poniedziałek, 2 marca 2015

Rozdział XIII "Strzał"

KONKURS ! SZCZEGÓŁY POD ROZDZIAŁEM !

Proszę, dodajcie się do obserwatorów ------> 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dzisiejszy dzień przywitał nas słońcem co bardzo mnie ucieszyło, bo to właśnie za nim tęskniłam najbardziej. Gdy tylko otworzyłam oczy pierwsze na co zwróciłam uwagę była właśnie ta pogoda. Na co innego zwróciłam uwagę, dopiero wtedy gdy coś, a raczej ktoś przeszkodził mi w wstaniu z łóżka. Wojtek obejmował mnie ręką i zdecydowanie nie miał w planach puszczenia mnie. Starałam się w jakiś delikatny sposób zdjąć jego rękę, ale w końcu musiałam sięgnąć po cięższą artylerię, czyli poduszkę. Walnęłam nią chłopaka, na co ten się od razu obudził. Gdy tylko mnie puścił, wstałam z łóżka i podeszłam do okna.
- Czemu mnie bijesz ? – mruknął Wojtek tuż za mną na co podskoczyłam. – Nie grzeczna dziewczynka.
- Powinieneś się wstydzić, że na to pozwoliłeś – odparłam, całując chłopaka i go wymijając.
Zabrałam jakieś ciuchy z szafy po czym na kilka minut zajęłam łazienkę. W miarę ogarnięta opuściłam pomieszczenie i zeszłam na dół, gdzie zastałam Szczęsnego jedzącego śniadanie.
- A mi nie zrobiłeś – mruknęłam – Jak mogłeś ? Toż to zbrodnia -  zaśmiałam się i zaczęłam robić sobie kanapki
- Nie zrobiłem, bo bym się na trening spóźnił – odpowiedział z uśmiechem
- Słabe usprawiedliwienie – powiedziałam – Wiesz co ? Idę z tobą.
- No to szybko jedz te kanapki, to bo dostanę po ryju jak się spóźnimy – pogroził mi placem a potem się zaśmiał.
Zgodnie z poleceniem chłopaka szybko pochłonęłam śniadanie, po czym udaliśmy się w drogę na Emirates Stadium. Mimo to, że termometry wskazywały tylko 2 stopnie, odczuwalna temperatura przynajmniej dla mnie była dużo wyższa. Śniegu już nie było, bo i tak było go strasznie mało. Droga na stadion minęła jak zawsze w wesoły sposób, z kolejnym koncertem Wojtka, tym razem z moim gościnnym udziałem. Zatrzymaliśmy się na parkingu z aż za dobrym humorem. Wysiedliśmy z samochodu, Wojtek zarzucił torbę na ramię po czym ruszyliśmy w stronę stadionu, cały czas się śmiejąc. Nagle w ciągu ułamka sekundy, czas jakby zwolnił…
- Uważaj ! – krzyczy Szczęsny po czym odpycha mnie na bok.
Słyszę dźwięk, którego raczej nikt nie chciał by usłyszeć. Wystrzał z pistoletu. Huk, po czym szatyn pada na ziemię, tuż u moich stóp… Moje serce na kilka sekund staje. Wybucham płaczem gdy uświadamiam sobie co się stało. Rzucam się na ciało chłopaka leżące w plamie krwi. Jak za skinięciem magicznej różdżki, u mojego boku pojawiają się piłkarze Arsenalu.
- Zabierzcie ją stąd ! – krzyczy Theo
- Nie ! – wrzeszczę zanosząc się szlochem – Nie zostawię go !  
***
Obudziłam się z krzykiem, cała zlana potem i zaplątana w kołdrę. Matko boska, to na szczęście tylko sen. Wzięłam kilka głębokich oddechów po których głośno wypuszczałam powietrze. Przeciągnęłam się po czym wstałam z łóżka. Już niedługo wracam do Polski. Z jednej strony się cieszę. Tęsknię za przyjaciółkami, rodziną i zwierzakami, ale z drugiej wiem, że wyjazd wiąże się z kolejną dłuższą rozłąką. Coś czuje, że każda następna będzie coraz gorsza… Chociaż w sumie powinnam o tym pomyśleć, gdy zgodziłam się na związek z piłkarzem. Coś za coś. Otworzyłam