KONKURS ! SZCZEGÓŁY POD ROZDZIAŁEM !
Proszę, dodajcie się do obserwatorów ------>
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiejszy dzień przywitał nas słońcem co bardzo mnie
ucieszyło, bo to właśnie za nim tęskniłam najbardziej. Gdy tylko otworzyłam
oczy pierwsze na co zwróciłam uwagę była właśnie ta pogoda. Na co innego
zwróciłam uwagę, dopiero wtedy gdy coś, a raczej ktoś przeszkodził mi w wstaniu
z łóżka. Wojtek obejmował mnie ręką i zdecydowanie nie miał w planach
puszczenia mnie. Starałam się w jakiś delikatny sposób zdjąć jego rękę, ale w
końcu musiałam sięgnąć po cięższą artylerię, czyli poduszkę. Walnęłam nią
chłopaka, na co ten się od razu obudził. Gdy tylko mnie puścił, wstałam z łóżka
i podeszłam do okna.
- Czemu mnie bijesz ? – mruknął Wojtek tuż za mną na co podskoczyłam.
– Nie grzeczna dziewczynka.
- Powinieneś się wstydzić, że na to pozwoliłeś – odparłam,
całując chłopaka i go wymijając.
Zabrałam jakieś ciuchy z szafy po czym na kilka minut
zajęłam łazienkę. W miarę ogarnięta opuściłam pomieszczenie i zeszłam na dół,
gdzie zastałam Szczęsnego jedzącego śniadanie.
- A mi nie zrobiłeś – mruknęłam – Jak mogłeś ? Toż to
zbrodnia - zaśmiałam się i zaczęłam
robić sobie kanapki
- Nie zrobiłem, bo bym się na trening spóźnił – odpowiedział
z uśmiechem
- Słabe usprawiedliwienie – powiedziałam – Wiesz co ? Idę z
tobą.
- No to szybko jedz te kanapki, to bo dostanę po ryju jak
się spóźnimy – pogroził mi placem a potem się zaśmiał.
Zgodnie z poleceniem chłopaka szybko pochłonęłam śniadanie,
po czym udaliśmy się w drogę na Emirates Stadium. Mimo to, że termometry
wskazywały tylko 2 stopnie, odczuwalna temperatura przynajmniej dla mnie była
dużo wyższa. Śniegu już nie było, bo i tak było go strasznie mało. Droga na
stadion minęła jak zawsze w wesoły sposób, z kolejnym koncertem Wojtka, tym
razem z moim gościnnym udziałem. Zatrzymaliśmy się na parkingu z aż za dobrym
humorem. Wysiedliśmy z samochodu, Wojtek zarzucił torbę na ramię po czym
ruszyliśmy w stronę stadionu, cały czas się śmiejąc. Nagle w ciągu ułamka
sekundy, czas jakby zwolnił…
- Uważaj ! – krzyczy Szczęsny po czym odpycha mnie na bok.
Słyszę dźwięk, którego raczej nikt nie chciał by usłyszeć.
Wystrzał z pistoletu. Huk, po czym szatyn pada na ziemię, tuż u moich stóp…
Moje serce na kilka sekund staje. Wybucham płaczem gdy uświadamiam sobie co się
stało. Rzucam się na ciało chłopaka leżące w plamie krwi. Jak za skinięciem
magicznej różdżki, u mojego boku pojawiają się piłkarze Arsenalu.
- Zabierzcie ją stąd ! – krzyczy Theo
- Nie ! – wrzeszczę zanosząc się szlochem – Nie zostawię go
!
