Leżeliśmy na kanapie oglądając już drugi film.
Postanowiliśmy zrobić sobie mały seans składający się z różnych gatunków
filmów. Zaliczony już romans, teraz komedia- czyli Kac Vegas. Jednogłośnie
wybraliśmy ten film. Następny w kolejce jest film wojenny – Pearl Harbor. Z
racji tego, że i tak pozostało ich jeszcze dużo, pewnie przy następnym zasnę.
Raz po raz podskakuję, przez nie przewidywane napady śmiechu Wojtka. Jego
śmiech działa na mnie niczym śmiech Michała Baryzy z „Tap Madl”… Po prostu nie
da się nie zaśmiać, czy chociaż
uśmiechnąć. Niby oglądamy filmy, ale ja nie mogę się powstrzymać i co
chwilę ukradkiem przyglądam się uśmiechniętemu chłopakowi. Delikatnie się
uśmiechnęłam i znów wlepiłam wzrok w ekran. Gdy dziecko znalezione w szafie, właśnie
miało wrócić do mamy, film nagle się zatrzymał. Spojrzałam pytającym wzrokiem
na chłopaka.
- Muszę ci coś pokazać – powiedział wstając z kanapy i
wyciągając do mnie rękę – No chodź. Wstyd być w Londynie i tego nie
zobaczyć.
Westchnęłam i chwyciłam rękę chłopaka wstając tym samym z
kanapy. Ubraliśmy się po czym opuściliśmy dom. Wsiedliśmy do samochodu, a
Wojtek ruszył dalej nie mówiąc gdzie mnie zabiera…
***
Po bliżej nie określonym czasie samochód zatrzymał się na
pewnym parkingu. Już domyślałam się, ba wiedziałam gdzie Szczęsny mnie zabrał. Górujące
nad wszystkim budynkami słynny młyn – London
Eye, był pięknym widokiem. Szczególnie teraz, o tej porze gdzie słońce nie
oświetla już ziemi.
- Idziemy ? – spytał chłopak wytrącając mnie z zamyślenia.
- Gdzie ? – spytałam rozkojarzona.
- No na London Eye – powiedział z uśmiechem
Szatyn wysiadł z samochodu, okrążył go i otworzył mi drzwi.
Wysiadłam, a Wojtek wykorzystał okazję i gdy stanęłam na nogi delikatnie, pocałował
mój policzek. Spojrzałam na niego z uśmiechem, po czym ruszyliśmy w stronę
jednej z najsławniejszych budowli Wielkiej Brytanii. Z bliska diabelski młyn
sprawiał jeszcze większe wrażenie. Nie było tłumów, co mnie ucieszyło. Wojtek
załatwił to co było trzeba, po czym wsiedliśmy do jednej z kilkudziesięciu
kapsuł pasażerskich, które wznosiły się coraz wyżej. Przez chwilę, zapomniałam
o swoim lęku wysokości, lecz nie na długo. Mimo to nie chciałam dać po sobie znać,
że się boję. Czas leciał, a koło było pokonało około połowy swojej trasy. Razem
z Wojtkiem wpatrywałam się w widok rozciągający się za oknem kapsuły. Londyn
jest piękny, to pewne. Zapatrzona w szybę, poczułam jak Szczęsny delikatnie
obraca mnie w swoją stronę. Uwielbiam jego dotyk, po prostu go kocham. Usta chłopaka
znalazły sobie miejsca na moich, gdzie złożyły czuły pocałunek. Zaś ręce
bramkarza, znalazły sobie miejsce niżej na moich biodrach. Po kilku sekundach
odsunął się ode mnie, ale cały czas obejmował mnie w pasie. Koło diabelskiego młynu
w powolnym tempie zbliżało się ku ziemi. Ostatnie minuty tego, jak dla mnie
niesamowitego przeżycia ( w końcu ile razy w życiu, jest się na London Eye ?),
spędziliśmy wpatrując się w krajobraz nocnego Londynu wtuleni w siebie.