szufladę, w której miesiły się moje rzeczy, i z dna wygrzebałam bluzę z napisem „Keep Calm and Expecto Patronum” i szare rurki z motywem przypominającym zebrę. Dosłownie skoczyłam do łazienki i równie szybko z niej wyszłam. Włosy zostawiłam rozpuszczone, po prostu nie chciało mi się ich związywać. Zbiegłam w podskokach na dół, ciesząc się, że dobry humor tak szybko mi wrócił. Nigdy zbyt nie martwiłam się snami. Niby coś tam znaczą, ale ja w to nie wierzę. Gdy zeszłam na dół, zaczęłam się rozglądać za swoim chłopakiem. Znalazłam go w bardzo oczywistym miejscu – na kanapie, oglądającego telewizję
- Nareszcie moja śpiąca królewna wstała – powiedział, podnosząc się i podpierając na łokciach – W kuchni, są kanapki dla ciebie. Jak się pośpieszysz, to może pójdziesz ze mną na trening.
- Bardzo chętnie, mimo to, że po ostatnim spotkaniu boję się Sancheza. – mruknęłam
- Ja z nim wytrzymuję od kilku lat. Przyzwyczaisz się, ba będziesz musiała  - zarechotał szatyn.
- Czy to groźba ? – krzyknęłam z kuchni.
- Możliwe, że to możliwe. Skłamałbym gdybym powiedział, że nie – odparł chłopak, przesuwając się i robiąc mi miejsce.
Usiadłam na kanapie, i zabrałam się za konsumpcję mojego śniadania. Teraz jestem pewna kolejnego faktu o Szczęsnym. W pewnym filmie twierdził, że nie umie gotować, ale od kiedy tu jestem gotuje super, chyba nawet lepiej ode mnie. Więc albo jest świetnym kłamcą, albo się nauczył. Bardziej wierzę w to pierwsze, w sumie pasowałoby to do niego.
- O w mordę ! – usłyszałam krzyk Wojtka – Patrz o kim mówią.
Spojrzałam na ekran, wgryzając się w ostatnią kanapkę. Nie słucham na to co mówili, patrzałam na to co wyświetlali. Na zmianę Julka i Robert oraz Łukasz i Wiktoria. Z tego co widziałam, druga też wybyła do Niemiec… No świetnie, jak nie wrócą do mojego powrotu, to je chyba powieszę. Zachichotałam pod nosem i poszłam odnieść talerz do zmywarki.
- Idziemy ? – krzyknął z holu Szczęsny
- Już idę ! – odkrzyknęłam wpadając do holu.
Szybko się ubrałam, co zdecydowanie mnie zaskoczyło, bo z reguły zajmowało mi to dużo więcej czasu. Dom opuściliśmy ze śmiechem, bo przy wyjściu szatyna „ugryzła” futryna. On się kiedyś zabije, ja to wiem….
***
- Wojtuś ! – wrzasnął Alexis gdy tylko nas zobaczył po czym rzucił się na niebieskookiego.
- Bramkarz ! – drugiej strony nadbiegł Aaron, i przyłączył się do wspólnego przytulasa.
Po chwili, pojawili się jeszcze Giroud i Ozil. Gdy ten drugi także się „przytulił” grupka nie wytrzymała, i wylądowała na ziemi. Już wtedy nie wytrzymywałam ze śmiechu, ale gdy Ozil stwierdził, że widzi tęczowe jednorożce, wybuchłam głośnym śmiechem. Oni są psychiczni. Muszę się ich spytać o dilera, i co biorą.
- Chłopaki ! – gdy usłyszeli krzyk Arsene Wegnera, od razu podnieśli głowy, a na ich twarzach pojawił się poważny wyraz – Za 5 minut chce was wiedzieć na boisku. Za każde dziesięć sekund spóźnienia dodatkowe kółko !
Wszyscy zerwali się z miejsca i ruszyli pędem do szatni. W połowie drogi Wojtek i Giroud się cofnęli.
- Pójdziemy do szatni, ale jak Emily będzie mogła zagrać z nami.
- Jak chce, niech gra – mężczyzna spojrzał na mnie, a ja szybko pokiwałam głową.
- FUCK YEAH ! – usłyszeliśmy wrzask Alexisa, który widocznie gdzieś się zaszył.