***
Obudziłam się z krzykiem, cała zlana potem i zaplątana w
kołdrę. Matko boska, to na szczęście tylko sen. Wzięłam kilka głębokich oddechów
po których głośno wypuszczałam powietrze. Przeciągnęłam się po czym wstałam z
łóżka. Już niedługo wracam do Polski. Z jednej strony się cieszę. Tęsknię za
przyjaciółkami, rodziną i zwierzakami, ale z drugiej wiem, że wyjazd wiąże się
z kolejną dłuższą rozłąką. Coś czuje, że każda następna będzie coraz gorsza…
Chociaż w sumie powinnam o tym pomyśleć, gdy zgodziłam się na związek z
piłkarzem. Coś za coś. Otworzyłam szufladę, w której miesiły się moje rzeczy, i
z dna wygrzebałam bluzę z napisem „Keep Calm and Expecto Patronum” i szare
rurki z motywem przypominającym zebrę. Dosłownie skoczyłam do łazienki i równie
szybko z niej wyszłam. Włosy zostawiłam rozpuszczone, po prostu nie chciało mi
się ich związywać. Zbiegłam w podskokach na dół, ciesząc się, że dobry humor
tak szybko mi wrócił. Nigdy zbyt nie martwiłam się snami. Niby coś tam znaczą,
ale ja w to nie wierzę. Gdy zeszłam na dół, zaczęłam się rozglądać za swoim
chłopakiem. Znalazłam go w bardzo oczywistym miejscu – na kanapie, oglądającego
telewizję
- Nareszcie moja śpiąca królewna wstała – powiedział,
podnosząc się i podpierając na łokciach – W kuchni, są kanapki dla ciebie. Jak
się pośpieszysz, to może pójdziesz ze mną na trening.
- Bardzo chętnie, mimo to, że po ostatnim spotkaniu boję się
Sancheza. – mruknęłam
- Ja z nim wytrzymuję od kilku lat. Przyzwyczaisz się, ba
będziesz musiała - zarechotał szatyn.
- Czy to groźba ? – krzyknęłam z kuchni.
- Możliwe, że to możliwe. Skłamałbym gdybym powiedział, że
nie – odparł chłopak, przesuwając się i robiąc mi miejsce.
Usiadłam na kanapie, i zabrałam się za konsumpcję mojego
śniadania. Teraz jestem pewna kolejnego faktu o Szczęsnym. W pewnym filmie
twierdził, że nie umie gotować, ale od kiedy tu jestem gotuje super, chyba nawet
lepiej ode mnie. Więc albo jest świetnym kłamcą, albo się nauczył. Bardziej
wierzę w to pierwsze, w sumie pasowałoby to do niego.
- O w mordę ! – usłyszałam krzyk Wojtka – Patrz o kim mówią.
Spojrzałam na ekran, wgryzając się w ostatnią kanapkę. Nie
słucham na to co mówili, patrzałam na to co wyświetlali. Na zmianę Julka i
Robert oraz Łukasz i Wiktoria. Z tego co widziałam, druga też wybyła do Niemiec…
No świetnie, jak nie wrócą do mojego powrotu, to je chyba powieszę.
Zachichotałam pod nosem i poszłam odnieść talerz do zmywarki.
- Idziemy ? – krzyknął z holu Szczęsny
- Już idę ! – odkrzyknęłam wpadając do holu.
Szybko się ubrałam, co zdecydowanie mnie zaskoczyło, bo z
reguły zajmowało mi to dużo więcej czasu. Dom opuściliśmy ze śmiechem, bo przy
wyjściu szatyna „ugryzła” futryna. On się kiedyś zabije, ja to wiem….
***
- Wojtuś ! – wrzasnął Alexis gdy tylko nas zobaczył po czym
rzucił się na niebieskookiego.
- Bramkarz ! – drugiej strony nadbiegł Aaron, i przyłączył
się do wspólnego przytulasa.
Po chwili, pojawili się jeszcze Giroud i Ozil. Gdy ten drugi
także się „przytulił” grupka nie wytrzymała, i wylądowała na ziemi. Już wtedy nie
wytrzymywałam ze śmiechu, ale gdy Ozil stwierdził, że widzi tęczowe jednorożce,
wybuchłam głośnym śmiechem. Oni są psychiczni. Muszę się ich spytać o dilera, i
co biorą.
- Chłopaki ! – gdy usłyszeli krzyk Arsene Wegnera, od razu podnieśli
głowy, a na ich twarzach pojawił się poważny wyraz – Za 5 minut chce was wiedzieć
na boisku. Za każde dziesięć sekund spóźnienia dodatkowe kółko !
Wszyscy zerwali się z miejsca i ruszyli pędem do szatni. W
połowie drogi Wojtek i Giroud się cofnęli.
- Pójdziemy do szatni, ale jak Emily będzie mogła zagrać z
nami.
- Jak chce, niech gra – mężczyzna spojrzał na mnie, a ja
szybko pokiwałam głową.
- FUCK YEAH ! – usłyszeliśmy wrzask Alexisa, który widocznie
gdzieś się zaszył.