***
- Jaki film teraz ? – rzucił Wojtek gdy tylko weszliśmy do
domu
-Miał być wojenny, ale jak mniemam chciałbyś horror… -
mruknęłam, a chłopak wyszczerzył się i
pokiwał głową – Nie zgadzam się ! Nie będę oglądać horrorów o tej porze, bo
potem nie zasnę…
- A kto powiedział, że będziemy spać ? – poruszył brwiami
- Zboczeniec – mruknęłam – Horrory oglądaj sobie sam, ja idę
na górę.
Zdążyłam wejść na trzy pierwsze schody, gdy silne ręce
Wojtka oplotły mnie w pasie i delikatnie zdjęły ze schodów. Spojrzał na mnie z
miną szczeniaka którego ktoś okrzyczał.
- Chce Ci się w ogóle oglądać te filmy ? – mruknął w moją
szyję.
- Szczerze, to nie… -
przyznałam.
- To co robimy ? – spytał idąc w stronę salonu i ciągnąc
mnie za sobą.
- Ciężko myśleć na głodniaka… - powiedziałam i spojrzałam na
Wojtka
- Dobra, zrobię coś. – powiedział całując mnie w czubek
głowy – Ale masz coś wymyśleć !
Gdy chłopak zniknął w kuchni ja szybkim krokiem udałam się
na górę, w celu przebrania się w coś wygodnego. Weszłam do pokoju, który
właściwie był „naszą” sypialnią. Podeszłam do komody i otworzyłam szufladę
która na chwilę obecną należała do mnie. Wyjęłam dresy i na chybił trafił
wybrałam jedną z piłkarskich koszulek, których tak na marginesie mam pięć.
Trafiło na koszulkę mojego chłopaka… w sumie czemu nie ? Szybko przebrałam się
w wybrane rzeczy i związałam włosy w wysokiego kitka. Zeszłam na dół, do kuchni.
Zjedliśmy sałatkę którą Wojtek nazywał „piłkarską”. Po posiłku, skoczyłam po
laptopa z zamiarem zadzwonienia do przyjaciółek, może i do mamy. Gdy weszłam do
salonu, zastałam znajomy widok. Szczęsny leżał rozwalony na całej kanapie i
przeglądał coś w telefonie. Podeszłam do kanapy i usiadłam dosłownie na
chłopaka
- Ała, pogrzało Cię ? – zaśmiał się – Chcesz mnie połamać ?
- Rozgryzłeś mnie, jakim prawem ? - spytałam uruchamiając
laptopa – Tak na marginesie to wiesz, że Julka jest z Lewym ? – po tych słowach
szatynowi telefon wypadł z rąk
- Robercik dostanie po ryju. Mi nie powiedzieć ? – mruknął –
Dzwoń do Julki, zgaduje, że jego też zastaniemy
- Tak jest, szefie ! – zaśmiałam się i wybrałam połączenie,
które dosłownie od razu zostało odebrane – Witam.
- No cześć. – powiedziała z uśmiechem Julka, która jak
zgaduje opierała się o Lewego bo widziałam kogoś za blondynką – Jak żyjesz w
tej Anglii ?
- A dobrze, lepiej mów jak u ciebie ?
- Właściwie to… duże zmiany nie długo nastąpią… mruknęła.
- Nie tak nie długo – usłyszałam głos napastnika.
Spojrzałam na Wojtka z nadzieją, że może on wie o co chodzi.
Ten tylko wzruszył ramionami i podniósł się do pozycji siedzącej.
- Powiesz o co chodzi ? – spytałam
- Mówić ? – Julka skierowała to pytanie do swojego chłopaka,
nie usłyszałam odpowiedzi – No więc… Jestem w ciąży.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, krótki. Wiem, spóźniony. Bardzo was przepraszam, cholernie mi przykro :C
Ostatnimi dniami, mój laptop często się wyłączał, a we wtorek przeszedł formatowanie i odzyskałam dopiero w czwartek. Nie wiem co mam powiedziec innego na swoje usprawiedliwienie...
Rozdział wgl. miał wyglądac inaczej, ale nie wyszło. Ogólnie miał byc dłuższy. Obiecuję, że najbliższych rozdziałam wam to wynagrodzę...
Jeszcze raz przepraszam, pozdrawiam, zapraszam do komentowania i obserwowania. Dla was to tylko kilka minut, a dla mnie wielka motywacja <3