Nim się obejrzałam zwisałam głową w dół, przewieszona przez ramię Wojtka. Chwilę po tym, budowaliśmy bunkier, ze wszystkiego co popadnie, gdyż Mertesacker strzelił liścia Alexisowi, Chambers stanął w jego obronie, zaczęła się walka, a Theo, Aaron i Olivier robili zakłady kto wygra. Ja i Wojtek z racji tego, że nie mieliśmy ochoty w tym uczestniczyć, zabawiliśmy się  w budowlańców, i tak od kilku dobrych minut siedzimy w prowizorycznym bunkrze, oczekując na koniec wojny…        

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Macie i się cieszcie :D Jest powyżej 1000 słów = jest dłuższy. 
Dedykuje go Wiktorii, która wczoraj napastowała mnie prośbami o rozdział. 
(Po co zapraszałam ją do znaj. na FB xD)

Jakby ktoś był zainteresowany kontaktem ze mną to zapraszam na facebooka: 

https://www.facebook.com/marta.piotrowska.3150

Co myślicie o założeniu fanpage'a opowiadania na facebook'u ?

OGŁASZAM KONKURSIK :)

Zbliżamy się do 4 tyś, wyświetleń, więc z racji tego, ogłaszam konkurs.
Na czym polega ? 
Kto pierwszy wyśle mi screena z licznikiem wyświetleń najbliższym 4000, dostanie imagin z wybranym piłkarzem  i grafikę (kolaż, gif lub tapeta) :) Druga osoba dostanie imagin z  LUB grafikę z wybranym pilkarzem (kolaż, gif, tapeta) a trzecia grafikę także z wybranym piłkarzem (kolaż/gif/ tapeta) c:
Proszę o wysyłanie screenów na email - horanoooowa@gmail.com


Za wszelkie błędy w rozdziale przepraszam c:
 Wracam do komentarzy przed rozdziałem c:

Wierzę, że się uda, więc...

10 komentarzy = NOWY, ŚWIEŻY ROZDZALIK :D 

10 komentarzy:

  1. Też cię kocham <333333333333333 :***
    Hahahah, boże ja cię zabiję !!! Wczoraj przez ciebie nie mogłam usnąć bo myślałam kto go postrzelił i wgl.. i czy może straci tą pamięć hahahahhahaha :D
    Rozdział fenomenalny :D tylko szkoda że ona musi wyjeżdżać noo :// teraz będę ci spamowała by została w Anglii hihi :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak już pewnie zauważyłaś jestem tu pierwszy raz, ale bardzo mi się podoba. Ciekawie wszysrko opisujesz mimo, że nie jestem fanką tego typu blogòw. Genialny rozdział, masz wielki
    talent! Życzę sukcesow :)))))

    www.scar-never-fade.blogspot.com - w wolnej chwili zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten dzień był do bani, aż tu nagle... twój rozdział i nadzieja wróciła :-D Czekam na next :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. No jak się potoczy wojna ;) Haha na początku mnie wystraszyłaś z tym strzałem ;) aż się przestraszyłam :) rozdział oczywiście genialny ;) a co do Fb to jestem jak najbardziej za założeniem =D.
    barcaismylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej świetny blog
    przeczytałam wszystko i się zakochałam ♥
    Czekam na następny rozdział
    Pozdrawiam :*
    Ps. Zapraszam do siebie http://przeklecifanfic.blogspot.com/ Bardzo mi zależy na każdym komentarzu ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. Lol szczerze gdyby nie Wiktoria to nadal miałabyś te swoje 4 kom

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu ten śmiały anonimek z pod tamtego postu ? Denerwujesz mnie już. Gdybyś nie był/a slepy/a to byś anonimku zobaczył że Wiktoria nie jest moją jedyną czytelniczką. Naprawdę twoje komentarze nie mają żadnego sensu. Są żałosne a na mnie nie wywierają żadnego wpływu. Ff pisze dla czytelników, a nie żałosnych anonimów bojących sie przyznać kim są.

      Usuń
  7. Napiszesz w koncu cos prooosze xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Omgg -,- ten sen :o jesteś straszna :p czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam z niecierpliwością na next :P

    OdpowiedzUsuń

Wszelkie informacje o nowych rozdziałach czy waszych blogach proszę kierowac do zakładki SPAM. Zaś o nominacjach proszę informowac mnie w zakładce "Nominacje itp.".