Nim się obejrzałam zwisałam głową w dół, przewieszona przez
ramię Wojtka. Chwilę po tym, budowaliśmy bunkier, ze wszystkiego co popadnie,
gdyż Mertesacker strzelił liścia Alexisowi, Chambers stanął w jego obronie, zaczęła
się walka, a Theo, Aaron i Olivier robili zakłady kto wygra. Ja i Wojtek z
racji tego, że nie mieliśmy ochoty w tym uczestniczyć, zabawiliśmy się w budowlańców, i tak od kilku dobrych minut
siedzimy w prowizorycznym bunkrze, oczekując na koniec wojny…
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Macie i się cieszcie :D Jest powyżej 1000 słów = jest dłuższy.
Dedykuje go Wiktorii, która wczoraj napastowała mnie prośbami o rozdział.
(Po co zapraszałam ją do znaj. na FB xD)
Jakby ktoś był zainteresowany kontaktem ze mną to zapraszam na facebooka:
https://www.facebook.com/marta.piotrowska.3150
Co myślicie o założeniu fanpage'a opowiadania na facebook'u ?
OGŁASZAM KONKURSIK :)
Zbliżamy się do 4 tyś, wyświetleń, więc z racji tego, ogłaszam konkurs.
Na czym polega ?
Kto pierwszy wyśle mi screena z licznikiem wyświetleń najbliższym 4000, dostanie imagin z wybranym piłkarzem i grafikę (kolaż, gif lub tapeta) :) Druga osoba dostanie imagin z LUB grafikę z wybranym pilkarzem (kolaż, gif, tapeta) a trzecia grafikę także z wybranym piłkarzem (kolaż/gif/ tapeta) c:
Proszę o wysyłanie screenów na email - horanoooowa@gmail.com
Za wszelkie błędy w rozdziale przepraszam c:
Wracam do komentarzy przed rozdziałem c:
Wierzę, że się uda, więc...
10 komentarzy = NOWY, ŚWIEŻY ROZDZALIK :D
Też cię kocham <333333333333333 :***
OdpowiedzUsuńHahahah, boże ja cię zabiję !!! Wczoraj przez ciebie nie mogłam usnąć bo myślałam kto go postrzelił i wgl.. i czy może straci tą pamięć hahahahhahaha :D
Rozdział fenomenalny :D tylko szkoda że ona musi wyjeżdżać noo :// teraz będę ci spamowała by została w Anglii hihi :**
Jak już pewnie zauważyłaś jestem tu pierwszy raz, ale bardzo mi się podoba. Ciekawie wszysrko opisujesz mimo, że nie jestem fanką tego typu blogòw. Genialny rozdział, masz wielki
OdpowiedzUsuńtalent! Życzę sukcesow :)))))
www.scar-never-fade.blogspot.com - w wolnej chwili zapraszam :)
Ten dzień był do bani, aż tu nagle... twój rozdział i nadzieja wróciła :-D Czekam na next :-*
OdpowiedzUsuńNo jak się potoczy wojna ;) Haha na początku mnie wystraszyłaś z tym strzałem ;) aż się przestraszyłam :) rozdział oczywiście genialny ;) a co do Fb to jestem jak najbardziej za założeniem =D.
OdpowiedzUsuńbarcaismylife.blogspot.com
Hej świetny blog
OdpowiedzUsuńprzeczytałam wszystko i się zakochałam ♥
Czekam na następny rozdział
Pozdrawiam :*
Ps. Zapraszam do siebie http://przeklecifanfic.blogspot.com/ Bardzo mi zależy na każdym komentarzu ♥
Lol szczerze gdyby nie Wiktoria to nadal miałabyś te swoje 4 kom
OdpowiedzUsuńZnowu ten śmiały anonimek z pod tamtego postu ? Denerwujesz mnie już. Gdybyś nie był/a slepy/a to byś anonimku zobaczył że Wiktoria nie jest moją jedyną czytelniczką. Naprawdę twoje komentarze nie mają żadnego sensu. Są żałosne a na mnie nie wywierają żadnego wpływu. Ff pisze dla czytelników, a nie żałosnych anonimów bojących sie przyznać kim są.
UsuńNapiszesz w koncu cos prooosze xD
OdpowiedzUsuńOmgg -,- ten sen :o jesteś straszna :p czekam na next
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na next :P
OdpowiedzUsuń