia – nastąpiła rzecz której najbardziej się obawiałam. Zaczęłam
się jąkać.
Mam to od dziecka. Zawsze gdy się denerwuje, wstydzę lub coś podobnego –
jąkam się. Nienawidzę tego a szczególnie w takich momentach. Mam nadzieję, że
jeszcze na dodatek nie zacznę się rumienić…
***
Spotkanie było bardzo miłe. Bardziej poznałyśmy Szczęsnego. Powiedział
nam czemu akurat nas wybrał. Opowiedziałyśmy trochę o sobie. Ja dopiero teraz
uświadomiłam sobie ile o nim wiem. On naprawdę jest miły. Bardzo dobrze się z
nim rozmawia. Ze spotkania wyszłyśmy bardzo zadowolone z bananami na twarzach.
Wracając do domu cały czas nawijałyśmy i bardzo głośno śmiałyśmy. Momentami
ludzie się na nas gapili. Nie zwracałyśmy na to uwagi. Dla nas liczyło się to,
że wreszcie go poznałyśmy. Po spotkaniu oczywiście udałyśmy się do mnie. Gdy
otworzyłam drzwi, zaczęły nas napastować moje psy –Inka i Axel.
- Dalej nie wierzę. – powiedziała Jula padając na moje łóżko
- Ja też nie, ale trzeba poinformować świat – uśmiechnęłam się. –
Wrzucam zdjęcia na Facebooka.
Chwyciłam torebkę którą wcześniej rzuciłam na łóżko i zaczęłam szukać
telefonu. Nie było go tam, co bardzo mnie zdziwiło.
- Ej, Wika zadzwoń do mnie. Nie wiem gdzie mój telefon.
- Okejka – dziewczyna odblokowała ekran – Dziewczyny ! Nie uwierzycie !
- Co się stało ? – zapytałyśmy razem
- Emila, zostawiłaś go na stadionie. Zobacz – dziewczyna pokazała nam
SMS
„Przekaż swojej przyjaciółce, że
zapomniała telefonu J
Wojtek J”
- Pytanie jak go odzyskam… Nie wpuszczą nas ! – stwierdziłam.
- Może spróbuje zadzwonić ? Ale ty z nim gadasz… W końcu twój telefon i
twój mąż.
- Ale z ciebie przyjaciółka – zaśmiałam się – Daj ten telefon
Wiktoria podała mi telefon. Już wybrała połączenie. Wsłuchałam się w
sygnał. Momentami zastanawiam się, czy nie jesteśmy w ukrytej kamerze.
Wygrywamy konkurs, poznajemy idola, ja zapominam telefonu i muszę go odzyskać.
To przypomina jakiś serial. Brakuje jeszcze tego, że on się we mnie zakocha i
będziemy żyć długo i szczęśliwie. Bla, bla, bla. Gdy chłopak odebrał, aż
podskoczyłam.
- No cześć – usłyszałam wesoły głos chłopaka
- Tu Emilia. Chciałam spytać, jak
mogę odzyskać telefon ?
- Hm. Po prostu powiedz ochroniarzowi o co
chodzi. Powiem mu o tym. Wpuści cię.
- Okej. Dzięki
- Do zobaczenia.
Rozłączyłam się. Sama jestem zdziwiona jak swobodnie mi się z nim
rozmawiało. Jakbym znała go od lat. Cóż… Najważniejsze, że odzyskam telefon.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witam, oto rozdział pierwszy. Mam nadzieję, że się spodoba. Następny przywiduję na przyszły czwartek :) Nie będę się rozpisywac, powiem tylko, że liczę na komentarze ( najlepiej pozytywne, ale negatywna opinia pozwwli mi zmienic fanfiction na jeszcze lepsze)
Super! Lecę do następnych rozdziałów. :D
OdpowiedzUsuń